Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sukienka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sukienka. Pokaż wszystkie posty

22 kwietnia 2020

S jak sukienki...

S jak dwie sukienki gwoli ścisłości.
Jedna dla mnie, sprzed roku!!! i druga dla mojej Zosi sprzed 2 tygodni.

Ta dla mnie powstała z myślą o plaży. Lekka, zwiewna i wygodna w ściąganiu i zakładaniu. Niestety nie do końca jest taka wygodna. Ciut za krótki stan i trochę jednak niedopasowana długość, czyni ją nieidealną na lekkie wyjście plażowe. 
To moja inwencja, więc błędy były nieuniknione.
Niemniej jest ok i  w tym roku nie zamierzam z niej rezygnować, jeśli dane mi będzie móc wyjść na plażę.

Voila!

9 kwietnia 2019

Wiosna, wiosna, wiosna ach to Ty...

Witajcie!

Wieki mnie tu nie było, ale nie leżę z założonymi rękami wpatrzona w sufit, oj nie.

Pochwalę się dziś wdziankiem uszytym dla siebie na wiosnę/lato.

Jest to najdłużej szyty ciuch ever! Miałam przy pracy nad nią duże wzloty i bardzo niskie upadki. Od zachwytu i nadziei, po totalną odstawkę projektu.
Głównym powodem był brak wykroju! Metodą prób i błędów wykrój zrobiłam sama na podstawie istniejącej sukienki, choć efekt końcowy nie ma wiele wspólnego z pierwotnym modelem.

Na krześle prezentuje się tak:


7 grudnia 2018

Wieloletni wieloryb..

Dawno, dawno temu, za siedmioma górami i siedmioma lasami kupiłam materiał w wieloryby.
W czasach kiedy dla mojej córki pół metra materiału starczało na spodnie! :)

Czekał, czekał i się doczekał.

Przed Państwem sukienka dla Zosi.

6 listopada 2018

O króliczkach i kwiatkach...

Chyba każda dziewczynka kocha króliczki, przynajmniej moja córka tak ma. Kocha je miłością wielką, tuż po psach.
Kiedy zobaczyłam zatem materiał w króliczki, nie wahałam się długo i go nabyłam.
Co więcej, czym prędzej uszyłam z tego tuniko-sukienkę.

Radość była wielka! Wciąż jest!


9 kwietnia 2018

sponsorem dzisiejszego wpisu jest liczba 3

Ciągnę milion srok za ogon, w rezultacie zamieszczanie postów trwa sto lat.
Zebrałam dziś zatem tytułowe 3 uszytki, żeby pokazać je za jednym zamachem.

Voila!

Nr 1 to bluzka z wykorzystaniem resztek jednokolorowej dzianiny. Patrzcie rękawy. 

12 grudnia 2017

Dwie pieczenie na jednym ogniu...

Długo mnie tu nie było, ale nie siedzę bezczynnie na kanapie, o nie!

Uszyłam kilka dopieszczonych plecaków, wydziergałam kilka nowych portmonetek, uszyłam naprędce prostą czapkę dla Latorośli,..., ale dziś pokażę Wam dwa konkrety osobiste, tj. bluza dla mnie i sukienka dla Zosi.

W tę niedzielę udaliśmy się na plażę i pstryknęliśmy kilka zdjęć.

Najpierw ja.



15 sierpnia 2017

Lady in red...

...czyli babka w czerwone paski, bo kocha i paski i czerwień (nie tylko)!

Miała być na początek lata, będzie na koniec. Też może być. Nigdy wcześniej nie szyłam dla siebie sukienki z dzianiny, więc podchodziłam do sprawy jak do jeża.



30 czerwca 2017

Oliwka

Dzień dobry!

Moje tempo pracy nie powala, ale coś tam dłubię.
Uszyłam córce spodenki, które jeszcze nie są obfotografowane i nie wiem czy będą :)

I uszyłam też Zosi sukienkę. Niby zwyczajną, ale tak mi się podoba, że są zdjęcia i wpis jest.

Voila!
ze studia domowego na komodzie...


6 marca 2017

Powiew wiosny...

Wiosna idzie niezaprzeczalnie. Drażni się, kaprysi, grzeje, a za chwile smaga wiatrem lub zwilża deszczem..., ale idzie i tego się trzymajmy!

Wraz z wiosną zachciało mi się wiosennego materiału i zobaczyłam bohatera tego wpisu, musiałam go zdobyć, choć łatwe to to nie było.

