piątek, 29 lipca 2011

Cieszy mnie Cieszyn...

Dzisiaj zabiorę Was na małą wycieczkę do bardzo urokliwego miasta, które urzeka mnie za każdym razem gdy je odwiedzam, czy jest to lato czy jesień... Ma swoją małą Wenecję i historię dwunastu stuleci... Gdy tam ostatnio dotarłam nie miałam umiaru w naciskaniu migawki, więc bardzo możliwe iż okaże się, że konieczny jest podział nawet na dwa albo i trzy posty... Jeśli lubicie oglądać zdjęcia miejsc, to gwarantuję, że ten wpis jest dla Was...
Miasto to pewnie niektórzy mieli nie raz na trasie swojej podróży, gdyż jest to miasto graniczne, ale czy uda mi się Was zachęcic do tego, aby kolejnym razem zatrzymać się tu na chwilę?


A więc zaczynając wizytę nie udałam się wprost na rynek, ale pobocznymi ulicami obeszłam go dookoła. Pierwsza fasada, która wpadla mi w oko kryła w jednej swojej cześci małą, ale uroczą galeryjkę z rzeczami w stylu prowansalskim.

Wogóle to co mi się bardzo podoba w tym mieście to dbałość o spójność wizualną, co się objawia tym, że sklepy mają ładne drewniane witryny, nie ma też tyle jaskrawych reklam, które czasem szpecą ładne budynki. Latarnie i lampy są stylizowane, a szyldy sklepowe są miłe dla oka. Zresztą zobaczcie sami...













Nawet znana sieciówka musiała zrezygnować ze swoich kolorów na rzecz ogólnego dobra :)

Pomniki to też kolejna rzecz, na którą często się tu można natknąć.












W bocznej uliczce od rynku, przy muzeum znajduje się bardzo ładny park, który odwiedza wiele rodziców z dziećmi.










Wreszcie ci, którzy do tego momentu wytrwali mogą wychynąć zza rogu i zobaczyć rynek w pełnej krasie z odrestaurowanymi kamieniczkami i ładną fontanną w centralnej części. W lecie obrzeża rynku okalają liczne ogródki tutejszych restauracji i kawiarni.













Tym elementem miejskiego krajobrazu zakończymy tą część naszego spaceru, aby kolejnym razem udać się do bardzo klimatycznego zakątka zwanego cieszyńską Wenecją.

Pozdrawiam najbardziej cierpliwych :)

Agnieszka.


P.S. Od 19-21 sierpnia dla mieszkających niedaleko i chętnych nauczenia się różnych rzeczy polecam festiwal "Make it yourself" w Cieszynie. Byłam w tamtym roku i warsztaty bardzo mi sie podobały, a koszt to zaledwie kilka złotych.

poniedziałek, 25 lipca 2011

Pełnia lata...

Wakacje mijają zdecydowanie za szybko. Szczególnie jeśli się pracuje i do dyspozycji ma się znacznie mniej wolnego czasu niż w czasach szkolnych. Dwa tygodnie urlopu to zaledwie jak mrugnięcie okiem:) A może lepiej nawet o tym nie wspominać? Chciałoby się te nieliczne ciepłe, słoneczne dni pozamykać w słoikach i zachować jak zapasy na zimę. Tym bardziej, że pogoda płata figle i niektóre dni wcale nie dają odczucia, że jest lato. Nadrabiam sobie te braki wprowadzając się w miły nastrój. Wystarczy, że w sypialni powieszę granatowo-białe zasłony, dodam pościel w paski i kilka muszli, a od razu czuję się jak w nadmorskim domku. Zresztą czerwień, granat i biel lubię nie tylko w wystroju, ale też w ubiorze. Brakuje mi tylko do szczęścia szumu morza i ciepłych promieni słońca, a tu dzień po dniu wita i żegna nas deszczem i coraz chłodniejszą temperaturą. Nawet Bianka nie ma ochoty wyjść na dwór tylko śpi całymi dniami...
Pomimo tego urlop spędzony w domu też może być fajny i udany. I nawet taka czynność jak malowanie przedpokoju może być zabawą. Spędziliśmy dwa dni na poprawkach, bo jedna ściana była oporna i malowaliśmy ją aż cztery razy. Żartowaliśmy, że jak tak dalej pójdzie to się przejście zaraz zwęży. Dzięki temu, że humory dopisywały czas miło zleciał. A poczucie, że odmiana będzie korzystna dawała jeszcze więcej ochoty do pracy. Na tym neutralnym kolorze lepiej wyglądają wszystkie meble i dodatki. Moje oczy drażniła jeszcze tylko szafka na buty w kolorze olchy, więc po dwóch dniach też poszła pod pędzel i jest biała. Szafa na razie będzie taka, bo muszę odpocząć na razie od malowania :)
Żeby nie było jednostajnie czas umilała mi praca nad zamówieniem, które musiałam skończyć w terminie. To obrazek na ślub, który pojedzie daleko w Polskę. Mam nadzieję, że się spodoba i ofiarodawczyni i młodej parze, bo wybór wzoru i ramki były na mojej głowie.
Do końca urlopu jeszcze tydzień. Mam ochotę gdzieś niedaleko wyskoczyć jeśli pogoda się poprawi, a jeśli nie to też pewnie będę spędzać czas na przyjemnościach, na które przez resztę roku nie miałam czasu. Bo dla mnie miarą udanego urlopu jest jak się czuję, a nie gdzie się znajduję.






 




Wszystkim życzę miłego tygodnia.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...