dzisiaj jak widać refleksyjnie (ach ten listopad),
nostalgicznie, ale i też z pozytywnym akcentem.
Kartka ze starej książki, napar z kawy, biała farba akrylowa,
maska, pasta strukturalna, koronka, stempel, distress ink old paper,
złoty embossing i opalizujący złoty perfect pearls.
Niby nic nadzwyczajnego, ale radość tworzenia ogromna,
dzielę się więc nią z Wami :)
Obrazek znaleziony tutaj -->
klik
Teraz kolejna porcja radości.
Prezenty, które do mnie przyfrunęły jakiś czas temu.
MikroCudo wygrane w candy u
Maj
i przesłodki Plastuś
z niezwykle romantyczną karteczką od
Penini
Ludek już nieco sfatygowany,
ponieważ pilnuje (z doskonałym skutkiem)
piórnika zerówkowicza już czas jakiś :)
Na deser wpis kulinarny pod tytułem
"w mojej kuchni nic się nie marnuje" ;)
Sporo piekę, często wykorzystując do ciasta tylko żółtko.
Białka zamrażam. Gdy zgromadzę 7-8 sztuk,
przetwarzam je z przyjemnością na "keksówko - muffinki".
Przepis podpatrzony u Uli -->
klik
Moja dzisiejsza wersja okraszona jest dodatkowo
rodzynkami i drobno siekaną gorzką czekoladą.
Smacznego!