Moi mili odwiedzacze :)

niedziela, 27 grudnia 2015

Jeden sweter i dwa podszyjniki

   Trzy rzeczy mam do pokazania z kategorii "zwyklaki".  Na początek sweter - ciepły jak piec, więc pewnie służyć będzie w największe mrozy o ile takowe będą w tym sezonie. Melanż popielato- czarny, bo z połączenia takich dwóch włóczek  zrobiony :

Zwyklak nr 2 - komin z wełenki lekko cieniowanej.  Zawijany na dwa, ażurkowaty, lekki i cienki - w sam raz na teraz, kiedy niby zimno, a plusowe temperatury termometr pokazuje. Zamierzam nim uszczęśliwić pewną osobę, która lubi takie malinowato-różowawe czerwienie.


I ostatni zwyklak - szalik dla córki. Powstał z połączenia trzech kolorów pojedynczych motków dość grubych włóczek. Tak o zrobiłam, żeby je zutylizować i wyszedł całkiem fajny, lejący, wielkooki zawijak. Tyle co skończyłam, Zdjęcie nie oddaje rzeczywistych kolorów, które razem dają miły dla oka efekt - są tam dwa odcienie morskich turkusów i seledynowato-zielony. Spróbuję jutro w dziennym świetle zrobić lepsze zdjęcie. Jeśli wyjdzie jako-tako, to dołączę.

wtorek, 20 października 2015

Szal

  No i "już" jest szal o którym wspomniałam w poprzednim wpisie. Robił się rekordowo długo ale nie będę się powtarzać na ten temat.
  Wykonany z ok. 20 dkg przyjemnej i miękkiej mieszanki z dużym udziałem wełny. Niestety banderolki albo gdzieś się zapodziały, albo niechcący wyrzuciłam i nie powiem dokładnie z czego to. Pamiętam jedynie, że produkcji niemieckiej i że 75% wełny. Kolor - bardzo ładny, stłumiony niebieski dżins.

wtorek, 13 października 2015

Kolorem w szyję

   Tak to jest obiecać poprawę w zajmowaniu się blogiem i zamilknąć na 2 miesiące :/ Niem mam nic na swoje usprawiedliwienie, poza upałami w lecie, i  malutkim wnuczusiem w domu, który absorbuje czas i daje mnóstwo radości. No i chyba to już tradycja, że w okresie letnim jakoś tak mniej chce mi się dziubać na drutach. Liczę, że jesienno-zimowe  długie wieczory sprawią, że będę miała coś więcej do pokazania.
  Na dobry początek cieplutko-milutki opatulacz kominowy na szyję. Taki miks kolorystyczny chyba dobrze ożywi czarne i inne ciemne kurtki i płaszcze mojej młodszej, własnoręcznie urodzonej córki.

  Wczoraj dokończyłam wreszcie dawno temu zaczęty szal w kolorze niebieskiego dżinsu, który za kilka dni pokażę (bo pewnie tyle potrwa, nim się w sobie zbiorę i zblokuję). Przerobiłam też "oczka węgielne" pod czarny sweter, ale na razie nie ma co pokazać. Z resztą - ile razy zaprezentuję coś w trakcie dziergania, to potem się nie składa i odwleka w czasie, więc nie będę zapeszać.

wtorek, 7 lipca 2015

Dekolt rządzi :)

   Mam nadzieję, że sweterek spełni oczekiwania. Taki właśnie miał być - maksymalnie prosty z rzucającym się w oczy pękniętym dekoltem.
Po otrzymaniu motków nie ukrywam, że na mojej twarzy pojawił się grymas taki :/ bo miałam          Angorę Alize Special w kolorze ekri połączyć w melanż z beżowym Cashmere Gold. Te dwie totalnie różniące się i wizualnie i dotykowo włóczki dały zaskakująco dobre i ładne połączenie, tworząc melanż coś jakby tofi. A efekt końcowy prezentuje się tak :
  Na koniec nie odpuszczę możliwością pochwalenia się, że od 1 lipca zostałam świeżo upieczoną babcią. Jestem niesamowicie tym faktem podekscytowana i oczywiście nie muszę dodawać, że mój wnusio jest najpiękniejszym, najsłodszym i najbardziej kochanym facetem na świecie :) Jeśli dostanę zgodę rodziców na pokazanie zdjęcia, to z przyjemnością się pochwalę i dam dowód na to, że mówię prawdę :)

sobota, 27 czerwca 2015

"W moim ogródeczku"

   Właściwie to nie w moim, bo to własność wspólna przed blokiem, ale jako że razem z sąsiadką go obrabiamy, to chyba taki tytuł  mogę strzelić. Właśnie wczoraj świeżo wyplewione "hektary" tak mi się z okna prezentują :
Niecałe dwa miesiące temu (dokładnie 1 maja) było tak :
Na szczęście te paskudne bezmuszlowe ślimaki wyniosły się. Jesienią zlikwidowałyśmy 2  potężne gniazda - było nie przesadzając setki  jaj, więc to chyba też przyniosło efekt. Za to bezczelnie rozrabiają w ogródku kosy ( bo takie czarnawe z pomarańczowymi dziobkami to chyba kosy?) Ćwiergolą od rana, ucztują na ogródkowych robakach(to akurat zdaje się, że dobrze) ale korzystając z gościnności mogłyby nie rozwalać nam kory we wrzosach. Nie mogłam uwierzyć w to co widziałam - wielkie kawały kory dziobami rozrzucały pół metra - metr od siebie, grzebiąc za jedzonkiem. Codziennie trzeba sprzątać ścieżkę po nich.

