No właśnie...
Rzadko kiedy się zdarza, abym się ewidentnie nudziła.
Cały czas coś robię.
Nie zawsze są to czynności pożyteczne, o nie!
Czasami usiądę na sofie pod oknem dachowym i pogapię się na chmury, z kuchni popatrzę na kolejny niepowtarzalny zachód słońca, rozłożę się na balkonie i zapatrzę na góry słuchając szumu drzew...
A czasami są takie dni, że pomysłów mam bez liku i jakimś zbiegiem okoliczności mam też potrzebne rzeczy do realizacji tychże...
Oczywiście tak było i wczoraj...
Rameczki ikeowskie odmieniłam raz-dwa.
Kawałkiem bawełny przetarłam je białą farbą, w międzyczasie druknęłam napisy, a na koniec pistoletem na klej przylepiłam od tyłu koronkę.
Cieszą moje oczy ilekroć teraz podnoszę wzrok.
Stanęły na moim biurku, które mi służy jako miejsce na laptop, albo podręczny warsztat pracy.
Długo przestawiałam różne pierdółki po tych półeczkach i nic mi nie pasowało, aż w końcu powyciągałam w otchłani pudełek różne materiały i wszystko się ślicznie zgrało...
Ostatnio ostro zabrałam się za kontynuację haftu, który zaczęłam sporo czasu temu...
Podgoniłam go trochę do przodu, ale znowu stanęłam na tle, tym razem...
Przemalowałam też podstawę lampy, choś dłuuugi czas była w stanie nietkniętym i taka mi się podobała, ale jakies dziwne maleńkie robaczki mi zaczęły po niej spacerować i musiałam coś z tym zrobić.
Mając już pędzel w ręku zamalowałam wreszcie klapę od schodów na stryszek, bo straszyła od dnia przeprowadzki. Dołożyłam dwa wzory z szablonu i może być.
Ostatnio zawijasy szczególnie się wdarły w moje poczynania. Pewnie też za sprawą lnianych poduszek, które szyłam dla dwóch miłych pań.
Na zakończenie tylko szybciutkie zdjęcie z ukończonego balkonu.
Wszystko przebiegło bardzo zgrabnie i w ciągu tygodnia mam już wszystko z powrotem na swoim miejscu.Teraz tylko wypatrywać ładnej pogody.
Której również i Wam życzę w nadchodzącym tygodniu.
Uściski śle