Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bombki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bombki. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 18 grudnia 2016

Wreszcie świątecznie

Miało być w poniedziałek. Tydzień temu... Dużo się dzieje, jak zawsze. Z resztą patrząc na to, co się dzieje w naszym kraju, to jakoś mi tak nie bardzo świątecznie. W myśl zasady jednak, że mój blog nie jest miejscem dyskusji politycznych oraz z nadzieją, "że jeszcze będzie normalnie", skusiłam się, by coś tam naskrobać. 
Na początek bombki. W tym roku zachorowałam na te o wyglądzie metalu. Niestety nie miałam czasu, żeby biegać za tymi preparatami, które idealnie udają mosiądz, czy inne żelastwo. Bombki ze styropianu pomalowałam na czarno, a później gąbeczką na srebrno. Na początek przykleiłam bawełnianą, koronkową tasiemkę. Malowałam w ten sposób drewniane świeczniki kilka lat temu i wtedy się sprawdziło. Teraz także.



Przy okazji jedna z bombek powstała na zamówienie.



W jednym z marketów kupiłam dzwoneczki. Cały słoik! Zrobiłam więc sobie wianuszek, który podobał mi się już rok temu. I jeszcze jeden malutki. A co!



Powstały także choinki. Mój najwspanialszy na świecie Mąż wymyślił do nich podstawki z poliwęglanu. Nóżka do drzewka zrobiona jest z pałeczek do chińszczyzny. Wykrój według wzoru Elen Kogan. 


Na koniec szydełkowe aniołki i gwiazdka, które dostałam od mojej kochanej cioci Irenki. Takie delikatne i lekkie! Pięknie prezentują się na choince! 



Świąteczne drzewko już stoi. Wczoraj wieczorem ubraliśmy choinkę w gronie rodzinno-przyjacielskim. Wcześniej byliśmy na wigilii na naszym rynku. No cóż... za tydzień będziemy już biesiadować. 
Miłego tygodnia i radosnego oczekiwania Wam życzę!

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Bombki, cz. 3

Witam Was serdecznie po raz ostatni w odsłonie bombkowej. Dziś zupełnie inne zawieszki, które były prezentami dla naszych najbliższych. W bombkach z pleksy zamknęłam zdjęcia naszych kochanych pociech - Łucji, Jagódki, Tomka i Franka. Kolory dobrałam zgodnie z wystrojem mieszkań, do których trafiły.  Buźki dzieciaczków rozmazane celowo. Wiecie, że mam awersję do zamieszczania fotek dzieci na blogu.










W środę zaproszę Was jeszcze tradycyjnie do naszego mieszkanka. Zobaczycie, jak udekorowaliśmy dom na święta. Potem znikam na kilka dni, bo Boże Narodzenie chcemy spędzić bez komputera. Zobaczymy, czy powiedzie mi się ten detoks.  Dobrej nocy!

piątek, 18 grudnia 2015

Bombki, cz. 2

Witajcie w ten cudowny, piątkowy wieczór! Chciałam Wam dziś pokazać kolejną partię bombek ozdobionych dekupażem. Trzy z nich wręczyliśmy Paniom z przedszkola Łucji. Reszta to także świąteczne prezenty. O ile do bombek można zaliczyć dzwoneczki i gwiazdkę. Generalnie to takie świąteczne przywieszki. Zdjęcia robiło się okropnie. Nie wiem, czy to brak światła, czy umiejętności. Trochę amatorskiej obróbki w programie do zdjęć sprawiło, że ich jakość jest lepsza, ale to i tak nie to. Przepraszam Was za te fotki. Sama wiem, jak mnie denerwują niewyraźne zdjęcia na blogach. Mam nadzieję, że będziecie wyrozumiali w ten świąteczny czas. Jakość nadrabiam ilością. To mam nadzieję też mi wybaczycie :)


















A oto już najpiękniejsza, najokrąglejsza, najwspanialsza, najcudowniejsza i najbardziej magiczna bombka pod słońcem! Zrobiła ją Łucja na warsztatach w przedszkolu. To nie to, co moje ubogie, styropianowe... Ta jest najprawdziwsza, szklana! Moja Córeczka to prawdziwa artystka! 




Pozdrawiam Was cieplutko i serdecznie i życzę Wam miłego przedświątecznego weekendu!

