I "nastał" w końcu ten mój czas, kiedy widok świątecznych ozdób sprawia mi ogromną radość, a ja łapię się już na tym, że nucę kolędy. Teraz śmiało mogę wyciągać z kartonów ozdoby i powoli planować te swoje dekoracje. Nigdy nie mam ich wiele, zazwyczaj sprowadzają się one do choinki, czasami zagości stroik na stole, lniana girlanda zapewne zawiśnie bo tyle się nad nią kiedyś napracowałam, że żal byłoby aby utknęła w kartonie i jak co roku nie zabraknie nowych zabawek na choinkę - własnoręcznie uszytych przeze mnie i mojego Synka.