Jak zawsze takie dni mijają bardzo szybko. Pewnie dlatego, że są tak bardzo wyjątkowe... Dla swoich Mam, czyli dla Mamy-Mamy i dla Mamy-Teściowej przygotowałam oczywiście kartki z życzeniami.
Matka jest ciepłem, jest pokarmem, matka jest pełnym błogości stanem zadowolenia i bezpieczeństwa (…). Nic nie musisz zrobić aby być kochanym – miłość matki nie jest obwarowana żadnym warunkiem (…).
Erich Fromm
Myślę, że w ciągu kilku ostatnich lat ewolucję przeszły nie tylko moje zdolności scrapowe (jak sobie przypomnę kartki z początków mojej z nimi przygody, to głowa mnie boli...), ale przede wszystkim miłość do kobiet, które oddały nam cząstkę siebie. Miłość, a może po prostu zrozumienie. Wcześniej zdawało mi się, że rozumiem ich radość z naszych sukcesów, smutek, kiedy ponosiliśmy porażkę, gniew, gdy wróciliśmy później (dużo później...) niż obiecaliśmy, a w rzeczywistości strach o to, czy nic nam nie jest. Teraz wiem, że obecna ja mogłaby powiedzieć tej sprzed narodzin Łucji - parafrazując słowa z jakże popularnego serialu/książki: You know nothing, Petra Bluszcz! Bo jak mówi stare przysłowie, tyle nas znamy, ile nas sprawdzono... Dość wcześnie zrozumiałam, że surowe wychowanie wyszło mi na dobre. Starania Mamy, żeby było po prostu dobrze, choć bywało cholernie ciężko, z różnych względów, widziałam każdego dnia. Czasami mam do siebie żal, że wielu rzeczy jednak nie zauważałam, że Mama w walce o nasze dobro była osamotniona. Teraz obie, a w zasadzie wszystkie trzy, Mama, ja i Siostra, jesteśmy silnymi kobietami. Taką siłę chciałabym przekazać mojej Córeczce. Siłę, wiarę w siebie, dobro i empatię. Bywa ciężko, a to dopiero początek... Tymczasem od mojej małej kruszynki dostałam kwiatki.
Co prawda bukiecik zrobiły Panie ze żłobka (pięknie dziękuję Wam w imieniu wszystkich mam!), ale kiedy weszłam po Łucję, a ona podbiegła do mnie z tymi papierowymi kwiatkami i rzuciła mi się na szyję, myślałam że zaraz poryczę się ze szczęścia. Dla takich właśnie chwil wiem, że warto.