Kolejne saszetki:)
Tym razem wyszperałam resztkę tkaniny w pieski:)
Szukałam tych piesków i szukałam, bo pamiętałam, że gdzieś miałam jeszcze kawałek, a akurat się zdarzyło, że Ktoś zażyczył sobie etui na telefon ze wspomnianej tkaniny. Jak nic: wsiąkł! Nie ma!
W końcu już chyba w akcie desperacji zapytałam moją córkę, czy gdzieś nie widziała, bo czasem coś jej się rzuci w oczy. Zgadnijcie co zrobiła! Poszła do swojego pokoju a po chwili wróciła z pieskową tkaniną w dłoni i słowami na ustach: Czy ta? Myśłałam, że taki mały kawałek już ci nie będzie potrzebny..."
I jak tu jej nie kochać?:) Słodka czyż nie?:D
Pieski się znalazły, uszyłam etui na telefon, a resztki (dosłownie dwa wąskie paski!) wykorzystałam do uszycia tych saszetek. Pozostało piesków: NIC!
Przy okazji szycia tego etui na telefon wykorzystałam do cna resztkę w łapki... No chyba, że gdzieś w jakimś pudle jeszcze się znajdą, ale nie wydaje mi się...;)
Nawet sobie nie wyobrażacie jak człowieka cieszy wyszycie jakiejś tkaniny tak, żeby ani skrawek nie został! Kiedyś cieszyło mnie jak zostawało, ale po tylu latach, gdy tych skrawków przybywa i przybywa cieszę się najbardziej na świecie, gdy nic nie zostaje!
Pozdrawiam cieplutko Zagladających:)