piątek, 11 listopada 2005
Niespodzianka!!!
Mam dla was niespodzianke!
Za jakies 8 miesiecy powiekszy mi sie rodzinka!Jestem wlasnie w 5 tygodniu ciazy :)))
Bardzo sie cieszymy :)))
Czekaja nas duze zmiany juz niebawem,poczawszy od teraz,przez styczen i kazdy nastepny miesiac :)
Czekam na gratulacje!!!!!!
NARESZCIE ZOSTANE MAMA!!!!
niedziela, 23 października 2005
Dawno mnie tu nie było...
To prawda...Nie mamy wciaż neta,to dlatego.Dom jest cudowny,daleko od centrum,w cichej i spokojnej dzielnicy.Mamy 3 sypialnie,salon,lazienkę,duuuzża kuchnie i...ogród!
Jest fajnie....Mieszkamy sami :)
Tesknię za Polską trochę...Za siostrą,za rodzicami,za psiunią,za Aga i Aliną...Jeszcze trochę i się zobaczymy :) Jesli nie przed Swiętami,to na Swięta napewno!
czwartek, 8 września 2005
Przeprowadzka tuż,tuż...
Nareszcie!Po trudach i bojach znaleźlismy DOM.Już nie Everton ani broń Boże - Kensington,tylko Fazakerley,czyli L9.Ładny domek - 3 sypialnie,livingroom,duża kuchnia,łazienka i...OGRÓD!!!Okolica spokojna,cicha,zamknięta uliczka,która wyglada jak z amerykańskiego filmu - domki,przed nimi trawniki,podjazdy dla samochodów,cud-miód!
W Sobotę więc manewry pod tytułem przeprowadzka.
Jezu.Jak ja tego nie cierpię.............
Tak więc pewnie na jakis czas zniknę z neta,bo założenie broadband'u potrwa minimum tydzień.
Tak wię już teraz mówię PA,PA,PA!
sobota, 27 sierpnia 2005
urlop w Polsce
Veni Vedi ....Vici? :)))
23 lipca pojechalismy do Polski na wakacje...Długa to była podróż samochodem,oj długa...Byłam u Mamy w Morfelden-Waldorf,koło Frankfurtu nad Menem,potem zajechalismy w rodzinne strony,do Polski.Odwiedziłam Tatę,Dziadka,moje kochane przyjaciółki i...moje kochane Słoneczko - Georga.
25 lipca wyruszylismy nad morze,do Dziwnowa.Nareszcie...morze,wiatr,jod...To co kocham najbardziej :) W tak zwanym międzyczasie pojechalismy do Malborka,odwiedzić Sebastiana rodzinę,a także do Szczecina,by spotkać się z moją Sis :) Oczywiscie wszedzie nieodłącznie z Georgem :)
Jedno tylko mnie zasmuciło niesamowicie...Nasze Słoneczko musi jeszcze na nas poczekać do grudnia,bo dopiero wtedy będzie gotów do przekroczenia granic UK...
A teraz jestesmy na etapie zmiany miejsca zamieszkania.Znaleźlismy domek - mały 2-sypialniany z ładniutkim livingroomem,maciupką kuchnią,ale za to w pełni wyposażoną.Prawdopodobnie przeprowadzka będzie w następny weekend,3 wrzesnia.Trzeba będzie założyć internet,więc przez jakis czas nie będę miała dostępu do sieci...Oby tylko wszystko się udało.
A - mam takie małe marzenie,które chciałabym spełnić za jakis czas...Canon EOS350D...Malutkie życzenie,co? :P
Na zakończenie kilka fotek:
1.na plaży w Dziwnowie
2.Sebastian i George
3.Sebastian i pies w trasie
4.Ja,Sis i George w Szczecinie
5.I ktos powie,że mój pies nie jest mądry!W upał położył się na butelce z zimną woda :)
6.Moja Mamcia :)
7.Dream Team na trasie :P:P:P
8.Sebastian i George nad Nogatem w Malborku
9.Lady Urszula z Georgem w tym samym miejscu
10.George mi wyszeptał do ucha,że mnie kocha :)
11.Ja i moje baby
niedziela, 10 lipca 2005
Crosby
Dzis postanowilismy zrobić cos dla ciała i duszy i...pojechalismy nad morze.Tym razem do Crosby,które jest chyba jeszcze dzielnicą Liverpoolu?Piękne miejsce - cichutko,spokojnie...Plaża super,tylko samo morze niebardzo,gdyż jest to ujscie zatoki,więc woda jest zmącona i...brązowa.Po odpływie zostaje szlam,takie paskudne błotko,w które oczywiscie wlazłam przypadkiem i zaswiniłam sobie całe klapki,że o stopach nie wspomnę...Plaża ma bardzo swoisty charakter - co jakis kawalek napotkać można wkopanego w piasek "ludzika" z brązu.Jest ich około 100 na całej plaży,a są one po to,by wskazywać jak postepuje przypływ.Tak więc jedne z nich stoja po pas w wodzie,inne po kostki,a jeszcze inne stoja poprostu na plaży,w piasku...Fajna rzecz.A to dzisiejsze fotki - z plaży,z wydm:
Sebastian
ja i "ludzik"
a to stateczki się mijają,bo to własnie jest ujscie portu :)
ja,wydmy,a z tyłu morze Irlandzkie
a to przepiękny mikołajek nadmorski,oczywiscie roslina chroniona!