Pierwotnie miało być coś dla mnie, potem ... jak zwykle uznałam, że lepiej uszyć coś dla Zosi.
Korzystałam z ulubionego wykroju z Ottobre 4/2014 model 16. Dodałam kieszeń jak w tej bluzie i voila!


23 stycznia 2017

O Rudej, tukanach i byku w białe kropki...

Dzień dobry!

Nadrabiam zaległości i wrzucam tu wszystko, czego jeszcze tu nie ma, a co mieć bym chciała.

Tytułowa Ruda, to moje dziecko oczywiście, tukany to piękna dzianina, z której ta prosta sukienka powstała, a byczek to druga ukochana przytulanka (po Kłapouchym).

Sukienka w sesji parkowo - bańkowej.



14 lipca 2016

Rudy, turkusowy, zielony...

Nie mam dziś wiele do powiedzenia.
Trochę za gorąco na myślenie i tworzenie.
Głowę mam na północy Europy. Zasłuchuję się w tamtejszych dźwiękach i odpływam...

Dziś pokażę Wam kilka zdjęć sukienki dumnie noszonej od ponad tygodnia,
Dowód na to, że rudy, turkus i zieleń to zawsze dobre połączenie :)

Gotowi? :)

seria z "domowego studia"

7 lipca 2016

Pułapka rękodzielnika

Tak, dziś będzie o pułapce rękodzielnika.

Sama wymyśliłam tę nazwę i myślę, że nie ja jedna z tym się zmagam. A na czym to polega?
Jest to syndrom podobny Zosi Samosi. Już wiecie o co chodzi?

Potrafię całkiem nieźle wymiatać na szydełku, całkiem dobrze idzie mi obłaskawianie maszyny, a i z drutami jest satysfakcjonująco, do tego nie podoba mi się jakość rzeczy w sklepach i ...voila! Oto w skrócie opis tytułowego syndromu.

Wszystko chcę robić sama! O zgrozo! Ale gdzie te wszystkie materiały, włóczki, sznurki, zapięcie, filce, nici, itp. itd. trzymać? No i jak znaleźć czas na wykonanie wszystkiego? Jeśli mi się nie udaje, frustracja rośnie! Jak muszę kupić gotowy ciuch w sklepie, a w/w jakość z ceną "...mają tyle wspólnego co ja z narkotykami, czyli nic...", jest jeszcze gorzej...
Ech...dlatego trzeba samemu sobie narzucić zdrowy umiar. Uczę się tego i każdego dnia próbuję okiełznać nieposkromioną Zosię Samosię we mnie. Efekty są różne :)

Tymczasem kilka zdjęć sukienki dla Córki uszytej oczywiście rękami moimi z pomocą maszyny.


31 maja 2016

Panda Girl

Witajcie!

Sporo się u mnie ostatnio zaczęło dziać. Po powrocie z wakacji miałam mały zastój, ale potem...

Najpierw przełamałam się (hurrrra) i wreszcie uszyłam coś dla Zosi. Ta dzianina w pandy czekała dłuuugo, aż się doczekała.

8 grudnia 2015

Wystrzałowa musztarda...

Witam!

Wirusy w naszych czterech ścianach szaleją na całego, ja zaczynam chodzić powoli po suficie, moja Latorośl też. Od tygodnia walczymy z gorączką, kaszlem, i uchem...szkoda pisać. Pewnie doskonale znacie to uczycie. Niestety!

I mimo tego, albo właśnie dzięki temu, w sobotę nagle zaczęłam ciąć dzianinę, której dotąd się bałam. Ze strachu przed spapraniem trzymałam ją w zamknięciu i prawie 2 miesiące tylko na nią patrzyłam... aż ... przyszła kryska na matyska!

Okazało się to być prostsze niż przypuszczałam.
Przejrzałam moje jedyne Ottobre 4/2014. Wybrałam prostą bluzkę (model 16), zrobiłam szablon, przedłużyłam i voila!

30 marca 2015

Krata na lato!

Witam!

Biłam się chwilkę z myślami czy zamieszczać posta czy nie...nie mam wielu zdjęć, bo i nie ma co ich robić za dużo... Do tego moja Modelka łapie od soboty wszystko, co jest z chorób do złapania, więc nie ujrzycie tu dziś nic na żywym organizmie...

Krótko pisząc jednak post jest, ubogi, ale jest.

