Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sukienka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sukienka. Pokaż wszystkie posty

środa, 19 października 2016

Fotoniusy

Znów zdjęciowy skrót, co się szyło, co się szyje i ogólnie co się dzieje u mnie :)  
Przygotowałam pełny post o czymś innym, i dopiero na końcu się zorientowałam, że występuje w tym poście ktoś, kto jakimś cudem nie został jeszcze przedstawiony! Takie niedopatrzenie! Taki błąd!  Nie wiem, jak to się stało, ale trudno - tamten post kiedy indziej, dziś nadrobię za to zaległości szyciowe :)



 


 






Prezentacja ktosia następnym razem, muszę odpowiednie zdjęcia zrobić, ałfit jakiś itp. Wypadałoby, jest u mnie od maja, wspominałam w którymś poście, że spełniłam lalkowe marzenie, i jakoś przez te remonty i przeprowadzkę całkowicie zapomniałam to szczęście moje pokazać. Takie niedopatrzenie... 

Oraz tak - mam własne tyci pici meteczki :D   i sukieneczki ze zdjęć już mają je wszyte ;)  taka mała rzecz, taka wielka radość :) fotka zbiorcza ku pamięci, wymagają jeszcze wykończenia pierdółkami, ale tak ładnie wyglądają, tak mnie cieszą, że nie mogłam nie cyknąć :)

To jeszcze nie koniec dziania się, ale na dzisiejszy post chyba wystarczy :)




niedziela, 8 maja 2016

Ogrodniczkowy szał

 Moja nowa miłość szyciowa - ogrodniczki na pullip i blythe  *.*    sukienek nie porzucam, nienienie, ale te maleństwa są tak słodkie, i tak przyjemne w szyciu, że naprodukowałam ich milionpińcet, a na pewno z dziesięć albo piętnaście ;) nie wszystkie się załapały na fotki, niektóre są jeszcze mocno rozgrzebane :) a sporo tylko przygotowanych do szycia, a ile jeszcze w głowie produkuję to łohoho...
ale do pokazania jeszcze coś tam sobie zostawiłam ;)

Wszystko wymaga prania, bystre oko dostrzeże ślady po mazakach spieralnych - ciuszkom jeszcze brakuje detali (lub trochę więcej) a do prania idą gotowe już z wszystkim przyszytym :)  ale nie wiem kiedy, czym i czy w ogóle będę miała możliwość pokazania ich na blogu zanim się sprzedadzą, tak razem, a i tak zaległości mam całą furę już.







Sukienki w groszki,  materiał ani to buraczkowy, ani to brąz, ani bordo, ale jak by się nie nazywał jest do zakochania. Również brakuje detali typu guziczki koraliczki kukartki...



Walczyłam o te zdjęcia jak lwica całe dwa dni, albo się nie chciały zrobić, albo się robiły ale nie zapisywały, albo w końcu zapisywały żeby potem zniknąć ot tak. Te to świeżynki wieczorne, robione godzinę temu, więc jest ciemno i z lampką biurkową :/   Nie mam chwilowo czasu nawet na rozgryzienie, czy to wina telefonu czy samej karty, na której się zapisują fotki. Ani sił, ani najbardziej chyba ochoty.

Przede mną, a raczej przed nami, ciężki tydzień, głównie życiowe, epokowe wręcz zmiany, a za nami równie ciężki. Trzymajcie kciuki, zwłaszcza w środę od rana. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to być może pojawi się wkrótce nowa zakładka na blogu, o remontach i urządzaniu szyciowego i lalkowego kąta :) 

I nadal czekam na lalkę/lalki :D  - z dobrych wieści - lecą już wszystkie :D

Wszystkim zaglądającym, a sporo Was - dziękuję :)  i do następnego posta :*



wtorek, 19 stycznia 2016

Skrzyneczka! A nawet dwie! I sukienki! I zaciesz!

