Od dłuższego już czasu jestem fanką kosmetyków naturalnych, co nie znaczy, że odstawiam wszystkie inne. Czasami to właśnie te INNE, których skład mocno odbiega od naturalnych składników potrafią doraźnie uratować akurat moją skórę. Takie tez oczywiście posiadam. Zawsze jednak odkąd pamiętam bardzo ceniłam sobie już od szkoły średniej nasze polskie kosmetyki. W czasach szkoły średniej to właśnie Soraya, Ziaja czy Pollena głównie królowały w mojej kosmetyczce, zaś perfumy Pani Walewska czy też Być Może były namiastką luksusu :)
Wychodzę z założenia, że po co przepłacać mamy za markę zagraniczną skoro nasze rodzime firmy mają nam tyle dobra do zaoferowania. Obecnie polskie firmy wychodzą nam naprzeciw i nie dość że kosmetyki te są w składem świetne, to ich opakowanie również bardzo potrafi nas pozytywnie zaskoczyć swoim wyglądem.
Bardzo cierpliwie poszukuję kosmetyków idealnych do pielęgnacji swojej cery. Różnie z tym bywa bo był taki moment, że to 100% naturals - co mi bardzo pomagało, po dłuższym czasie użytkowania uczuliło i potem był tylko problem. A ponieważ jestem alergikiem nie wszystko co naturalne jest dla mnie dobre, dlatego czasami ratuję się też takimi,w których chemikaliów też trochę jest – staram się jednak ograniczać je do minimum.