Ostatni czas to taki czas kiedy trudno jest być szczęśliwym. Wiadomości jakie napływają do nas każdego dnia zza wschodniej granicy nie napawają optymizmem. To co dzieje się u naszych Sąsiadów nie powinno w XXI wieku mieć miejsca. Nazwijmy rzecz po imieniu - to LUDOBÓJSTWO. Nie ma na to zgody, nie powinno być przyzwolenia ...
Brak mi słów na to co się dzieje. Wojny zawsze były, ale ta może dlatego tak bardzo nas dotyka, że jest tuż za miedzą i tak naprawdę nie wiemy co będzie za moment. Coraz częściej w rozmowach ze znajomymi poruszany jest temat tego, czy nam przyjdzie też uciekać? - jeśli tak - to dokąd?
Mieszkamy blisko wschodniej granicy.
Jakiś czas temu w social mediach pojawiły się dyskusje na temat zachowań ludzi w tej wirtualnej przestrzeni. Hejtowani byli Ci, którzy próbowali żyć na swój sposób normalnie, którzy w obliczu tego co dzieje się na Ukrainie - raczyli nas pięknymi widokami, aranżacjami, pisali o pięknie i o swoich codziennych pozytywnych rytuałach. Według niektórych było to zachowanie "niesmaczne" bo jak można w obliczu wojny pisać o zakupach, nowym meblu w domu czy nowym outficie na wiosenny dzień.
Każdy z nas radzi sobie z pewnymi sytuacjami inaczej, każdy z nas ma różną sytuację życiową czy społeczną - i nie mi oceniać sposób radzenia sobie jednostki wobec zagrożenia jakie zaistniało.
Ile ludzi, tyle opinii i tyle skrajnych emocji. Każdy ma prawo do własnego zdania pod warunkiem, że nie narusza sfery bytu drugiej osoby, nie obraża jej i nie hejtuje.
Nie ukrywam, że w czasie kiedy wybuchła wojna ciężko mi było akurat pisać o tym jak fantastycznie jest mi w mojej pracowni, jak wiele ostatnio dla siebie robię bo dbam o swój komfort psychiczny, jak bardzo każdego dnia dbam o to by ten natłok informacji napływający zewsząd nie doprowadził mnie i mojej Rodziny do stanu odrętwienia, bezradności i smutku.
Każdy z nas ma swój sposób na przetrwanie, jedni o tym mówią, inni milczą w wielkiej ciszy z dala od ludzi. Niektórzy nie oglądają już telewizji bo nie radzą sobie z tymi informacjami. Niektórzy są też nieczuli na ludzką krzywdę - o czym przekonałam się w środowisku w jakim mieszkam i żyję od lat.
Wtedy poznajesz prawdziwe oblicze drugiego człowieka.
Wtedy mówię:
... "Zamknij oczy i wyobraź sobie dom Twojego Sąsiada lub Twój - właśnie jest zbombardowany przez zbrodniarzy, musisz uciekać tak jak stoisz - w kapciach lub bez. Super jak zdążyłaś założyć ciepłe buty i zabrać paszport. Jeśli już masz szczęście uciec to trafiasz do obcego kraju nie mając nic. Zupełnie nic. Masz grosz na chleb albo nie masz nic w portfelu - też nie było czasu aby go zabrać.
Twoje dziecko idzie do szkoły wśród dzieci, które mówią w niezrozumiałym dla niego języku - bez długopisu, zeszytu nie mówiąc o plecaku, który został w kraju gdzie trwa wojna, w domu którego już nie ma. Klasa do której trafia Twoje dziecko jedzie na wycieczkę. Wyjazd Twojego dziecka jest uzależniony od ludzi dobrej woli. Ono nawet nie marzy o tym wyjeździe teraz - nawet nie wie, że są tacy, którzy po cichu robią zbiórkę aby Ono pojechało.
Powinnaś być szczęśliwa, że do Twojego dziecka inne dzieci (każde z osobna) napisało list w zrozumiałym dla Was języku. Niektóre z tych dzieci spędziły cały wieczór aby napisać ten list alfabetem, którego nie znają.
Ty zaś musisz prosić o podstawowe rzeczy - chociaż nie chcesz, nigdy tego nie robiłaś, nie było potrzeby, tak naprawdę nawet nie umiesz - ale nie masz wyjścia. Musisz przełamać barierę.
