Tyle emocji i serca zostało w tamtym miejscu, tyle wspomnień naszych i Jego. Czas pędzi nieubłagalnie, a ja coraz częściej mam poczucie jego przemijalności.
Wszystko się zmienia, nic nie trwa wiecznie.
Zachowuję w głowie obrazy, zdania, chwile spędzone razem - kiedyś to uleci, ale chcę pamiętać jak najdłużej.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą analogowo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą analogowo. Pokaż wszystkie posty
piątek, 8 czerwca 2018
niedziela, 16 lutego 2014
W kolorze yeLLow
Kolor żółty od dawna jest moim faworytem, w połączeniu z czernią stanowią naprawdę zgrany duet, ale nie o kolorze chciałam - zaś a o aparacie, który jest w tym wdzięcznym kolorku.
Wiele, wiele lat temu (chyba nastolatką byłam ;-) ten plastikowy żółciutki aparat przyleciał do mnie w ilości dwóch sztuk zza oceanu. I tak naprawdę nigdy go nie używałam, bo faworytem zawsze był rodzinny Zenit. Przewracał się ten aparcik z kąta w kąt i nie wiadomo było co z nim zrobić. A wyrzucić szkoda mi go było - tu się zawsze uruchamiało myślenie chomika (a może kiedyś się przyda;-)
Bawił się nimi Miłosz ZARAŻONY PASJĄ Matki, bawi się nim do dnia dzisiejszego, jednak w tym temacie też jest już bardziej wymagający i póki co "pracuje" na coś bardziej ambitnego jak na Młodego fotografa przystało. Stara się chłopak stara by w końcu mieć swoją osobistą cyfrówkę - na której byłyby widoczne efekty jego "pasji".
Wiele, wiele lat temu (chyba nastolatką byłam ;-) ten plastikowy żółciutki aparat przyleciał do mnie w ilości dwóch sztuk zza oceanu. I tak naprawdę nigdy go nie używałam, bo faworytem zawsze był rodzinny Zenit. Przewracał się ten aparcik z kąta w kąt i nie wiadomo było co z nim zrobić. A wyrzucić szkoda mi go było - tu się zawsze uruchamiało myślenie chomika (a może kiedyś się przyda;-)
Bawił się nimi Miłosz ZARAŻONY PASJĄ Matki, bawi się nim do dnia dzisiejszego, jednak w tym temacie też jest już bardziej wymagający i póki co "pracuje" na coś bardziej ambitnego jak na Młodego fotografa przystało. Stara się chłopak stara by w końcu mieć swoją osobistą cyfrówkę - na której byłyby widoczne efekty jego "pasji".
Szalona jestem wiem, ale pomyślałam, ze skoro tak bardzo ostatnio fotografia analogowa skradła moje serce, a może by tak przetestować to plastikowe żółte COŚ :)
Klisza już włożona i pierwsze zdjęcia za nami.
Wyjdzie? - nie wyjdzie? pojęcia nie mam, ale zabawę mamy przednią :)
środa, 15 stycznia 2014
Analogowe LOVE
Większość z nas dąży do zdjęć "doskonałych", a ja tymczasem poszłam w zupełnie inną stronę. Pewnie nie ma osoby, która nie posiadała w domu po Tacie czy Dziadku starego aparatu. Ja właśnie takim Zenitem obfociłam swoje lata młodzieńcze z czasów szkoły sredniej i studenckich. Podczas gdy większość moich znajomych miała już aparaty cyfrowe, ja wierna byłam swojej ciężkiej radzieckiej lustrzance na klisze :) Nie jeden raz zdarzało mi się na ten aparat porządnie wkurzyć, bo ciągle pojawiał się problem ze zrywającą się kliszą - to jednak i tak ciągle do niego wracałam.
Obecnie klisze i analogowe zdjęcia zyskują coraz bardziej na popularności, sama ich w sobie niedoskonałość tworzy je wyjątkowymi. Wciąż można je kupić w sklepach fotograficznych i przez internet. Niestety nie jest to jednak tania pasja jeśli oddaje się do fotografa w celu wywołania kliszy. Nie oszukujmy się też, łudząc się, że fotografowie wywołują te zdjęcia jak przed laty. Większość z nich i tak na koniec skanuje te zdjęcia i czasami poddaje obróbce cyfrowej.
Jak dobrze że nie pozbyłam się tego aparatu, powstrzymała mnie jedynie myśl, że należy do mojego Taty i było to jego oczko w głowie. Pamiętam, że w mojej obecnej łazience miał ciemnię i wywoływał czarno białe zdjęcia.
Pomysł na powrót do tradycyjnej fotografii kiełkował w mojej głowie już od dawna. Któregoś dnia pod chwilowym impulsem kupiłam kliszę i chwyciłam swojego zenita, nie wiedząc kompletnie czy coś z tego wyjdzie, bo tak naprawdę nawet nie wiedziałam w jakim stanie jest aparat i czy da radę podołać wyzwaniu. Był przecież na ponad dziesięcioletniej emeryturze :) Pierwsza klisza poszła bardziej testowo, fotografie robiłam w bardzo trudnych warunkach oświetleniowych, przy lampce nocnej, w sztucznym świetle i bez użycia lampy - to był celowy "zabieg". Z efektu jestem w połowie zadowolona, jednak dzięki tym testowym świątecznym fotografiom wiem już jaką mam obrać technikę by kolejne zdjęcia wyszły "o niebo lepiej" :)
A może jest wśród Was również pasjonat takiej fotografii? Jestem bardzo ciekawa Waszych wrażeń.
W moim zenicie jest już kolejna klisza, która czeka na realizację pewnego projektu. Czekam tylko na chwilkę wolnego czasu i dobre światło.
A tymczasem miłego dnia Kochani. Zimę mamy na Podlasiu!!!!! :)
sobota, 21 września 2013
czwartek, 5 września 2013
Prasówka
Dziewięć godzin temu przyleciały do mnie i czekają na weekendową poranną kawę.
To oczekiwanie tym bardziej podsyca moją ciekawość czym tym razem będzie mi dane nacieszyć oczy :)
Uwielbiam VAKRE :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)