Czy Wy też już odliczacie godziny do wiosny? Marzec nie daje dam zapomnieć o swym ulubionym powiedzeniu i pogoda na prawdę jest różna. Nauczyłam się nie dzielić skóry na niedźwiedziu i nie cieszyć z rzeczy, co do których nie mam pewności. Kiedy jednak kilka dni temu wychodziłam rano do pracy nie mogłam się nie uśmiechnąć. W nocy padał deszcz, było kilka stopni na plusie, a przez chmury zawzięcie przebijały promienie słońca. Gdzieś w krzakach wesoło śpiewały ptaki. W powietrzu unosił się zapach mokrej, budzącej się do życia ziemi. Nawet jeśli czekają nas jeszcze przymrozki, czy nawet śnieg, to będą to ostatnie podrygi zimy. Także w naszym domu zazieleniło się trochę. Jeszcze nieśmiało, ale dziś po południu będę wyciągać wielkanocne ozdoby.
Tymczasem zrobiłam już pierwsze świąteczne jajeczka. Szydełkowe już motałam, ale tym razem dodałam do nich delikatny kwiatowy haft. Stoją sobie te dziergane pisanki w towarzystwie stokrotki, którą dostałyśmy w pracy na Dzień Kobiet. Wszystko natomiast zebrałam w koszyczku, który uplotłam kilka tygodni temu z brzozowych witek. Koszyczki, które wyplatałam rok temu z wikliny możecie zobaczyć TU. Wybaczcie jakość zdjęć...
A skoro już wspomniałam o Dniu Kobiet, to pokażę Wam jeszcze, co przygotowałam dla naszych dziewczynek i Pań w przedszkolu. Wiadomo, pieniądze klasowe są zawsze sporym ograniczeniem, bo okazji w ciągu roku jest dużo. Ponownie wybrałam się więc do hurtowni i kupiłam białe serduszka, wstążkę i małe kolorowe motylki (tak też nazywa się grupa Łucji). Wystarczyła godzinka i miałam gotowe prezenty, które wszystkim dziewczynkom skojarzyły się z uwielbianymi różdżkami. Wyszło 2 razy taniej, niż jakbym kupiła coś bardzo podobnego, a gotowego. Dla Pań przygotowałam bukiety z żonkili.
Na koniec chciałam Wam polecić bardzo fajny pomysł na prezent. Łucja dostała od swojej Chrzestnej na urodzinki książeczkę, której jest bohaterką. Zamówienie składa się przez stronę internetową przesyłając zdjęcie dziecka i podając imię. Jest kilka wzorów do wyboru, także dla rodzeństwa. Tak mi się ten pomysł spodobał, że kiedy ostatnio szliśmy na urodziny do kuzyna Łucji, zamówiłam bajeczkę dla niego. Także moja chrześniaczka dostanie podobną opowiastkę. Wydaje mi się, że w czasach, kiedy pokoje naszych dzieci przepełnione są zabawkami, nie ważne, czy tymi dizajnerskimi, drewnianymi, czy plastikowymi, taka książeczka będzie ciekawą alternatywą. To niesamowita pamiątka na całe życie!
I tak już zupełnie na pożegnanie jeszcze jeden niezaprzeczalny dowód z ogródka babci Jadzi na to, że to już!