Ponownie do wykorzystania tej
techniki popchnęła mnie Teściowa. Szła akurat z Teściem na wesele i poprosiła mnie o
zrobienie pierwszej stronie w albumie, który wręczali Nowożeńcom zamiast
kwiatów. Przysiadłam więc pewnego poniedziałkowego poranka i… zasiedziałam się
do popołudnia. Efektem jest album. Na prośbę teściowej główną część kompozycji
stanowiła kartka z życzeniami. Resztę musiałam dopasować kolorystycznie. Wyszło
tak:
W przypływie natchnienia zrobiłam
też pierwszy w życiu kolaż. Trochę bluszczowy, trochę turkusowy… taki po prostu
mój:
Na koniec zabrałam się na pudełko
po balsamie do ciała. Nie ma to nic wspólnego ze scrapowaniem, ale zrobiłam to
tego samego dnia.
A wykorzystałam naklejkę, którą dostałam od
kochanej Syl. W przesyłce dostałam też piękną kartkę "wędrującą książkę", za
którą zabiorę się jak tylko skończę czytać ostatni w wydanych tomów Pieśni lodu
i ognia Martina (czytam nieprzerwanie od kiedy jestem na zwolnieniu – to jakieś 4 tys. stron).
Oczywiście jeszcze nie wiem, co w
pudełeczku będę trzymała, ale co tam, jest. Wiedziałam, że je zrobię, jak tylko
wygrałam tą naklejkę u Syl. Zostało mi jej jeszcze sporo, więc pewnie niedługo
zmajstruję coś do kompletu.
Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie, znowu z łóżkowych pieleszy...