znów ja
a tam gdzieś jest dom moich marzeń,oczywiscie z widokiem na morze..........
sobota, 9 lipca 2005
George :)
A oto moje małe słoneczko,mój promyczek szczęscia,który już niedługo zobaczę :) Nawet nie wiecie,jak tęsknię za tym psiakiem......Dlatego będzie tu z nami,mimo wszystko!Długa i żmudna to droga,ale nic to,bo moje kochane maleństwo będzie ze mną :)
Kocham Cię,mordko!
wtorek, 5 lipca 2005
takie tam...
Mimo,że tydzień nie zapowiada się jakos szczególnie interesująco,czego przykładem jest John Seery na mojej zmianie-wielka tłusta swinia,którą musimy nazywać Superwizerem,która drze się na ludzi bez powodu i to tylko dlatego,że sama sobie nie daje rady z prowadzeniem linii 7...dzisiejszy dzień zaczął się baaardzo miło :))) DZIEKUJĘ KOCHANIE!
niedziela, 26 czerwca 2005
bardzo krótki weekend
Niestety - tak to już jest,że czasem niemiłosiernie się dłuży,a czasem niewiadomo kiedy mija.Szczególnie,gdy pracujesz w sobotę,od rana do wieczora...Wczoraj musielismy nadgonić stracony czas z poniedziałku,więc od 6 do 14 było co robić.Potem zostało już "tylko" posprzątać,albo jak to się ładnie nazywa - hygiene cleaning,w wykonaniu moim i Marty.Nie było tak źle,tym bardziej,że nikt nam nad głową nie stał i nie pilnował.Zresztą my same doskonale znamy swoje obowiązki :) Jeszcze żeby było smieszniej - w piątek bylismy na kolacji w "Orchid Spring",gdzie pracuję w każdą sobotę wieczorem i moja szefowa zapoytała,czy dam radę przyjsć do pracy jeszcze po 12 godzinach pracy we Friedrick's....Spoko,co?Nie ma to jak być tytanem pracy i pracować...17 godzin???Powiedziałam zgodnie z prawdą,że niestety,ale nie dam rady.W następną sobotę - owszem,ale nie kiedy mam overtime w fabryce :)
Wieczorem mielismy jeszcze gdzies się wybrać ze znajomymi,ale niestety...wypiłam jedno piwo siedząc przed komputerem i...poszłam spać,hehehehhe.Tak się nabalowałam,że ho,ho!
Może dzisiaj gdzies pójdziemy?Taaak - jak Sebastian wróci z pracy...Pojechał na 6.00 i co?Jest 15.00 a Jego jeszcze nie ma...Potem chyba próba (baletu - jak mówi Marta :P )...
Pożyjemy - zobaczymy :)
niedziela, 19 czerwca 2005
Southport
Wczoraj była cudowna sobota - słońce,cieplutko...Pojechalismy do Southport - niewielkiego miasteczka nad morzem,na północ od Liverpoolu.Najlepsze generalnie w Southport jest to,że aby zobaczyć morze,trzeba isć do niego jakies...2-3 km?Hehehehe,naprawdę.Dzieje się tak dlatego,że tam wiecznie jest ODPŁYW,więc w ciągu dnia "nie ma morza".Nawet nie pomoże wejscie na molo,bo morze i tak jest jeszcze het,het dalej :) Ale nic to.Ja tam byłam i do morza doszlam piechotą :) Szlismy chyba ponad 40 minut,nawet nie wiem...I wtedy zaczął się PRZYPŁYW!Pierwszy raz w życiu zobaczyłam cos takiego.Zwykle,jak stoisz na plaży to woda przychodzi i odchodzi,a tu - woda tylko przychodzila,doslownie wdzierała się na brzeg...z prędkoscia chyba 1 metra na minutę.Niesamowite.Oczywiscie nie byłabym sobą gdybym nie zamoczyła w niej nog :) Cudownie było - upalny dzień,słoneczko,morska woda...Porobiłam trochę zdjęć,przywiozłam muszelki :) Ehhhhh,żeby tak wyglądało lato zawsze................
A oto fotki:
Subskrybuj:
Posty (Atom)