Witajcie
... no takiej przerwy w blogowaniu odkąd funkcjonuje mój blog to ja jeszcze nie miałam.
Niczym uśpiony niedźwiadek zapadłam w zimowy sen. Zima
zaskoczyła mocno, siarczyste mrozy sprawiły, że szukałam ciepełka i lenistwa w domowych pieleszach.
Jednak mrozy przeszły i poczułam nagłą potrzebę wiosennego przebudzenia. Ciepłe skarpety poszły w kąt, a ja wracam po zimowym śnie z dużą dawką energii.
Zawsze po zimie czuję się bardzo mocno przytłumiona i wtedy odczuwam nagła i wielką potrzebę porządków by trochę tą swoją życiowa przestrzeń odgracić.
Na pierwszy ogień zawsze idzie szafa. Tym razem wyzbywam się na dobre tego czego nie założyłam już od bardzo dawna lub co mi się znudziło. A tych szmatek uzbierało się sporo - bo przecież kobieta to sroka i często robi zakupy pod wpływem chwili, nie zastanawiając się nad przydatnością danego fatałaszku.
Przy okazji wiosennej "sztuki planowania", powstała przy ciepłej kawce nowa poszewka na poduchę w bardzo już letnich barwach.
Zaś przy okazji styczniowych wieczorno - nocnych dłubanek powstał taki oto naszyjnik, który również świetnie sprawdza się jako dekoracja na abażur.
Więcej zdjęć naszyjnika
TU
Mój domek powoli nabiera wiosennych barw, zachciało mi się zmian. Zauważyłam że zaczęły mnie drażnić wszelakie bibeloty, jakimi dotychczas się otaczałam, a które tak bardzo lubiłam. To jednak dobry znak - nie zatrzymałam się w miejscu, a idę dalej.
I nawet zaczynam lubić swoje czarno-brązowe ikeowskie kanciaki (tak nazywam swoje meble)
Wiosnę !!! Wiosnę czuję :)
Miłego początku tygodnia Wam życzę
Mili