Witajcie niedzielnie :)
No i zostaliśmy bez dachu nad głową ;)
Po kominie pozostało jedynie wspomnienie...
Jestem wdzięczna za to, że mamy taką pomoc przy pracach budowlanych. Chłopaki pracują tak, że wióry lecą 😱😃 Razem z panem domu domek buduje mój szwagier. Na zdjęciu poniżej widać go, jak wycina otwór na drzwi łazienkowe.
To naprawdę wielka pomoc. W dodatku pomagają nam nasze mamy. Teściowa ma niespożyte siły mimo wieku i pomaga nam tu, na miejscu. Moja mama z kolei ze względów zdrowotnych nie jeździ z nami na budowę, ale wspomogła mnie - ogoloną z kasy po zakupie drewna, okien etc. - zakupem dobrego sprzętu do fotografowania.
Mieszkaniem z kolei opiekuje się Julka. Razem ze swoim przyjacielem przygotowują dla nas wspaniałe obiadki, sprzątają. Taka pomoc jest nieoceniona, zwłaszcza, gdy wracamy zmęczeni z budowy.
No dobra, to teraz słów kilka o tytułowej toalecie.
Otóż widzicie poniżej jak wygląda domek od środka. W kącie, z którego robiłam poniższe zdjęcie, stoi toaleta. I gdy się z niej korzysta, ma się widok na okno na wprost, zasłonięte zasłoną. Na ścianie po lewej stronie mamy wycięte drzwi do łazienki.
No więc w dniu, w którym były wycinane drzwi, musiałam skorzystać z toalety. Zamknęłam więc drzwi od domku (wcześniej, jak zawsze, krzyknęłam na forum, że "idę dooo toaletyyy!!!!" - żeby nikt nie wszedł w tym czasie do domku) i usiadłam na desce. Tego dnia mocno wiał wiatr. Po chwili patrzę, a zasłona faluje i podnosi się.
W głowie już miałam wizję, jak ktoś z sąsiadów idzie na spacer, przechodzi koło naszego domu, nagle widzi mnie przez okno, siedzącą w toalecie, a ja macham mu z uśmiechem kota, tego od Alicji z krainy czarów 😆 Musiałam to ogarnąć. Wstałam, założyłam zasłonę na parapet i przygniotłam czterema cegłami (które ledwo dźwignęłam, bo to te duże, gotyckie). Uff, mogę skorzystać. Usiadłam. Znów zawiało i cegły poleciały z impetem na ziemię. Piorun by to strzelił... Wstałam ponownie. Tym razem wtyknęłam zasłonę za parapet z boku i włożyłam klin z kawałka betonu. Szarpnęłam, trzyma się. Wróciłam do toalety. Jeszcze się rozejrzałam, czy aby na pewno nikt mnie nie zobaczy. Patrzę na okno po prawej - zabezpieczone bardzo dobrze. Okno kuchenne (za plecami, patrz: zdjęcie poniżej) zasłonięte zasłoną i listwami.
Okno naprzeciw - zasłona się trzyma. I nagle spojrzałam na lewo, a tam...
...tadam..!! - dom sąsiada 😱 Jasny gwint...zapomniałam, że chłopaki wycięli dziurę pod drzwi do łazienki, a ściany od łazienki nie ma, bo się posypała 😂😂😂😂
Szwagier powiedział, że teraz mamy TOALETĘ KOEDUKACYJNĄ 😅
❤❤
Tak, jest wesoło.
Poprzednio pisałam, że plany się nieco pozmieniały i że teraz musimy mówić o budowie, a nie o remoncie. Otóż posypała nam się ściana z tyłu domu. Była bardzo cienka i zawilgocona, co wpłynęło na stabilność muru. To część, w której planowaliśmy zrobić łazienkę i małe pomieszczenie gospodarcze. Trzeba było to zburzyć. Po wyburzeniu z kolei okazało się, że fundament jest za słaby, by później utrzymać nasz - dość solidny- dach. I tu trzeba było się grubo zastanowić - co dalej. Zbudowanie na nowo tej części to dodatkowy, niemały koszt. W dodatku czas. Spędziliśmy więc jeden dzień na debatowaniu i rozważaniu różnych opcji. Chłopakom chyba za bardzo przygrzało słoneczko, bo wpadli na wspaniały pomysł (ale jak byli podekscytowani, że to wymyślili..!!😃), by nie odbudowywać tyłu, a z przodu, w miejscu dawnej werandy, dobudować ściany i zrobić łazienkę. Tak. Łazienka od frontu, z widokiem na las, a kuchnia z widokiem na tyły działki i tył domu sąsiada - BOSKO. 😂 Ale pominę ten epizod, bo to był wynik przepracowania i akt budowlanej desperacji. Szwagier też troszczył się, byśmy z torbami (za szybko) nie poszli.
W końcu zapadła decyzja. Odbudowujemy tył. To chyba najlepsze, co można było zrobić.
Fundament już jest. Solidny :D
Życzę Wam przyjemnej niedzieli. My odpoczywamy. Jutro nowy dzień... Do zobaczenia!!
😊