Bardzo pyszna kolorowa zabawa, więc z radością wzięliśmy w niej udział - tylko nie pomyślałam, żeby zrobić naszym pracom zdjęcie przed powieszeniem, więc zdjęcia są jakie są... Prace powstawały kilka dni, bo musiały powysychać i powstać wszystkie elementy. Najtrudniejsza była duża kropla deszczu przy chmurze, bo mój syn sam wycinał części do klejenia i wyszło ciut krzywo - ale jak fajnie teraz wygląda to w pokoju :)
I wszystkie 3 prace razem podczas przeciągu :D
Teraz małe zbliżenia:
I tyle :)
No to jak o pogodzie to Wam jeszcze napiszę jak na wakacjach było. Otóż nie, nie odpoczęłam - byłam tam z dwójką dzieci... Ale było fajnie :) Byliśmy w Pucku, bo chciałam odwiedzić Gdynię - w Gdańsku już kiedyś byłam i Posejdona widziałam, chciałam jeszcze zobaczyć na żywo te spichrze czy coś, ale się nie udało. Początkowo myślałam jeszcze żeby jechać do Sopotu, ale w sumie to tam tylko molo i opera leśna... Bo nie zamierzam się tam więcej wybierać - za daleko. Jak znów pojedziemy nad morze to znacznie bliżej - gdzieś w okolice Kołobrzegu, albo może się kiedyś wybierzemy do Szczecina, bo chyba nie byłam... W każdym bądź razie Trójmiasto będę omijać i te ichnie obwodnice też - takich korków to dawno nie widziałam, a już na pewno nie na drodze szybkiego ruchu...
Ale, wracając do przyjemniejszych rzeczy, to zajechaliśmy nad morze w środę po południu, czwartek spędziliśmy na plaży - ale nie na opalaniu, bo z małymi dziećmi się nie da :) W piątek pojechaliśmy pociągiem do Gdyni do Akwarium i do Centrum Nauki i pogoda jeszcze w miarę była, chociaż rano wyjeżdżaliśmy w długich spodniach, ale wracaliśmy już w krótkich. Za to w sobotę siąpił deszcze... A my wybraliśmy się do Władysławowa do Ocean Parku. Trochę pochodziliśmy, dopóki nie wygonił nas deszcz, a później największą frajdę chłopcy mieli w ogromnych klockach lego i przyznam, że my z Mężusiem też się z nimi w budowę domu zaangażowaliśmy :D
A w niedzielę wracaliśmy- Mężuś do domu, a ja z chłopakami zostałam po drodze u Mamy, bo miałam komisję lekarską w Poznaniu i wracałam dwa dni później pociągiem. Więc nie mogę uznać wakacji i Mamy za zaliczone i wybieramy się znów koło połowy sierpnia.
Co było dalej to znów napiszę kolejnym razem, bo się rozpisałam - a trochę się znów działo :) Także pa i do napisania :)