czyli post o wszystkim! :D

Zacznę może od zakupów i prezentu. I od początku.
Postanowienia moje noworoczne jakie są, każdy widzi. Boję się już coś do nich dopisywać, chociaż jedną pozycję chyba muszę bo się uduszę, boję się, bo nie wiem, czy uda mi się je zrealizować wszystkie. Tak przed sobą samą nie chciałabym nawalić, a nie nawymyślałam buka wie czego, same życiowe sprawy, które powinnam i bez postanowień zrealizować aaaaaale jakoś mi do teraz nie było po drodze z tym. Więc są na tablicy ogłoszeń, publiczna spowiedź z moich słabości do poprawienia ;)
Pierwsze i najważniejsze do poprawy są koszyczki, pudełeczka, pojemniczki, duże, małe, w kratkę, kropkę, kwiatka i gładkie i jakie tylko fabryka dała. I tam jest w nich dobro wszelakie i skarby wielkie. I rozmnożyło się to towarzystwo w ubiegłym roku, z jednego!!!!!!! do 9 koszyczków i 5 pudełek i pudełeczek różnych. Postanowienie moje noworoczne - zlikwidować towarzystwo, jako że większa część tego co w nich jest to tak naprawdę przygotowane lub już zaczęte i nieskończone szycie. Wstyd i hańba, ale co zrobić, jak wena na milionpińcet ciuchów, a czasu starcza na tyle, ile starcza. Błąd też mój, że nocami siedziałam i szykowałam sobie szycie "na zapas". No. To teraz zapasu samego mam co najmniej do wakacji. A wena i potrzeby inszych swoje...
Ale ad rem.
Porządki w tem dziale się zaczęły, albowiem gdyż ponieważ BO mam tę oto nową, pachnącą świeżym plasticzkiem, bajerancką, wypasioną w 12 przegródek różnej szerokości - SKRZYNECZKĘ!!!
 

A NAWET DWIE SKRZYNECZKI!!! bo mężczyzna mój zobaczywszy wczoraj wieczorem, że nie zmieściłam się ze wszystkimi skarbami w jednej, zakupił był dziś osobiście, samodzielnie i z własnej niemal inicjatywy drugą. Też dla mnie. Wzruszyłam się :) Z braku jednak czasu dziś nie obfociłam ani się nie wprowadziłam do niej. Do wczorajszej natomiast tak, i nawet mały case-tour zrobiłam ;) :

- w dolnej szufladzie, jako że wyciąga się całość i ma 5 przegródek od ręki razem dostępnych - są szpulki małe i duże, wygodnie, i nareszcie się nie kurzą, i nie muszę gmerać w pudełku szukając konkretnej. Zapas zatrzasków do ubranek też się zmieścił.


- środkowe szufladki jako najszersze zmieściły dwa moje prywatne małe pudełeczka, i tu od sasa do lasa :)


- górne szufladki takoż mydło i powidło, ale często używane:


Zlikwidowałam tym samym koszyk, który wyprowadzał mnie najbardziej z równowagi oraz równie wkurzające 2 pudełka!  Sukces na 200%!!!  A co jeszcze zmieszczę w drugiej skrzynce?! HA!

Jestem z siebie dumna, porządki zaczęte, bajzel powoli ukrywam i jak by nie było, zaczyna ten mój sewing corner (może raczej window, bo cały majdan szyciowy mieści się nieelegancko po prostu na parapecie, z braku jakiegokolwiek innego miejsca) wyglądać niego bardziej niż do tej pory, mężczyzna użył słowa na Pe. Czyli Powiedzmy, że Prawie Profesjonalnie, a Przynajmniej Początek jakiś tego Profesjonalizmu jest ;)
Mam nadzieję, że jutro jakoś znajdę czas na meblowanie drugiej skrzyneczki.


Co dalej...


Poszyłam fafdzieścia sukienek:












Od montowania guziczków mam dziurę w lewym wskazującym palcu niemal na wylot, a wisiorki już były. I zwracam również uwagę moich czytelników na prawie bezbłędnie wykonane picizakładeczki na topach sukienek :D   UWIELBIAM ten element dekoracyjny, przegięłam z nim tym razem, ale w zasadzie można powiedzieć, że wszystkie sukienki tworzą w miarę spójną kolekcję jesień/zima. O.

I już na szybciutko wieeeeelki zaciesz - jutro będę miała gości! LALKOWYCH!

NARESZCIE!!!!!!!





A na sam koniec jeszcze WIPowskie zdjęcie dla wytrwałych, z całkiem innej beczki, czyli co zaczęłam, jak już wypchnęłam szycie i co jeszcze dziubię, bo przerwały mi tą robotę skrzyneczki



Ale wyniki tej robótki, jak i historia Jej samej - następnym razem ;)


czwartek, 14 stycznia 2016

Wisiorki

 majstrowalam wczoraj. Dla pulisiów ofc, ale żywiczkom chyba też będą pasować, chyba muszę przymierzyć jeden Armin...


 












... i szyje się nadal. Byle do soboty :)


poniedziałek, 21 grudnia 2015

Armin - Dziewanna

 W ostatni wolny dzień w tym roku, czyli w niedzielę wczorajszą, zabrałam nareszcie Armin na sesję do lasu. Nowa niepokazywana sukienka, nowa peruka, w której wygląda idealnie, nowe akumulatorki do aparatu (nauczona poprzednimi doświadczeniami wzięłam świeżutki, naładowany komplet), karta do aparatu ta co zawsze. Telefon, bo w końcu idę w świat, kto wie co się może zdarzyć pod moją nieobecność w domu ;) Moja pierwsza sesja w plenerze z nią! Łaaaał!!! Po ponad pół roku odkąd ją mam, nareszcie!

