Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lato. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lato. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 5 września 2022

Musi się COŚ zepsuć aby dało się COŚ naprawić

Wiele lat temu zgromadziłam całkiem pokaźną kolekcję kamieni, robiłam z nich kolczyki, bransoletki naszyjniki. Robiłam dla siebie i znajomych. To była fantastyczna manualna przygoda. Niektóre ze swoich wyrobów wciąż posiadam w drewnianej indyjskiej szkatułce. Czasami zakładam, czasami tylko oglądam i przekładam. Niektóre już nie mieszczą się we współczesnych trendach ale żal mi je "zepsuć" i zrobić coś nowego ponieważ przywołują wspomnienia sprzed lat. 

Kiedy M był jeszcze małym chłopcem czasami siadał ze  mną i nanizał  te kamienie na żyłkę i robił mi bransoletki. To było bardzo intuicyjne z jego strony i naprawdę fantastycznie dobierał kolorki. Nigdy nie zniszczyłam tych bransoletek bo były takimi prezencikami od serducha. 

Bardzo lubiłam je nosić bo były i są wesołe, kolorowe,  wakacyjne i takie moje. W tym roku jedna z nich rozsypała się podczas tańców na urlopie, jednak udało mi się złapać wszystkie kamyki i ją wiernie odtworzyć.   

TAK, jestem bardzo sentymentalna :)












Naprawione :)






czwartek, 25 sierpnia 2022

Sierpień 2022 roku

 ... i kiedy otrzymasz od życia ekstra czas, wykorzystaj go tak jak najlepiej umiesz 

doceń, że wszystko dzieje się po coś pomimo tego, iż fizyczne okoliczności nie są najbardziej korzystne dla Ciebie

spędź ten czas ze sobą, to najlepsze co w danej chwili możesz sobie podarować :)

dbaj o siebie ...






piątek, 22 lipca 2022

22 lipca 2022 roku

Z wielką przyjemnością - z szybkością błyskawicy po wielu tygodniach publikuję dzisiaj to zdjęcie. 

Dlatego dzisiaj się nie rozpisuję, zaś cieszę się jak dziecko, że w końcu pewne rzeczy udało się "ogarnąć".







wtorek, 19 października 2021

#domilkowewakacyjnekadry

 Każdego roku w naszym przydomowym ogródku robi się coraz bardziej przytulnie. W tym roku powstała tanim finansowym kosztem przy jarzębinie fajna wakacyjna dziupla. Plusem mieszkania na wsi i posiadania kilku ha ziemi jest to, iż możesz na niej znaleźć  zawsze jakieś niepotrzebne drewno, które można wykorzystać do różnych projektów. Jedyny nakład pracy to ciężka praca rąk mojego Męża, który nie lubi bezczynnie siedzieć i zawsze coś fajnego wymyśli. Grafik prac na przyszły rok już ma z góry ustalony ;)

Lubię tu spędzać czas, zwłaszcza wieczorami, nawet teraz kiedy już nie jest tak ciepło, panuje tu miły klimat zwłaszcza, że za płotem pełno drzew i ćwierkających ptaków, wiewiórki przychodzą po orzeszki, koty miauczą a jeże szeleszczą pod liśćmi. OOO zapomniałam - jest jeszcze w tym kącie zaprzyjaźniony Pan Kret, który za żadne skarby świata nie ma zamiaru od nasz się wyprowadzić ;)

Idealne miejsce do dumania :)












czwartek, 29 sierpnia 2019

... 10 dni


Wielka szkoda, że wszystko co dobre szybko się niestety kończy. Tak jak z wielką niecierpliwością czekałam na urlop, tak z wielkim smutkiem po tym błogim lenistwie trzeba było wrócić do pracy :)
To był taki mój czas. Nie było wielkich wyjazdów i spektakularnych szaleństw, nie było pląsów w morzu i nocnego szwędania się po nadmorskich kurortach. Był odpoczynek, tak po prostu - z kawą, winem, książką i nocnymi serialowymi seansami, nie zabrakło spotkań i mile spędzonego czasu z ludźmi, których lubię. Morze zamieniłam na przydomowy basen, w którym codziennie szalała gromadka dzieci i dla których wielką radość sprawiało mi smażenie naleśników. Gwarne nadmorskie knajpki zamieniłam za to na domowe ognisko z kiełbaską na patyku :)
W pracowni też sporo się działo, w powietrzu fruwały skrawki skórek i tkanin - mój "mercedes" spisał się jak zawsze na najwyższym poziomie - oj mam sporo nowości :) 
Niby taki prosty odpoczynek, zaś jednak potrzebowałam takiego czasu z uwagi na wcześniejsze rożne okoliczności jakie towarzyszyły mi od początku roku.
Nie zabrakło zdjęć - tych wakacyjnych zawsze mam najwięcej :) Nie byłabym sobą chyba gdybym nie pstrykała :) Większość z nich trafi do prywatnego albumu, bo to takie nasze :) i tylko nasze :)
Nie o mieszkam jednak z Wami podzielić się jakimiś wakacyjnymi kadrami w kolejnych postach.

