Dziś czekałam cały dzień w domu na listonosza w nadziei,że przyniesie paczkę od Adelajdy....No i kucha,bo paczki nie ma!Wściekła jestem,wrrrrr.....
Żeby się nie nudzić - zrobiłam sukienkę dla Artsy,według projektu My Froggy Stuff ,bez szycia :) ŁATWIZNA!Wycina się koło z materiału,porrodku otwór na głowę i obok otworki na rączki i voila!do tego pasek :)
...a na koniec mały bonus zoologiczny:
To mój stary kundzik George :) w nowej fryzurze (ostrzygłam go dzisiaj) :P
piątek, 30 marca 2012
czwartek, 29 marca 2012
.....rumiane jabłuszko :)
Zobaczcie jaką sukieneczkę "popełniłam" dla Frankie :D
Jakoś tak skojarzył mi się kolor nici z jabłkami,stąd też sesja monsterkowa na misce z owocami :)
Zapraszam!
A tutaj już inna sceneria - Frania w buszu :) (fotki u mojej Mamy w domu)
A tutaj pokazujemy "świąteczne żyto" w doniczce,które niekoniecznie chce kiełkować :P
I to byłoby na tyle dziś....Jutro czekam na listonosza,bo mocno oczekiwana lalka w drodze!:D:D:D
A!Poza tym bardzo Was wszystkich proszę o trzymanie kciuków za mnie,gdyż wysłałam dziś CV w sprawie pracy i oczekuję na odpowiedź.......Dziękuję!
Jakoś tak skojarzył mi się kolor nici z jabłkami,stąd też sesja monsterkowa na misce z owocami :)
Zapraszam!
A tutaj już inna sceneria - Frania w buszu :) (fotki u mojej Mamy w domu)
A tutaj pokazujemy "świąteczne żyto" w doniczce,które niekoniecznie chce kiełkować :P
I to byłoby na tyle dziś....Jutro czekam na listonosza,bo mocno oczekiwana lalka w drodze!:D:D:D
A!Poza tym bardzo Was wszystkich proszę o trzymanie kciuków za mnie,gdyż wysłałam dziś CV w sprawie pracy i oczekuję na odpowiedź.......Dziękuję!
wtorek, 27 marca 2012
Wymianka z Dollbby'm :)
Witajcie Kochani!
Za oknem robi się coraz ładniej,słonko zaczyna świecić coraz mocniej,a w powietrzu czuć już wiosnę wkońcu!I z tej okazji,albo może i z innej zdecydowałam się na wymiankę z Dollbby'm :) Jak zapewne wiecie - do niego pojechała moja pierwsza lalka z kolekcji -czyli Rockers Barbie,a do mnie przyjechała Splash'n'Color Christie
Zapraszam na małą kuchenną sesyjkę Christie z Basią,czyli Splash'n'color x2:
A tutaj "Kryśka" po małej modyfikacji :) kto zgadnie co zrobiłam?
Myślę,że wyszło super :) W każdym razie mi się podoba :)
Co niektórzy zauważyli też już,że "zaklepałam" pewną laluchnę :) Od Adelajdy21 kupiłam moją pierwszą Livkę - Alexis (zwaną Katie)- a teraz....kupiłam następną! :) Pieniążki zapłacone,pozostaje tylko czekać na paczuszkę,yeeeeeeyyy!!! :D
Się cieszę!!!
A na koniec bonusik - nowa "LALKA" na regale :) hihihihihihi :P:P:P
Za oknem robi się coraz ładniej,słonko zaczyna świecić coraz mocniej,a w powietrzu czuć już wiosnę wkońcu!I z tej okazji,albo może i z innej zdecydowałam się na wymiankę z Dollbby'm :) Jak zapewne wiecie - do niego pojechała moja pierwsza lalka z kolekcji -czyli Rockers Barbie,a do mnie przyjechała Splash'n'Color Christie
Zapraszam na małą kuchenną sesyjkę Christie z Basią,czyli Splash'n'color x2:
A tutaj "Kryśka" po małej modyfikacji :) kto zgadnie co zrobiłam?
Myślę,że wyszło super :) W każdym razie mi się podoba :)
Co niektórzy zauważyli też już,że "zaklepałam" pewną laluchnę :) Od Adelajdy21 kupiłam moją pierwszą Livkę - Alexis (zwaną Katie)- a teraz....kupiłam następną! :) Pieniążki zapłacone,pozostaje tylko czekać na paczuszkę,yeeeeeeyyy!!! :D
Się cieszę!!!