   Robótkowo sytuacja ma się tak, że szal zaczęty tak dawno temu, że już nie pamiętam kiedy, leży nie dokończony i czeka aż wróci mi serce do niego. Wiele nie zostało, może ze 30-40 cm, ale jakoś ciężko mi się zmobilizować.
  Aktualnie podjęłam się zrobienia sweterka który tyle co zaczęłam, Napiszę o nim jak skończę, na razie tylko - ot, taki dowód, że jednak coś tam drutami przebieram :


sobota, 20 czerwca 2015

Nic się tutaj nie dzieje, bo... dużo się dzieje.

   Chyba jestem winna obserwującym kilka słów wytłumaczenia. Nie, nie odpuściłam sobie bloga. Ale skoro to z założenia blog głównie robótkowy z moimi drutowymi poczynaniami, to w tej dziedzinie akurat jest mały przestój i nie bardzo mam co pokazać. Wkrótce się to zmieni, bo obiecałam szybko zrobić sweter a i mam nadzieję, że niemal gotowy szal doprowadzę wreszcie do końca.
   Wkrótce też wszystko się w moim domu zmieni, ale o tym napiszę jak przyjdzie czas, nie chcę wybiegać przed bieg zdarzeń.
   Póki co, na facebooku można zobaczyć zdjęcie z udziałem mojego swetra, w fotograficznym oku Roberta Piotrowskiego.
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1022189897793383&set=a.292993924046321.79569.100000071461896&type=1&theater

czwartek, 2 kwietnia 2015

Czarna tunika i zaległości

   Absolutnie masakrycznie zaniedbałam wpisy na blogu. Wszystko przez małą, ale przeciągającą się awarię sprzętu.
  Nadrabiając zaległości, zacznę od końca, czyli tego, co zrobiłam ostatnio, czyli tej czarnej tuniczki dla córki, która powstała ...ze swetra który jakoś "się nie przyjął" a że szkoda materiału (Himalaya everyday), to sprułam(nienawidzę tego i rzadko praktykuję) i przerobiłam właśnie tak.
Tuniczka jest gładka, przedzielona tylko ozdobnym ażurem przez całość na przodzie. Takie same ażurowe wstawki są dole rękawów, co może nie jest za bardzo widoczne na zdjęciu.

Teraz przejdę do zaległości, czyli moim zdaniem bardzo udanego, popielatego szalika. Zrobiłam go z całego motka Red Heart Bella (300m/100g) Motek ten znalazł się w reklamówce włóczek otrzymanych do testowania i muszę powiedzieć, że przyznaję tej włóczce w swoim prywatnym rankingu wysoką notę. Miękki, wydajny, przyjemny w dzierganiu akryl, godny polecenia. Szalik sprezentowałam mamie, bardzo przypadł jej do gustu.

Jeszcze przed powyższym szalikiem, również z testowych motków zrobiłam dla siebie niewielki, ale cieplutki, gruby  komin w obłędnie pięknym mixe zieleni. Niewiele w nim poparadowałam, bo to i końcówka zimy, i temperatury przyjazne dla zmarźluchów były. Już starannie uprany, schowałam na przyszły rok

Na razie chwilowa przerwa w dzierganiu, ale obiecuję już bardziej na bieżąco zadbać o bloga.
Wszystkim zaglądającym składam serdeczne życzenia świąteczne.

piątek, 30 stycznia 2015

Znowu szal

  Wykorzystałam prawie cały motek Angora Gold Batik
Nie wysilałam się na jakiś skomplikowany wzór, bo i tak prawie cały efekt należy do świetnego zestawienia kolorów przez producenta. Wyszło tak :
   A teraz wracam do motków otrzymanych do testowania. Zarzuciłam jasnopopielaty Red Heart Bella i zamierzam udziubać szaliczek dla mamy. Myślę, że pójdzie szybko i wkrótce zaprezentuję.


piątek, 23 stycznia 2015

Sweter

Sweterek dla córci. O - taki :
I wybaczyć proszę, że nic więcej nie piszę. Coś mi weny słowotwórczej brak.

piątek, 16 stycznia 2015

Wyniki candy

Szybciutko to ogłoszę, bo mi komputer coś szwankuje :/
  Nową właścicielką biało-szarej będzie Radziejowe Zacisze - chyba masz do mnie szczęście, bo to zdaje się 2 candy które u mnie Ci się przytrafiło :)
  Rudobrązowawą zgarnia Ala Gajewska :)
  Czekam na maila za adresami do wysyłki na : [email protected]

niedziela, 11 stycznia 2015

Spotkanie dziewiarek w Rzeszowie

Dzisiejszy post, to skopiowanie wpisu Asi. Po przeczytaniu, wszystko będzie jasne, dlaczego :)

 Spotkanie odbędzie się w ostatnią sobotę miesiąca, w kawiarni teatralnej "Muza" w Rzeszowie. Bardzo proszę o skopiowanie tego ogłoszenia i wklejenia na swoim blogu - może tym sposobem dowiedzą się o naszym spotkaniu kolejne koleżanki :)
Wszelkie informacje będę wysyłała mailem, dlatego proszę o podanie mi adresu mailowego i potwierdzenie chęci uczestniczenia na blogu, w komentarzach pod tym wpisem, lub na maila:
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłej niedzieli!
Asia

Już nie mogę się doczekać spotkania, mam nadzieję, że żadna przeciwność nie stanie mi na drodze i dojadę  :)
Tymczasem cały czas zapraszam na czapkowe candy - wszystko w poście niżej.