Zwyklak nr 2 - komin z wełenki lekko cieniowanej. Zawijany na dwa, ażurkowaty, lekki i cienki - w sam raz na teraz, kiedy niby zimno, a plusowe temperatury termometr pokazuje. Zamierzam nim uszczęśliwić pewną osobę, która lubi takie malinowato-różowawe czerwienie.
I ostatni zwyklak - szalik dla córki. Powstał z połączenia trzech kolorów pojedynczych motków dość grubych włóczek. Tak o zrobiłam, żeby je zutylizować i wyszedł całkiem fajny, lejący, wielkooki zawijak. Tyle co skończyłam, Zdjęcie nie oddaje rzeczywistych kolorów, które razem dają miły dla oka efekt - są tam dwa odcienie morskich turkusów i seledynowato-zielony. Spróbuję jutro w dziennym świetle zrobić lepsze zdjęcie. Jeśli wyjdzie jako-tako, to dołączę.