A na koniec bonusik - nowa "LALKA" na regale :) hihihihihihi :P:P:P
wtorek, 20 marca 2012
z weekendu
Wiem,wiem,juz prawie środa,a ja o weekendzie tutaj....Tyle,że ja o poprzednim,heheh :)
Pogoda jak wszyscy pewnie zauważyli - była bajeczna!Istne lato!Więc z tejże okazji pojechaliśmy z rodzinką moją mała nad jezioro Borek,nieopodal naszego miasta :)
Słońce piękne,więc: "Mamo,pożycz mi okulary!" :D
Pora w sam raz na drugie śniadanie...
Tata poszukuje czegoś.....
...z czego zrobic można łódeczkę dla Mii!
...i ją zwodować!
A tu już moja śliczna Sophie,której uszyłam bluzę,z niemałymi perturbacjami,ehhhh...Wszywałam "to coś" dookoła szyi i.......wszyłam na lewą stronę!Myślałam,że szlag mnie trafi,szczególnie,że wyprucie tego graniczyłoby z cudem,tak ciasno zszywałąm :( Tak więc "odwinęłąm" toto i leciutko przyszyłam,coby nie odwijało się. Proszę o krytykę teraz:
I mały bonusik:
:D moje kocie śliczności :)
Pogoda jak wszyscy pewnie zauważyli - była bajeczna!Istne lato!Więc z tejże okazji pojechaliśmy z rodzinką moją mała nad jezioro Borek,nieopodal naszego miasta :)
Słońce piękne,więc: "Mamo,pożycz mi okulary!" :D
Pora w sam raz na drugie śniadanie...
Tata poszukuje czegoś.....
...z czego zrobic można łódeczkę dla Mii!
...i ją zwodować!
A tu już moja śliczna Sophie,której uszyłam bluzę,z niemałymi perturbacjami,ehhhh...Wszywałam "to coś" dookoła szyi i.......wszyłam na lewą stronę!Myślałam,że szlag mnie trafi,szczególnie,że wyprucie tego graniczyłoby z cudem,tak ciasno zszywałąm :( Tak więc "odwinęłąm" toto i leciutko przyszyłam,coby nie odwijało się. Proszę o krytykę teraz:
I mały bonusik:
:D moje kocie śliczności :)
czwartek, 15 marca 2012
Atomowe kiwi atakuje! Trish idzie z odsieczą!
Witajcie Kochani moi wierni oglądacze!
Zacznę od tego,że jak już wkońcu uporałam się z weekendowymi dreszczami - dopadło mnie coś innego :( W niedzielę wieczorem zjadłam małe zielone (chyba "atomowe") kiwi i....Dostałam jakiejś okropnej wysypki - pokrzywki,z koszmarnym świądem i plamami na całym ciele.Wyglądałam jakbym wyszła z solarium po chyba 30 minutach "smażenia" :( Okropność!Mój stan na tyle nie wyglądał pięknie,że pojechałam z mężem na Izbę Przyjęć do Szpitala,gdzie "poczęstowano" mnie 2 zastrzykami!O_o
Pani doktor powiedziała,że powinno pomóc,a w razie gdyby nie - mam nazajutrz iść do internisty...Wysypka i świąd minął na szczęście i wszystko było "gucio",do momentu gdy wieczorem zjadłam jogurt ananasowy!I co?I powtórka z rozrywki!Stwierdziłam jednak,że nie jadę do szpitala,wzięłam antyhistaminę i poszłam spać.We wtorek popołudniu udałam się do lekarza rodzinnego i zaczęła się "polka" :) Dostałam znów sterydowy zastrzyk Dexaven w tyłek,receptę na antyhistaminę (te takie tableteczki na alergię,coto 1 dziennie) + wapno 3/dobę.W środę wróciłam zaś do lekarza,bo po zastrzyku objawy pokrzywki nie ustąpiły!Całe ciało czaerwone i swędzące i gorące jakby mnie opiekali na ruszcie...Dostałam kolejny zastrzyk (pełna dawka 8mg) i do domu,ze świadomością,że na następny dzień mam się zjawić rano u lekarza i będą kłuć 2 x dziennie teraz!Ohhh joy!
