Posty

Przy czwarteczku

Obraz
  Przy czwarteczku, przy czwartuniu, bez czegokolwiek mądrego (czy choćby głupiomądrego) do powiedzenia - zawiadamiam kosmos i okolice, że cieszę się rzeczonym czwartkiem, cieszę się prospektem, że przyjdzie piątek, chłodnym piwem się cieszę i ciepłym domem, synami, że są, przeszłością, że przeszła, swoją głową, że ciągle mnie bawi.

Po (niedziałkowe + wielkanocne + rządki)

Obraz
  Zaprzątnęła mi Wielkanoc zaprzątniętą, głowiącą się głowę! I już po.

Obrazek

Obrazek, grudniowy, styczniowy może, biało-czarny, ze śniegiem po lewej i z odciętą od śniegu nocą, co udaje poranek. Noc poprzebijana główkami latarń, rytmicznie, w ukośnej perspektywie. Mam pięć lat, może sześć, nie więcej niż siedem. Stoję przed klatką schodową naszego bloku - choć bloku nie ma, z mamą albo babcią - choć sama, stoję sama, a przede mną nienaruszalny, nieruchomy obrazek. Wygląda wcześnie, wygląda zimno. Spoza obrazka kraczą niewidzialne wrony, plącząc się we mnie na zawsze ze śniegiem i z nocą.

Wielki Piątek

Późnym wieczorem weszłam z Williamem do kościoła koło naszego domu. Nie planowałam. Wracaliśmy do domu, prowadziłam auto, zagłuszałam myśli skocznym radiem, podkręcając głośność raz, drugi, czwarty. Usypiająco piękny poranek i bezczelnie trudne popołudnie, rozmowa w przedpokoju i w butach, mówię, to ja mówię?, „ja już nie wiem, w co wierzę“, jeszcze ciepło, jeszcze razem, biegnę do auta, do domu, osobna, tak się dziś ochłodziło, że kto by nie biegł. A w kościele koło naszego domu cisza i pachnie. Pachnie. I cisza.

Przepraszam za spóźnienie

Obraz
  Przepraszam za spóźnienie. Za nie-pisanie, za nie-obecność - przepraszam. W przypływie przepływu myśli przez palce, na fali wzruszenia możnością pisania (o czym później) - piszę.  W najzwyklejszą niedzielną noc, w raptownym lutym - w czasie kradzionym, czyli jedynym, jaki jest - jestem.  Rety, jak się cieszę!  

Podsłyszyny tatrzańskie

Obraz
- To jest najgłupsza wycieczka, jaką w życiu wymyśliłaś. - Janusz mi mówi, po cholerę robiłaś te paszporty? - Taki mały plecak wzięłaś? - O której obiad? - Nikt ciebie nie pytał o zdanie. - Ja tu sobie łydki wyrobię, że ho, ho. - A ja mówię, to jest głupota, bo od ceny jabłka nie uciekniesz. - Człowiek napierdala przez cały tydzień, a potem go nogi bolą na weekend. - A co jak tam będzie tak strasznie brzydko? - Tam był zasięg elegancki. - Ja zawsze myślałam, że ja jestem ugodowa. - Tam pomiędzy tym czubeczkiem a tym tutaj. sierpień 2019

Lekko

Obraz
"Straciłam kilka bogiń w drodze z południa na północ, a także wielu bogów w drodze ze wschodu na zachód." (W.Sz.),         lecz w zamian dziś idę lekko.