środa, 16 grudnia 2015

Bombki, cz.1

Wstyd i hańba! Do świąt pozostał tydzień, a ja nie pokazałam Wam jeszcze ani jednej ze swoich bombek! 
Te zmalowałam jako pierwsze. Tradycyjnie ozdobiłam je dekupażem, który ostatnio na nowo dla siebie odkrywam. Wykorzystałam pomysł z ubiegłego roku - z przodu renifer lub choinka, z tyłu sznurek. Bardzo spodobały się Siostrze na mojej choince, więc zrobiłam jej komplet podobnych. Nie zepsuję jej niespodzianki, bo wie o nich już od dawna.



Powyższą bombkę zgłaszam do wyzwania Zuzy. 





Kolejna bombka, to ta, którą robiłam z dziewczynami na początku grudnia. Podrasowałam ją trochę konturówkami.



I ostatnia dziś, bardzo śnieżna bombka ozdobiona pastą strukturalną. Jest większa od pozostałych i zawitała na Mikołajki w przedszkolu Łucji. 




Swoją drogą moja Kruszyna miała dziś wigilię. Były tańce, śpiewy i recytacje. Było cudownie! Jestem z niej bardzo dumna. Na dodatek rodzice dostali szklane bombki, które dzieci zrobiły na warsztatach. Łucji bombka jest oczywiście najpiękniejsza na świecie! Już wisi na choince. Pokażę Wam następnym razem.
Tymczasem lecimy na pocztę, bo przecież etat elfa św. Mikołaja zobowiązuje. 
Buziaki dla wszystkich!

wtorek, 1 grudnia 2015

Bomb(k)owe dziewczyny

Dzieci jednoczą. I to nie tylko rodzinę. Miałam okazję się o tym przekonać, kiedy Łucja poznała na placu zabaw małą Wiktorię. Patryka znała już wcześniej, bo to nasz sąsiad, ale z jego Mamą miałam wcześniej ograniczony kontakt. Kiedy jednak nasze dzieci zaczęły się razem bawić, my też zaczęłyśmy spędzać ze sobą więcej czasu. Zaproponowałam dziewczynom, że może porobimy razem bombki. Po wielu perypetiach padło na termin wczorajszy, poniedziałkowy. Zebrałyśmy się we trzy: Paulina, Nina i ja. Nasze dzieci wspaniale bawiły się w pokoju Łucji pod czujnym okiem mojego kochanego Męża. Raz po raz dobiegały nas śmiechy, chichy i okrzyki radości, co nas radowało ogromnie i śmieszyło zarazem. My tymczasem malowałyśmy i kleiłyśmy. Zaznaczę, że dziewczyny nie miały nigdy wcześniej styczności z decoupage (no, powiedzmy, bo siostra Pauliny robi piękne prace, ale sama Paulina uważała się - całkiem niesłusznie - za totalne beztalencie w tej dziedzinie, nie próbując nawet). Siedziałyśmy tak sobie i dłubałyśmy w tych naszych bombkach. Objaśniałam dziewczynom tajniki decu. W ruch poszły farby, pędzle, kleje i konturówki. Na dokładkę do jednej bombki starczyło mi nawet pasty strukturalnej (a na co mi ostatnio zeszło prawie całe opakowanie, to napiszę niebawem). Nina z rozpędu zrobiła aż trzy ozdoby. My z Pauliną po jednej. Dzieci co chwila wpadały po coś, ale my byłyśmy w innym świecie. Zwłaszcza Nina, która mówiła, że czuje się jak w bajce. Faktycznie brakowało tylko kolęd, bo był zarówno św. Mikołaj w postaci mojego Michała, jak i małe elfy - nasze urwisy. To był na prawdę fantastyczny wieczór! Już planuję kolejny, ale pewnie nie prędzej, niż w styczniu. Tymczasem zapraszam do obejrzenia naszych prac. 





Ta pyza w środku, to oczywiście ja :)

A to już bombka, którą zrobiłyśmy z Łucją w ramach pierwszego zadania z kalendarza adwentowego. Łucja "ciapała" farbą, oczywiście różową. Ja dodałam srebrne gwiazdki i kokardkę. Ozdoba zawiśnie jej pokoju. 



Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie i dziękuję za wszystkie komentarze!