Masz szczęście, bo dobrzy ludzie wiedzą, (chociaż nie wiedzą co czujesz bo tego nie przeżyli) sami przynoszą rzeczy pierwszej potrzeby. Te potrzeby wcale nie są duże, ale potrzebne by przetrwać dzień, tydzień, miesiąc ... Bóg jeden wie jak długo.
I chociaż o tym nie mówisz to jesteś wdzięczna. Oddałabyś wszystko za pomoc, ale możesz powiedzieć tylko dziękuję. Bo nic więcej nie możesz.
Chcesz aby się to skończyło. Właściwie to marzysz tylko o tym by wrócić do siebie, na swoje podwórko - chociaż tam już nic nie ma i tak naprawdę nie wiesz kto ze znajomych jeszcze żyje. Nie wiesz czy masz dokąd i do czego wrócić. Sam powrót może wcale nie być dobrym rozwiązaniem. Nic kompletnie nie wiesz ...
Zadaj sobie pytanie: Czy chciałabyś być oceniana przez pryzmat tego jak wyglądasz? Uchodźca wg. lokalnej społeczności powinien być pewnie biedny i "skromnie" wyglądać. Jak będziesz się czuć jeśli wiesz, że jesteś postrzegana w otoczeniu do którego trafiłaś, że wyglądasz zbyt dobrze, jesteś zbyt zadbana jak na osobę, która uciekła przed wojną. Bo lokalsi szepczą przez głuchy telefon i do każdego następnego przekazu dolepiany jest nowy news (kompletnie nieprawdziwy) Zabawa w głuchy teflefon wśród lokalnych kobiet trwa w najlepsze.
One nie chcą wiedzieć, że wcześniej prowadziłaś takie samo życie jak One teraz ... One nie chcą słyszeć, że miałaś dom, auto, płaciłąś rachunki, kredyt w banku, chodziłaś do pracy, żeby zapewnić byt Rodzinie, żeby Twoja córka/syn mógł mieć prywatne lekcje by mógł/ mogła grać w piłkę czy jeździć na ulubionym swoim rowerze ?
A teraz otwórz oczy i zastanów się drugi raz zanim wypowiesz te słowa, które rzucałaś/rzucałeś jak wulgaryzmy na prawo i lewo, zanim ocenisz kogoś z perspektywy własnych ciepłych kapci, pełnej lodówki i swojego bezpiecznego miejsca na ziemi.
Przecież jutro to możesz być TY. Będziesz mieć wielkie szczęście kiedy te kapcie będziesz mieć na stopach. Nie pomyślałaś / nie pomyśłałeś o tym?
To pomyśl, bo ja Cię mimo tego co mówisz naprawdę nie oceniam, zaś daję do myślenia ..."
Jak łatwo nam jest oceniać drugiego człowieka :) Prawda?
Kochani moje przesłanie jest takie abyśmy pomagali, jak tylko możemy - materialnie czy też duchowo. Czasami drobny gest - zwykły uśmiech, czy umożliwienie wyjazdu jakiemuś dziecku na wycieczkę poprzez zbiorową zbiórkę funduszy na ten cel. Dla nas to kropla w morzu - dla kogoś to wielkie serce.
Jeśli czujesz potrzebę przekazywania informacji o wojnie - rób to.
Jeśli czujesz potrzebę pokazywania piękna w social mediach - rób to.
Jeśli się boisz - masz prawo. Nikt nie powinien Cię oceniać.
Jeśli chcesz głośno pomagać - masz prawo.
Jeśli czujesz, że nie umiesz głośno pomagać, nie musisz krzyczeć by inni wiedzieli - rób to co Tobie w duszy gra, rób po cichu.
Jeśli nie czujesz potrzeby pomocy - to ok, nie musisz.
Nie oceniaj drugiego człowieka poprzez określoną sytuację życiową czy też społeczną, nie hejtuj - w sieci czy też w obrębie lokalnej społeczności. To tylko świadczy o Tobie. Żyj w zgodzie ze sobą , ale tak abyś dnia następnego mogła/mógł spojrzeć sobie w lustro bez wstydu - przed sobą.
Bądźcie zdrowi i dbajcie o siebie. Żyjcie w zgodzie ze sobą, ale nie ignorujcie potrzeb drugiego człowieka. Jeśli komuś dzieje się krzywda - reagujcie. Nie ma nic gorszego od milczenia i udawania, że nic nie widzę.
I nie zapominaj, że nie wiesz co Ciebie czeka jutro.
Ściskam Dorota