No i przecież to się nie mogło udać.
Tym razem zepsuła się karta, a właściwie nie wiem co, aparat jej tam, wtedy, nie chciał czytać. W domu wszystko działało i działa bezproblemowo :(  Zrobiłam aparatem aż 4 zdjęcia, z których to pierwsze pod spodem jest najlepsze jakościowo. Oraz jakością samo w sobie nie powala. Jednakowoż ma w sobie coś, co mi się podoba mimo technicznych niedoróbek :)
Następne już telefonowe, jednak na coś się przydał, bo inaczej miałabym zepsuty humor na cały dzień. Obiecałam sobie, że powtórzę je po nowym roku, jeśli śnieg nie spadnie, bo wtedy będzie już całkiem inna sesja i sceneria :) ale mimo potatojakości podobają mi się na tyle, żeby je pokazać z małym ;) wstydem (ach ta jakość :( chociaż niektóre wyszły zadziwiająco ostro i ładnie)

Koniec tłumaczeń. Czas na Armin. Najwyższy czas.






 












 I zdjęcie roku <3



Cieszę się, że zdążyłam z tą sesją jeszcze w tym roku. To piękna lalka, cieszę się nią za każdym razem, kiedy na nią patrzę, mimo że jest tak zaniedbana w kwestii zdjęć i ubrań. Ta sesja to pierwsza próba nadrobienia zaległości i już wiem, że szycie dla niej muszę, po prostu MUSZĘ, wpisać w kalendarz roboczy, projektów mam tak wiele i w głowie i już na papierze, że chyba czas najwyższy zrobić z nich użytek, a raczej uszytek. Oraz zdecydowanie więcej plenerów, w okolicy jest kilka miejsc, które koniecznie chcę odwiedzić z nią i aparatem. Oraz zdecydowanie więcej czasu na to wszystko ;)

Jak na pierwszą sesję, oraz moje znane już NIEzdolności fotograficzne, wyszło chyba na co najmniej 3+? :) 

sobota, 28 listopada 2015

Kto ogląda ostatki ten piękny i gładki ;)

Ostatki czyli ostatnie już sztuki zrobionych sukienek. Więcej nie mam, słowo ;)  Ale znów - jeśli teraz ich nie wrzucę, to już raczej nigdy, bo tematów na kolejne wpisy mam chyba do przyszłych wakacji i wszystkie czekają od dawna w kolejce. I nadal szyję kiedy tylko mogę, tylko teraz nie na pulisie... ;)
 Enyłej.  Ostatki.









Dość stare już zlecenie, prosty strój wzorowany na postaci z książki T. Pratcheta.





Sama nie wiem, o czym będzie kolejny wpis :D   Moje dziewczyny mają gościa, a właściwie dwóch,  ja mam starą Dalkę z nowym makijażem i mega dodatkami i jest tak śliczna, że padniecie, potrzebuję tylko nowych oczek do niej - kto wie gdzie dostać, kto w PL robi???   a Armin po zmianie wiga wygląda tak obłędnie i cudnie, jak zawsze marzyłam chciałam i wyobrażałam ją sobie. I ma sukienkę, której jeszcze nie pokazywałam. Szytą - uwaga - na początku lata. A ja wieczorami dalej działam craftowo i mam więcej migoczących i błyszczących suwenirów do pokazania. I czapek (na pulisie ale ciiii ;)  I tak jeszcze spokojnie ze dwadzieścia innych różnych tematów. 
Ufff. I w zasadzie zastanawiam się, patrząc na tą ogromną listę zaległości do pokazania, kiedy mam na to wszystko czas. Przecież ja naprawdę NIE MAM czasu. Ostatnio bardzo nie mam, a cały tydzień z hakiem jest tak kompletnie dołujący tym, co przynosi każdy dzień, że myśleć mi się o tym wszystkim nie chce :(  jedyny sposób, żeby się oderwać od dołków to kawałek plastiku, maszyna albo dziubanie po nocach. Tylko relatywnie mało tego odstresowania się, na to wszystko co się podziało :/  Dobra koniec myślenia o tym bo głowa mnie rozbolała. 
Lecę do roboty, zleconko czeka a musi być na poniedziałek. Tia. Dlatego post jest za postem ;) :D
Dziękuję za uwagę

I ponawiam pytanie - kto robi, gdzie dostać, oczka dla Dalek???

Popular Posts

recent posts

Blogroll