Amanoo przeglądając mojego bloga, chciała znaleźć coś na temat perukowca, zatem postaram się napisać kilka słów o tej roślinie.
Perukowiec podolski to małe drzewko lub krzew o dość luźnym, zaokrąglonym pokroju. Jego wielkość i kolor liści zależy od gatunku i odmiany i wacha się od 2 do 5m. Kolor liści może być żywo zielony, wtedy jesienią przebarwia się na żółto-pomarańczowo, albo żółto złoty, jesienią zaś pomarańczowy, lub też ciemnopurpurowy, a jesienią jaskrawo czerwony.
Jest to roślina poligamiczna tzn., że w obrębie jednej wiechy znajdują się kwiaty męskie, obupłciowe i niedorozwinięte. Po przekwitnięciu szypułki kwiatów niedorozwiniętych i męskich pokrywają się różowymi lub purpurowymi włoskami i to właśnie ten puszysty owocostan jest ozdobą perukowca.
Z cięciem perukowca jest tak, że jeżeli zależy nam tylko na ładnych, dorodnych liściach, to można go ciąć wiosną zanim ruszy wegetacja. Natomiast gdy chcemy cieszyć oczy peruczkami, to wykonujemy cięcie pielęgnacyjne, tzn. usuwamy tylko pędy przemarznięte lub uszkodzone, bowiem perukowiec kwitnie na starszych gałązkach.
Nie jest kłopotliwy w uprawie. Najlepiej rośnie na wapiennych glebach piaszczysto-gliniastych. Nie wymaga okrycia na zimę - jest mrozoodporny, preferuje stanowiska słoneczne, ciepłe, ale radzi sobie też w półcieniu i dobrze znosi suszę.
Jednak gdy dopadnie go choroba grzybowa zwana wertycyliozą, krzew trzeba wykopać i spalić, a porażoną glebę spod krzewu usunąć, bowiem grzyb występuje zarówno w glebie jak i na roślinie. Objawy tej choroby to brązowienie i zamieranie wierzchołków pędów, w czasie upalnej pogody więdną najmłodsze liście, krzew wolnej rośnie. Jeśli nawet będziemy wycinać porażone pędy, to i tak krzew może chorować nawet kilka lat, jednak po jakimś czasie ginie. Dlatego po zauważeniu objawów lepiej wcześniej go usunąć, aby uchronić przed chorobą rosnące w sąsiedztwie inne rośliny.
Na zdjęciu poniżej widać w głębi ciemnopurpurowy, dość duży krzew. To właśnie perukowiec, którego niestety już nie ma. Swego czasu po powrocie z urlopu zobaczyłam jak to się mawia, obraz nędzy i rozpaczy. Mój perukowiec wyglądał tak jak opisałam to wyżej. Próbowałam go ratować, niestety bez rezultatów. Kupiłam kolejny egzemplarz, jest jeszcze mały i rośnie w zupełnie innym miejscu. Może tym razem się uda.