Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kolekcje. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kolekcje. Pokaż wszystkie posty

piątek, 13 stycznia 2012

Do szczęścia niewiele potrzeba mi!

Wczoraj, wyczerpana sprzątaniem świątecznych ozdób, nie miałam siły, aby się z Wami podzielić moim szczęściem, więc robię to dziś. Dostałam od Witchqueen paczuszkę – wygraną w zabawie. Zobaczcie tylko, co za cudowności się w niej znalazły:




Ciasteczka były pyszne (mój Mąż dziękuje po stokroć!). Herbatka – jeszcze lepsza (właśnie popijam). Podkowa "na szczęście" wisi już w sypialni nad łóżkiem, aniołki pewnie szybko znajdą zastosowanie. 
Dziękuję Ci Wioletko kochana za te wszystkie wspaniałości!

A teraz coś, co ostatnio zrobiliśmy wspólnie z Mężem – wieszak na nożyczki:


Wytargałam ostatnio jedne z rodzinnego domu, potem następne. Dodałam moje małe cudeńka. No i co... Trzy to już kolekcja, więc musiałam ją jakoś wyeksponować. Przeszłam błyskawiczny kurs francuskiego (uczył mnie kochany wujcio Google), przymusiłam Lubego do przycięcia sklejki do odpowiednich wymiarów i wywiercenia otworu (żebyście go widziały z jakim zapałem i radością testował otrzymane ode mnie w prezencie bożonarodzeniowym wiertła! Sama radość!). Potem już tylko malowanie, transfer, montaż wieszaczków et voila! Wieszak gotowy. Wisi sobie w przedpokoju przy moim sekretarzyku.



Widzicie, jak niewiele potrzeba, żeby mnie uszczęśliwić i naładować baterie na kilka dni? W ogóle wczorajszy dzień mogę uznać za najlepszy w nowym roku, jak na razie. Jakoś tak mi wesoło i w ogóle fajnie. Czuję się taka... mądro-głupia :D 
Ostatnio stwierdziłam, że szczęście to nie stan permanentny. Szczęście to umiejętność cieszenia się małymi rzeczami, słonecznymi chwilami wyłowionymi spośród szarej codzienności. Czasem pewnie sobie myślimy: „jakbym miała tyle-i-tyle kasy...”, albo „jakby moje życie potoczyło się inaczej, to na pewno byłabym szczęśliwsza”. A bzdura i tyle! Jakbym miała to wszystko, czego nie mam, a o czym marzę, a nie potrafiłabym się cieszyć uśmiechem Męża, podmuchem wiatru, czy tym, że – cholera – wreszcie spróbowałam zrobić makaron po chińsku i nawet dobry wyszedł! - to czy wtedy też by mi czegoś nie brakowało do szczęścia? Bo przecież „najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”. Odkrycie tej oczywistej oczywistości także mnie uszczęśliwiło :D 


Miłego weekendu Wam życzę!