Naprawdę rzadko piekę ciasta - po pierwsze dlatego, że nie mam do nich "ręki", a po drugie nie przepadam za nimi. Są jednak dni kiedy nie mogę się opamiętać i dosłownie z tego co mam pod ręką, piekę cokolwiek.
I zapewne wyszła by ta tarta o wiele bardziej smaczna gdybym miała serek mascarpone - ale nie było więc musiałam zadowolić się tym co miałam w domu.
Śliwkowa tarta + herbatka organiczna = "sobotnie niebo w gębie" (na miarę moich możliwości;)
Obiecałam sobie, że nie kupię już nigdy żadnej poduszki bo przecież szyję i sama sobie mogę wymodzić coś fantastycznego np. z tkaninki Cath Kidston - ale ta turkusowo-kwiatowa z pluszu poszewka sprawiła, że nie mogłam obok niej obojętnie przejść na sobotnim ryneczku.
Do szybkiego usłyszenia :)
ps. dziękuję za miłe komentarze pod poprzednim postem