Tęsknię za tym nawlekaniem koralików ... kto wie, może się to nawet uda w te coraz dłuższe wieczory :)
środa, 20 października 2021
wtorek, 19 października 2021
#domilkowewakacyjnekadry
Każdego roku w naszym przydomowym ogródku robi się coraz bardziej przytulnie. W tym roku powstała tanim finansowym kosztem przy jarzębinie fajna wakacyjna dziupla. Plusem mieszkania na wsi i posiadania kilku ha ziemi jest to, iż możesz na niej znaleźć zawsze jakieś niepotrzebne drewno, które można wykorzystać do różnych projektów. Jedyny nakład pracy to ciężka praca rąk mojego Męża, który nie lubi bezczynnie siedzieć i zawsze coś fajnego wymyśli. Grafik prac na przyszły rok już ma z góry ustalony ;)
Lubię tu spędzać czas, zwłaszcza wieczorami, nawet teraz kiedy już nie jest tak ciepło, panuje tu miły klimat zwłaszcza, że za płotem pełno drzew i ćwierkających ptaków, wiewiórki przychodzą po orzeszki, koty miauczą a jeże szeleszczą pod liśćmi. OOO zapomniałam - jest jeszcze w tym kącie zaprzyjaźniony Pan Kret, który za żadne skarby świata nie ma zamiaru od nasz się wyprowadzić ;)
Idealne miejsce do dumania :)
poniedziałek, 11 października 2021
Doceniaj co masz !
No dobra czas się przyznać ...
Ostatnie tygodnie to nie jest najlepszy fizycznie dla mnie czas. Kondycja fizyczna jest u mnie (nadal) na poziomie minus tysiąc procent po przebytym covidzie tej wersji Delta czy jak ją zwał. Paskudna sprawa. Miałam objawy takie, jakich nigdy w życiu nie miałam. Spacer czy jazda rowerem to było jak zdobycie najwyższej góry świata, nudności i dolegliwości gastryczne były tragiczne a na pyszną kawę z pianką z mojego ekspresu przyrządzoną niczym przez najlepszego baristę nie mogłam patrzeć ( to nie było normalne:) .
I chociaż nie zrobiłam żadnego testu, czy innego badania to na milion procent jestem pewna, że to było to. Mimo iż wszystkie "dziwne" dolegliwości już odpuściły to siły fizyczne są na poziomie naprawdę fatalnym - nigdy się tak nie czułam. To będzie długi proces naprawczy. Jednak jestem zmotywowana.
Druga strona medalu jest taka, ze kondycja psychiczna jest przeciwieństwem fizycznej :) - no mogłabym góry przenosić, dużo planuję, dużo zmieniam i cieszę się z każdej chwili, która jest i która ma nadejść i bardzo chcę w końcu robić to nad czym wcześniej musiałam długo myśleć.
Wszystko tkwi w głowie !!!
Ostatni rok zaobfitował w wiele fantastycznych wydarzeń - jak to powiedziała moja Mama - zostałam Babcią chrzestną ( nie ukrywam - poczułam się wiekowo) potem był cudowny ślub mojego chrześniaka i kilka tygodni później (wczoraj) fantastyczny zjazd rodzinny. Z upływem lat doceniam bardzo te rodzinne chwile i wydarzenia. Nie mam dużej rodziny, ale ta którą mam jest najlepsza na świecie.
Wczoraj uwieczniłam te chwile w wielu kadrach, bo kto wie kiedy one się powtórzą, niektórzy mieszkają za oceanem, niektórzy mają osiemdziesiąt lat - kto wie czy jeszcze uda nam się spotkać i kiedy w tak licznym gronie. Te chwile trzeba celebrować. I chociaż wiem, ze jutro nie zapnę spodni bo tort Ali była tak pyszny i nie mogłam mu się oprzeć mimo, iż byłam mega najedzona - to tak na serio - kto by się tym przejmował.
My wciąż tacy sami, wiecznie młodzi, uśmiechnięci i nadal z wielkimi pasjami.
Cudownie było widzieć tą radość i szczęście w oczach osiemdziesięcioletniej kobiety, która miała wokół siebie najbliższe sobie osoby :)
Cudownie było patrzeć na małe dziecięce istotki, które swoją niespożytą energią zarażały optymizem i skupiały na sobie spojrzenia.
I chociaż jestem mega zmęczona tym weekendem bo dzień wcześniej było ognisko na zakończenie sezonu, to ...
Te chwile są SIŁĄ !!!