piątek, 18 listopada 2016

Troche prywaty..

Dziewczyny,
większość z Was siedzi głęboko w klimatach retro i interesuje się  przedmiotami z duszą, może cos was zainteresuje z poniższych rzeczy, odbiór tylko osobisty (okolice Poznania), cena do uzgodnienia.
Klatka kuta przez kowala na zamówienie, dla dużego ptaka (typu:gwarek, żako)- podświetlana od wewnątrz.
Szafy również podświetlane, na jednym zdjęciu są tylko wyjęte drzwi , ale sprawne;-)
Toaletka posiada na wysokości szuflad dwie wysuwane półeczki.
ewentualne zapytania proszę pod adres: [email protected]









piątek, 17 maja 2013

Przebudzona....

tak dawno mnie nie było, że w sumie nawet nie wiem od czego by tu zacząć.....z zimowego snu przebudziła mnie wiosna i maj, no i bzy i wszystko czym, co roku się zachywcam o tej  porze, tak więc witajcie ponownie, może starczy mi czasu i zapału aby zaglądać tu częściej...



poniżej pewien jegomość, bardzo bliski memu sercu, który jak się okazało nie był pizzą ;-))), na którą zostałam zaproszona, ale prezentem niespodzianką- bardzo dawno temu.
Już siwiutki się robi, dziwaczeje również na stare lata ale mimo swego wieku nadal pozostaje rezolutnym rozbrykanym psiakiem.






a koło pieska"wodotrysk" z odzysku, to znaczy mini fontanna , którą wyrzucili znajomi a która zdaje u mnie  egzamin jako mega donica, kwiet w niej na razie ubogi bo podobno sie ładnie rozrośnie w przyszłości.

Pozdrawiam.

czwartek, 27 września 2012

Body therapy

czyli coś dla ciała ...ale o tym za chwilę.
Przede wszystkim dziękuję za maila i wyróżnienia, niestety tegoroczny wrzesień rozpędził sie niczym francuski TGV i czasu mam jak na lekarstwo, stąd tak długa przerwa w moim blogowaniu. Narosłe zaległości w przeglądaniu blogów są już tak olbrzymie że czasami aż mi wstyd, ale niestety w chwili obecnej nie mogę sobie pozwolić na luksus poczytywania stron tylko dla własnej przyjemności (pewnie dlatego mam taką awersję do komputera, który służy obecnie tylko do pracy).
Dlatego dzisiejszy post będzie typową "przypominajką" o moim istnieniu,odwiedzam Was i poczytuję, w miarę możliwości zostawiam swój ślad, choć wiem że powinnam więcej i częściej , no ale...dziś o dwóch rzeczach, od których  jestem po prostu uzależniona, a z czego nie zdawałam sobie do tej pory sprawy, a co uświadomiło mi dopiero segregowanie śmieci;-)
Po 1.
Masło kokosowe- tu ukłon w stronę wszystkich produktów Bio (organic) dostępnych już niemal wszędzie. Obłędnie pachnie, a przy zmianie temperatury otoczenia zmienia konsystencje ze stałej na płynną. Nie tylko do ciała, ale również jako maseczka do włosów-wygładza nawet te ekstremalnie suche.




Po 2.
Masło orzechowe-no po prostu rewelacyjne, a że Bio i że bez soli i cukru-oooo to już luksus. Po przejrzeniu i osobistym skosztowaniu wszystkich dostępnych na polskim rynku masełek orzechowych oraganicznych tylko ten zdał egzamin na  6! Do wybory z orzechów arachidowych  lub migdałów (ja wolę arachidowy , mój małż preferuje te drugie) Niestety niedostępny w Polsce.




 A od czego Wy jesteście uzależnione?

Do zobaczenia na waszych blogach.
Pozdrawiam



piątek, 17 sierpnia 2012

Na dobry początek dnia.