Tak więc dziś rano odwiedziłam lekarza,dostałam znów pełną dawkę i kazano mi przyjść wieczorem.Wieczorem odwiedziłam lekarza i ten zdecydował,że nieco lepiej już,Pokrzywka objawia się jedynie na policzkach,więc nie kłuli mnie już,jedynie kazano brać antyhistaminę,wapno i posmarować delikatnie i cieńko policzki Hydrokortyzonem 1%....Zobaczymy co to da,a jutro rano spowrotem do lekarza i chyba zastrzyk.......A przy tym wszystkim moje cukry biedne tak szaleją,że łoooohooo :( Non stop ponad 300 :( Nieładnie bardzo,nieładnie....Ale tak to jest,jak się człowieka Dexavenem faszeruje.....
No dobra,koniec telenoweli medycznej,bo zanudzę Was!
Teraz spam Trishowy!Bo to właśnie kochana Trish przyszła mi dziś z odsieczą!
Oto co dziś cudem udało mi się uszyć,bo o wczorajszych "zmaganiach" z nietoperkową bluzką powinnam już zapomnieć!Klapa jakaś totalna!Może coś przerobię,to uratuje się....
Teraz zapraszam na rajstopkowy kombinezonik do kompletu z czapeczką:
A tutaj skręcając się z zazdrości po obejrzeniu Melrose'owej bluzy u Emigrantki - uszyłam bluzę dla Trish :)ze starych dresikowych spodenek mojej Miśki :) fajnie udało mi się wkomponować ten naszyty napisik,co?
Emigrantka pokazała też fajny patent na buty u Moxie....zresztą u każdej lalki zdałyby egzamin :) Mianowicie chodzi o getry!Taki prosty pomysł!Myślę,że zrobię też Trish getry,w kolorze bluzy :)
To tyle na dziś :) Dłuuuugo zbierałam się do tego szycia coś....pozimowa deprecha dopadła i mnie.Wiem.Przepraszam i do widzenia!
Aha!I trzymać tam kciuki za moje "alergie",żeby sobie już poszły DADA!
EDIT: Zrobiłam getry!Ufff,no to mogę iść spać!
Zacznę od tego,że jak już wkońcu uporałam się z weekendowymi dreszczami - dopadło mnie coś innego :( W niedzielę wieczorem zjadłam małe zielone (chyba "atomowe") kiwi i....Dostałam jakiejś okropnej wysypki - pokrzywki,z koszmarnym świądem i plamami na całym ciele.Wyglądałam jakbym wyszła z solarium po chyba 30 minutach "smażenia" :( Okropność!Mój stan na tyle nie wyglądał pięknie,że pojechałam z mężem na Izbę Przyjęć do Szpitala,gdzie "poczęstowano" mnie 2 zastrzykami!O_o
Pani doktor powiedziała,że powinno pomóc,a w razie gdyby nie - mam nazajutrz iść do internisty...Wysypka i świąd minął na szczęście i wszystko było "gucio",do momentu gdy wieczorem zjadłam jogurt ananasowy!I co?I powtórka z rozrywki!Stwierdziłam jednak,że nie jadę do szpitala,wzięłam antyhistaminę i poszłam spać.We wtorek popołudniu udałam się do lekarza rodzinnego i zaczęła się "polka" :) Dostałam znów sterydowy zastrzyk Dexaven w tyłek,receptę na antyhistaminę (te takie tableteczki na alergię,coto 1 dziennie) + wapno 3/dobę.W środę wróciłam zaś do lekarza,bo po zastrzyku objawy pokrzywki nie ustąpiły!Całe ciało czaerwone i swędzące i gorące jakby mnie opiekali na ruszcie...Dostałam kolejny zastrzyk (pełna dawka 8mg) i do domu,ze świadomością,że na następny dzień mam się zjawić rano u lekarza i będą kłuć 2 x dziennie teraz!Ohhh joy!
Tak więc dziś rano odwiedziłam lekarza,dostałam znów pełną dawkę i kazano mi przyjść wieczorem.Wieczorem odwiedziłam lekarza i ten zdecydował,że nieco lepiej już,Pokrzywka objawia się jedynie na policzkach,więc nie kłuli mnie już,jedynie kazano brać antyhistaminę,wapno i posmarować delikatnie i cieńko policzki Hydrokortyzonem 1%....Zobaczymy co to da,a jutro rano spowrotem do lekarza i chyba zastrzyk.......A przy tym wszystkim moje cukry biedne tak szaleją,że łoooohooo :( Non stop ponad 300 :( Nieładnie bardzo,nieładnie....Ale tak to jest,jak się człowieka Dexavenem faszeruje.....
No dobra,koniec telenoweli medycznej,bo zanudzę Was!