I tak się po cichu zastanawiam czy jeszcze ktoś tu zagląda :)




wtorek, 2 lipca 2019

... 25 dni

Odliczam dni ... tak zupełnie bez planu urlopowego, nie zawsze on musi być, czasami tak lepiej. Chcę gdzieś wyjechać chociaż na chwilę, nieważne gdzie i dokąd - ważne z kim.
Właściwie to mogłabym nawet te dwa tygodnie przeleżeć nad basenem z książką w rodzinnym gronie, wieczorem palić ognisko, jeść kiełbaski z patyka, słuchać świergotu ptaków i rechotania żab ze stawu zza płota :) Tak zwyczaj jestem zmęczona, że miejsce wypoczynku nie gra większej roli.
Chociaż te morze mi się trochę marzy ... hmmm, jednak jak pomyślę o tych zatłoczonych plażach to chyba zdecydowanie wolę ciszę. Ciszy mi brakuje.
Jednak te fala ... echhhh ... więc może chociaż trochę rzucę okiem na tą wielką wodę :)



poniedziałek, 3 września 2018

JASTRZĘBIA GÓRA #2/2018

Nieprofesjonalnie prześwietlone (celowy zamysł), robione pod słońce, niezgodne z wszelkimi regułami, często nieostre, mające mnóstwo niedociągnięć - ale mimo wszystko mające to COŚ.
Te widoki rekompensowały brak odpoczynku.



niedziela, 2 września 2018

1 września 2018


Wrzesień to dla mnie od 10 lat szczególne magiczny czas. Część z Was wie dlaczego, a jeśli nie, to zachęcam do lektury mojego bloga.
Zawsze we wrześniu wracam w swoje takie miejsca, gdzie przyroda nieskażona cywilizację i przez najbliższe 50 albo i lepiej lat nikt nie zechce się tam osiedlić żaden człowiek. I dobrze.
Ilekroć przejeżdżam obok pewnego lasu zawsze zaglądam w taką "dziurę" w której jakieś 30 lat temu  budowałam ze swoimi wujecznymi braćmi szałas. Kilka lat wstecz resztki po naszych dziecięcych architektonicznych budowlach były jeszcze minimalne widoczne, dzisiaj zaś - to już tylko wspomnienie.
Ale jakże ono jest mocne.



wtorek, 21 sierpnia 2018

JASTRZĘBIA GÓRA #1/2018

Ciężko wrócić do normalnego trybu funkcjonowania po urlopie - zwłaszcza takim urlopie na którym kompletnie człowiek ani trochę nie wypoczął. 
No cóż ... bywa i tak. 
Mój organizm jest na etapie "sprzed urlopu" ;) 
No cóż ... za rok będzie lepiej :)

... za to przywiozłam fajne zdjęcia :)



środa, 18 lipca 2018

Odliczam dni

Jak ryba wody potrzebuję tego urlopu. Jak nigdy, wyjątkowo  w tym roku. Ale zanim wyjadę jeszcze trochę planów mam do zrealizowania - wyjazdów takich kompletnie nie związanych z wakacyjnym wypoczynkiem - chociaż jeden myślę, że będzie można pod taki weekendowy wypad podciągnąć. 
Jednak zanim to nastąpi czekam na kuzynkę ze Szwecji - nasze dzieci od tygodnia już szaleją, rano u Cioci - po 17 u mnie. Istne wariactwo - basen, naleśniki, kanapki, grill, gry i zabawy. Jest mega głośno, wesoło zaś kot chowa się przed tymi wariatami gdzie może :)
Teraz czas na matki bo też bardzo resetu potrzebują, a że się bardzo lubią to tym bardziej przyjemnie nam będzie.




środa, 18 października 2017

Wakacje nad Bałtykiem #1

Nie podejrzewałam siebie o to, że kiedyś będę mogła powiedzieć iż wakacyjny urlop nad morzem to może być fantastycznie spędzony czas. Tym bardziej nie spodziewałam się, że też bez żadnego przymusu i z wielką ochotą będę w stanie wstać wcześnie rano aby móc się delektować wschodem słońca kiedy na plaże są jeszcze nie przeludnione, albo też wędrować z aparatem w ręku późną nocą po rozświetlonych i tętniących życiem uliczkach.


piątek, 6 października 2017

WAKACJE

Mimo że już jesień, deszcz, wieje i pogoda idealna aby opatulić się w ciepły kocyk i z kubkiem ciepłej herbatki zagrzać miejsce na kanapie, ja wciąż w głowie mam wspomnienia wakacyjne.
Od razu cieplej :)

Zatem już niebawem zapraszam Was na moje wakacyjne wspomnienia :)
A tymczasem życzę Wam  przynajmniej niedeszczowego piątku :)

D O R O T A


niedziela, 30 lipca 2017

"LEŚNA SZKOŁA DLA KAŻDEGO"