      Z mojej tegorocznej wyprawy do Francji przywiozłam nie tylko masę wspaniałych wspomnień, album zdjęć  i kilka upominków ale również świeższe spojrzenie na otaczający mnie świat, (spojrzenie jakże inne od tego,którym dotychczas obejmowałam rzeczywistość wokół mnie). A to wszystko za sprawą wspaniałej pary, która mnie u siebie gościła i pozwoliła zajrzeć mi do swojego kawałka raju na ziemi.
Po raz pierwszy w życiu spotkałam ludzi żyjących aż w takiej symbiozie z przyrodą, potrafiących cieszyć się dosłownie każdą minutą, wielbiących spokój, ciszę, a nade wszystko miłujących  holistyczne podejście do wszystkiego wokół, wspierających lokalnych rolników, wyłączających prąd w całym gospodarstwie na noc, segregujących odpady, kochających zwierzęta oraz zdrową i przede wszystkim prostą kuchnię itp. itd.
Właśnie u nich jadłam śniadanie, które oczywiście króluje obecnie na moim stole, a które zostało ochrzczone przez moją kochaną kuzynkę - "Mniam".
Dziś pragnę podzielić się również z Wami tym moim małym kulinarnych odkryciem i zapewniam Was że jest to idealny posiłek na dobry początek dnia.  Z nutką naturalnej słodyczy, sycący na długo ale nie zamulający żołądka.


"Mniam"
1/2 banana
sok z 1/2 cytryny
2 łyżki (od zupy) oliwy z oliwek lub (olej rzepakowy-b.zdrowy)
1 łyżkę zmielonych 4 różnych rodzajów orzechów +2 dowolne ziarna (ja daję dyni i słonecznika)
1 łyżka zmielonego sezamu i siemienia lnianego.
3 dowolne owoce najlepiej sezonowe (ale nie mogą być egzotyczne)

Banana rozgniatamy z sokiem z cytryny , dodajemy olej, łyżkę zmielonych dodatków-mieszamy. Na wierzch dajemy owoce.
No po prostu Mniammm...
Jest to przepis jakieś francuskiej Pani Doktor, której nazwiska nie byłam w stanie zapamiętać, a która propaguje dietę makrobiotyczną.
A właśnie -co wy na to?wierzycie w dobroczynne działania makrobiotyki na nasz organizm?

Poniżej krótkie wspomnienie urokliwego wybrzeża Francji. 





Na zakończenie moja ostatnia praca- oczywiście fartuszek, fotka okrojona ale nie zdążyłam zrobić w całej okazałości, być może kiedyś właścicielka pokaże;-)pozdrawiam Cię Aniu i mam nadzieję, że nosisz go pichcąc w swojej urokliwej i jakże magicznej kuchni.

Weekendowe pozdrowienia dla Wszystkich, w szczególności jednak dla Asi i Julka, moich francuskich przewodników i wspaniałych przyjaciół.

piątek, 27 lipca 2012

Pochwała lata

Nigdy wcześniej z tak głęboką świadomością piękna nie przeżywałam pełni lata, może to przyszło z wiekiem , a może po prostu nauczyłam się tego dopiero teraz.
 Mój hedonizm eksplodował nagle i niespodziewanie, podziwiam cuda natury, którymi mogę w całej jej okazałości  każdego dnia się zachwycać, kosztować, wąchać, dotykać. Cieszy mnie każdy kwiat, zieleń trwa , śmiech dzieci pluskających się we wodzie, beztroski pies leżący wśród drzew, soczyste brzoskwinie, ociekające sokiem kawałki arbuza,  a najbardziej cieszy mnie to, że sama ładuję dzięki temu akumulatory.
Moją ulubiona porą  jest późne popołudnie, kiedy to słońce zmienia położenie podświetlając wysokie drzewa od zachodu, kładą one wówczas długie cienie na ogrodzie dające wytchnienie po upalnym dniu. Ogród zmienia wówczas swoje oblicze, wycisza się i jakby uspokaja, wysoka trawa milo łechce stopy i nawet jej wygląd , który po moim pierwszym samodzielnym nawożeniu, wygląda niczym kręgi w zbożu, jest jak balsam dla oczu i duszy. Wszystko spowalnia- lubię ten stan,a że z  natury jestem osoba, która nie usiedzi w miejscu, i ciągle coś musi robić, to taki rodzaj wyciszenia jest mi niezwykle potrzebny.