Teraz spam Trishowy!Bo to właśnie kochana Trish przyszła mi dziś z odsieczą!
Oto co dziś cudem udało mi się uszyć,bo o wczorajszych "zmaganiach" z nietoperkową bluzką powinnam już zapomnieć!Klapa jakaś totalna!Może coś przerobię,to uratuje się....
Teraz zapraszam na rajstopkowy kombinezonik do kompletu z czapeczką:
A tutaj skręcając się z zazdrości po obejrzeniu Melrose'owej bluzy u Emigrantki - uszyłam bluzę dla Trish :)ze starych dresikowych spodenek mojej Miśki :) fajnie udało mi się wkomponować ten naszyty napisik,co?
Emigrantka pokazała też fajny patent na buty u Moxie....zresztą u każdej lalki zdałyby egzamin :) Mianowicie chodzi o getry!Taki prosty pomysł!Myślę,że zrobię też Trish getry,w kolorze bluzy :)
To tyle na dziś :) Dłuuuugo zbierałam się do tego szycia coś....pozimowa deprecha dopadła i mnie.Wiem.Przepraszam i do widzenia!
Aha!I trzymać tam kciuki za moje "alergie",żeby sobie już poszły DADA!
EDIT: Zrobiłam getry!Ufff,no to mogę iść spać!
sobota, 10 marca 2012
żyję....ledwo
Tak jak w tytule.....Od 2 dni nie czuję się za dobrze :( Jakaś "cholera" przyplątała się do mnie i nie odpuszcza.....Mam ból głowy,dreszcze,bolą mnie oczy i to wsumie tyle....Nie mam gorączki,ale pocę się jak szczur (pewnie za sprawą tych magicznych saszetek rozgrzewających z paracetamolem 1000mg)....Cukry mi szaleją,non stop są bardzo wysokie....Nieładnie...
A wszystko zaczęło się od tego,że w czwartek wieczorem byliśmy z Kotem Kubusiem na ZABIEGU....No niestety,przyszła pora na to,aby kocisko wykastrować!Sam zabieg nie trwał długo,bo może max z 15-20 minut.Ale oczywiście to JA stresowałam się najwięcej :( Kot był raczej nieświadom,co się będzie działo....Trzymałam i tuliłam go,kiedy dostał 1."głupiego Jasia",2.usypiacz,3.antybiotyk i 4.przeciwbólowy zastrzyk...Pomalutku kiciuś zasnął ale....z otwartymi oczami :( Niefajny widok,oj nie...Pan doktor mu nawilżył rogówki specjalnym płynem i podjął się "działań głowych" pozbawiających kota męskości....
W gabinecie było mi tak gorąco,że rozebrałam się z kurtki i bluzy,aż do koszulki...i to chyba właśnie jest przyczyna mojego obecnego stanu :( ale nieważne,bo wtedy KOT był ważniejszy!
Zabraliśmy kocura do domu oczywiście "śpiącego".Lekarz powiedział,że wybudzi się dość szybko,w ciągu godziny!No i czekamy,czekamy a kot nic...Śpi i śpi....Spał równe 3 godziny.Potem przez godzinę wybudzał się biedaczek,początkowo nie mogąc nawet chodzić.Słaniał się na łapach biedaczek,cały czas monitorowany przeze mnie i męża.Wkońcu poszedł do łazienki na specjalnie przygotowane posłanie i położył się.
Nastawiłam budzik na 2.00 w nocy,żeby zobaczyć,czy wsio ok.Kot o tej porze był już w pełni wybudzony,mruczał,łasił się :) Co za widok! :) Cały następny dzień kotcisko odsypiało stres chyba :) Najważniejsze,że czuje się dobrze,je,pije,załatwia się do kuwety i mruczyyyy :) Ahhh,kocham ten dźwięk!
Wybaczcie,że nie lalkowo,ale chwilowo nie jestem w stanie o lalkach nawet myśleć...Oczywiście odwiedzam Wasze blogi i w miarę możliwości komentuję :) I dziękuję Wam za odwiedzimy u mnie :)
A!i chciałam się czymś pochwalić!Zapraszam was do lektury miesięcznika DIABETYK,w szczególności numeru marcowego,gdzie na 2giej stronie znajdziecie artykuł o mnie :)
"Niezwykli zwykli ludzie: Mieszkałam na Wyspach".POLECAM!!!