Pamiętam czasy kiedy w wakacje tuż po śniadaniu często jeszcze z kanapką w ręku biegliśmy wszyscy na podwórko, graliśmy w gumę, klasy, kiełbaski, zbijaka, bawiliśmy się w chowanego czy w podchody. Do domu potrafił nas przygonić tylko obiad - do dzisiaj w głowie mi szumi głos jak Mama czy Babcia wołała na cały głos DOROTA OBIAD !!! - być to mega donośnym głosem bo przecież nigdy nie wiadomo gdzie naszą gromadę nogi poniosły. Może akurat siedzieliśmy w sadzie  u sąsiadki kilka posesji dalej - bo takie dobre jabłka miała. Wieczorem potrafiła nas zwabić wyłącznie 10 minutowa wieczorynka - jedyna bajka w ciągu 24h w TVP.
 
A jak jest „dzisiaj”?


czwartek, 27 lipca 2017

Jak PECH to PECH ;)

Okropna złość ogarnia człowieka kiedy pisze post i nagle wszystko znika. Wieloletnie pisanie bloga powinno nauczyć mnie, że warto jednak pisać w wordzie, a nie bezpośrednio poprzez bloggera. Zniechęciło mnie to na tyle mocno, że nie mogę do tego posta zabrać się po raz drugi, a taką fajną i pomysłową książkę chciałam Wam polecić  :) No dobra - na sobotni ranek obiecuję, że będzie :)

ps. i z tego wszystkiego nawet lawendę na krzaczku "ususzyłam" - jednak marny ze mnie ogrodnik :)


środa, 27 sierpnia 2014

Goodbye summer

Nie wiem jak Wam, ale mi kompletnie lata nie jest szkoda - niezmiernie cieszę się na nadchodzącą wielkimi krokami jesień, bo to moja ulubiona pora roku. Do tego wrześniowo - październikowy czas jest dla mnie dość nostalgiczny. Czytający od zawsze mojego bloga wiedzą dlaczego :)  To taki czas na podsumowania, rozmyślania - trochę zwalniam i wyciszam się.
W tym roku - w letnim okresie zabrakło nam czasu na wyjazdy (dom- wiadomo), jednak na każdym kroku staraliśmy się młodemu Panu M zapewnić co niemiara przydomowych atrakcji.  Zamiast morza był basen i rzeka, zamiast całodziennych wyjazdów pod gruszę były przydomowe pikniki. Było fajnie - M nie narzekał, zaś uśmiech z buźki nie znikał ;) Grunt to zadowolone Dziecko :)









czwartek, 31 lipca 2014

osiem godzin ...

Zdążyłam zapomnieć już jak pisze się bloga :) W tym roku to kolejna taka przerwa prawie miesięczna - zamierzona lub nie, mnóstwo sprzecznych emocji w tej kwestii mi towarzyszy.
Bo tak by chciał człowiek stąd uciec, na zawsze  lub na trochę ... a potem wrócić ... ale powrotów już nie ma ...
Obiecałam Wam koleje zdjęcia z Wilna kiedyś tam i w końcu zamierzam słowa dotrzymać, może nawet jutro :)
Przypominam sobie jak zaczęłam odliczanie do urlopu  i było tych dni 58 - a dzisiaj już tylko 8 godzin dzieli mnie od upragnionego odpoczynku.
Planowałam iść tyko na jeden tydzień, ale co to jeden tydzień, człowiek nie zdąży zapomnieć o pracy i sprawach zaległych - nie da się odpocząć i tyle. Będzie całe 2 tygodnie lenistwa.
W tym roku nie planuję żadnych wyjazdów z przyczyn oczywistych - budowa ponad wszystko :) hihi. Jakie poświęcenie :) prawda? ;-)
Jednak nie omieszkam wyskoczyć nad wodę, spotkać się z ulubionymi szkolnymi Przyjaciółkami i nadrobić książkowe lektury, które specjalnie "uzbierałam" na ten czas i w końcu sobie coś tam uszyć ( bo zapomnę jak trzyma się igłę w ręku;-)

A tymczasem słonecznego poranka Wam życzę, a ja zmykam do pracy na te ostatnie przed urlopowe 8 godzin :)










piątek, 13 czerwca 2014

Przydomowy piknik


No dobra , przestałam odliczać dni do długiego  urlopu, bo stwierdziłam, że to naprawdę jeszcze bardzo długo :)  więc trzeba sobie  trochę umilać sobie ten czas oczekiwania.
Każde  miejsce jest dobry na mały piknik. Wystarczą chęci, słońce na niebie i przydomowy  zwykły ogródek udający piękny ogród :) Mały basenik w energetycznych kolorach zrobił i tak wielką furrorę w oczkach niespełna sześciolatka - i po co nam jezioro czy morze, jak radość dziecka i tak jest wielka :)

A Mama też zadowolona, bo ma również chwilkę na własne przyjemności.

A dzisiaj ...
Pozdrawiam Was serdecznie z deszczowego  Podlasia

Mili