Wspominałam Wam kiedyś, że często widzę bocianie gniazdo, na dowód że to nie mrzonki załączam fotki.
Ten bociek często spaceruje po niezamieszkanej polanie nieopodal mojego domu.


O tym gnieździe jednak pisałam wcześniej, być może sąsiad z polany to Tatko tych młodych bocianiątek, obecnie są na etapie przyuczania do fruwania, codziennie machają skrzydełkami pod czujnym okiem rodziców.

Powiem Wam szczerze, że przy takiej pogodzie nie "robótkuję" zbyt wiele, tyle się wokół dzieje -a ja w epicentrum tego letniego "haosu" siedzę i kontempluje otaczający mnie świat, co jednak nie znaczy , że nie zdarzy mi się czegoś drobnego wymyślić.
Fartuszki stają się powoli moja obsesją , to już mój czwarty, ale nie miałam okazji ich pokazać bo bardzo szybko trafiały do nowych właścicielek, ten poniższy zdążyłam jednak obfocić.


 Tabliczkę zrobiłam już chyba w czerwcu (zainspirowała mnie taka na zagranicznym blogu ) ale również nie po drodze mi było z aparatem i dopiero teraz się zmobilizowałam do jej uwiecznienia na fotografii, tu w towarzystwie pewnej damy, która choć była prezentem dla mnie, znakomicie wtopiła się w otoczenie pokoju dziewczęcego.


A to już drobiazg, (zrobiłam ich już kilka wcześniej, jednak wszystkie poszły w świat) ten raduje moje oko;-)


Dziś Wam tylko życzę towarzystwa wody na ten weekend, zarówno tej do picia jak i do pluskania, choćby i w misce;-)
pozdrawiam

poniedziałek, 9 lipca 2012

Wyniki letniego Candy

       Wybaczcie , że trzymałam Was tak długo w niepewności, ale pogoda za oknem skutecznie teraz zniechęca do siedzenia przed monitorem ( ewidentnie widać,że wasze głosy przyniosły spektakularny rezultat i przywiodły do nas lato w pełnej krasie)
Przede wszystkim pragnę podziękować za tak liczny udział w moim candy i z olbrzymią  przyjemnością witam nowych obserwatorów. -(postaram się odwiedzić Wasze blogi w najbliższym czasie)
Ogłaszam ,że Letnie Candy wylosowała:

SABIK - z bloga Malachitowa Łąka

to jednak nie koniec niespodzianki! w związku z tak dużym zainteresowaniem  postanowiłam podzielić się kilkoma drobiazgami z jeszcze jedną uczestniczką zabawy. Trafi do niej zestaw 3 romantycznych francuskich pocztówek , kilka serwetek do decu oraz retro wieszak na gąbkę do mycia naczyń, którą przyklejamy nad zlewozmywakiem (niestety moje kuchenne kafelki nie trzymają tych ssawek dlatego przekazuję go nowej właścicielce ;-)),  wszystko ze sklepu Maison du Monde.

 Te przedmioty wylosowała :

GOSIA z bloga Stare Pianino Decupage


Wylosowane osoby proszę o kontakt w celu podania adresu do wysyłki ([email protected]).

GRATULUJĘ i wszystkich pozdrawiam.

piątek, 22 czerwca 2012

Letnie candy

Na przekór pogodzie w kratkę, która rozpieścić nas wyjątkowo nie chce, ogłaszam letnie Candy - aby każdy Wasz wpis był jak promień słońca na zasnutym chmurami niebie.
Dziś dla Was mały lampion z ptaszkiem, wieszak z francuskim napisem i  dwa tegoroczne egzemplarze   wydania katologu Masion du Monde (Collection 2012, oraz Outdoor 2012w wersji francuskojęzycznej )

Zasady wszystkim znane ale dla przypomnienia:
1. komentarza pod tym wpisem wyrażający chęć uczestnictwa
2. informacja na waszym blogu z odniesieniem (linkiem)do tej strony.
Ogłoszenie wyników 7 lipca.



pozdrawiam