A wszystko zaczęło się od tego,że w czwartek wieczorem byliśmy z Kotem Kubusiem na ZABIEGU....No niestety,przyszła pora na to,aby kocisko wykastrować!Sam zabieg nie trwał długo,bo może max z 15-20 minut.Ale oczywiście to JA stresowałam się najwięcej :( Kot był raczej nieświadom,co się będzie działo....Trzymałam i tuliłam go,kiedy dostał 1."głupiego Jasia",2.usypiacz,3.antybiotyk i 4.przeciwbólowy zastrzyk...Pomalutku kiciuś zasnął ale....z otwartymi oczami :( Niefajny widok,oj nie...Pan doktor mu nawilżył rogówki specjalnym płynem i podjął się "działań głowych" pozbawiających kota męskości....
W gabinecie było mi tak gorąco,że rozebrałam się z kurtki i bluzy,aż do koszulki...i to chyba właśnie jest przyczyna mojego obecnego stanu :( ale nieważne,bo wtedy KOT był ważniejszy!
Zabraliśmy kocura do domu oczywiście "śpiącego".Lekarz powiedział,że wybudzi się dość szybko,w ciągu godziny!No i czekamy,czekamy a kot nic...Śpi i śpi....Spał równe 3 godziny.Potem przez godzinę wybudzał się biedaczek,początkowo nie mogąc nawet chodzić.Słaniał się na łapach biedaczek,cały czas monitorowany przeze mnie i męża.Wkońcu poszedł do łazienki na specjalnie przygotowane posłanie i położył się.
Nastawiłam budzik na 2.00 w nocy,żeby zobaczyć,czy wsio ok.Kot o tej porze był już w pełni wybudzony,mruczał,łasił się :) Co za widok! :) Cały następny dzień kotcisko odsypiało stres chyba :) Najważniejsze,że czuje się dobrze,je,pije,załatwia się do kuwety i mruczyyyy :) Ahhh,kocham ten dźwięk!
Wybaczcie,że nie lalkowo,ale chwilowo nie jestem w stanie o lalkach nawet myśleć...Oczywiście odwiedzam Wasze blogi i w miarę możliwości komentuję :) I dziękuję Wam za odwiedzimy u mnie :)
A!i chciałam się czymś pochwalić!Zapraszam was do lektury miesięcznika DIABETYK,w szczególności numeru marcowego,gdzie na 2giej stronie znajdziecie artykuł o mnie :)
"Niezwykli zwykli ludzie: Mieszkałam na Wyspach".POLECAM!!!
sobota, 3 marca 2012
nielalczany post,choć nie do końca....
Cześć i czołem!
Dziś wsumie post nielalkowy :) Chciałam tylko powiedzieć,że byłam wczoraj z mężem w kinie na "Kobieta w czerni" i muszę wam powiedzieć,że bałam się!Film super,były straszne momenty,że aż piszczałam ze strachu :P
Poza tym - mam nerwa,bo czekam na kartę do aparatu i nie przyszła!Masakra - człowiek płaci 12 zł za priorytetową przesyłkę maciupkiej karty SD (totalne zdzierstwo!!!) i nic!nie ma!Na szczęście torba na aparat już przyszła,to jest gdzie go bezpiecznie przechowywać wkońcu :)
I kolejna sprawa - "zdupiłam" ostatnio licytację na alle....Ktoś mnie o 1 zł przebił w ostatniej chwili!Buuuuu!I takim to sposobem NIE KUPIŁAM Liv Hayden :(
A tak na koniec wrzucę stare fotki Artsy(robione aparatem,heh!),żeby nudno nie było :)
Dziś wsumie post nielalkowy :) Chciałam tylko powiedzieć,że byłam wczoraj z mężem w kinie na "Kobieta w czerni" i muszę wam powiedzieć,że bałam się!Film super,były straszne momenty,że aż piszczałam ze strachu :P
Poza tym - mam nerwa,bo czekam na kartę do aparatu i nie przyszła!Masakra - człowiek płaci 12 zł za priorytetową przesyłkę maciupkiej karty SD (totalne zdzierstwo!!!) i nic!nie ma!Na szczęście torba na aparat już przyszła,to jest gdzie go bezpiecznie przechowywać wkońcu :)
I kolejna sprawa - "zdupiłam" ostatnio licytację na alle....Ktoś mnie o 1 zł przebił w ostatniej chwili!Buuuuu!I takim to sposobem NIE KUPIŁAM Liv Hayden :(
A tak na koniec wrzucę stare fotki Artsy(robione aparatem,heh!),żeby nudno nie było :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)