Skromna, bawełniana, czerwono-biała krateczka zauroczyła mnie już dawno. Mamy na dzielni nowy sklep i cuda tam mają, więc raz na jakiś czas oko cieszę, Panią jak idzie interes zagadam lub się skuszę na zakup niewielki.

I tak właśnie pewnego pochmurnego dnia kratka znalazła się w moich rękach. Dzierganie swetra było czasochłonne, więc musiałam sobie jakąś odskocznie uczynić. Wiadomo było, że będzie szycie, niewiadomą do końca było co...



 Odleżakowała krateczka troszkę i powstała prosta sukienka, jakich tu na blogu już kilka pokazywałam. Nic ambitnego, a jednak moje oko cieszy.


Zaczajam się jeszcze na taką czarną krateczkę z marzeniem uszycia małego conieco dla siebie, ale... wiecie jak to jest z tymi obietnicami ;)

Póki co zbieram się do zszywania ukończonego swetra!, ale najpierw muszę wyleczyć z wszystkich choróbsk moją dzielną Pociechę, bo ją zmogło na całego :/

U mnie wiosna! I niech tak zostanie, czego i Wam życzę! 






29 grudnia 2014

Każda Wariatka ma na sukni kwiatka...

Witajcie!

Czas świąteczny za nami. Uf! Osobiście wolę dzień zwykły.

Wraz z nastaniem wyżej wspomnianego moja kapryśna Modelka zechciała wreszcie wdziać nowe wdzianko! Cud! Nie myśląc długo chwyciłam aparat i tadam!


Młodej czas świąteczny nie dodał kilogramów (szczęściara!), a nawet gdyby, sprytna sukienka niedociągnięcia skrzętnie tuszuje. Chyba muszę pomyśleć o czymś takim dla siebie :)


Tył sztukowany, ponieważ sukienka cięta była z moich niedoszłych spodni :)


 Rękawy wszywane tradycyjne, tym razem podwinięte. Dekolt po ostatniej tunice zwęziłam i ściągacz nie musiał być tym razem aż tak długi.


Dekor, choć kolorystycznie ubogi (powstały z resztek dzianinowych wcześniejszych wytworów), totalnie mi się podoba. Samo uszycie takiej kiecki nie zajmuje mi już dużo czasu, ale dekor... uwierzcie był czasochłonny. Pierwotnie miał być kwiat li i tylko, ale dorobiłam kieszeń - doniczkę (najsłabsze ogniwo sukienki), żeby Młoda miała gdzie chować swoje ostatnio ukochane chusteczki do nosa :)

Ot i tyle.

Teraz szykujemy się na sylwestrowe balety! ;)

26 listopada 2014

"Gra-sza"czyli sukienka dla Potomkini

Witam!

Miałby być szał pał na TDS (tydzień szycia dzieciom), który trwał od 17- 24 listopada i ...klops. Sukienka była gotowa, ale Modelka wciąż niechętna do współpracy, do tego aura chmurna, ciężka i ciemna..., co nie sprzyjało fotom nic a nic.

Dziś udało mi się Młodą zbałamucić, choć aura ... szkoda pisać. Oto co osiągnęłam...


Co do danych technicznych...ma swoje wady, ale jest to model najbliższy ideału ze wszystkich moich dotychczasowych. Mam doń własnoręcznie sporządzony wykrój, więc jest baza, a nie jak zwykle wielka improwizacja :)
Wniosek z tego taki: szyj, szyj, szyj, jeśli chcesz dobrze szyć.

Parafrazować tę złotą myśl można dowolnie, w zależności od potrzeb.


Jak widać jest z dzianiny i po raz pierwszy ze ściągaczem. Niestety ściągaczem musiałam ratować zbyt głęboki dekolt. Układa się więc daleko od ideału, ale jest kolejny krok do przodu.


Co jeszcze... rękawy. Po raz pierwszy są reglanowe. Nie podwijałam ich i nie zakończyłam ściągaczem, choć się bardzo prosił, ponieważ po prostu mi nie pasował. Są więc zabezpieczone przed troczeniem się i będą dowolnie podwijane do środka lub na zewnątrz.


Kieszonka z tej samej dzianiny, tylko w szarym kolorze. Zamysł jest z niej wyczarować spodnie dla siebie! Ha, oto jest wyzwanie! Jak widać i mnie dzianina wciągnęła...cóż, wygodna jest i tyle.

Teraz zmóżdżam się nad kształtem spodni dla mnie i jak to przenieść na papier, żeby nie spaprać.
Może kiedyś efektem się pochwalę.

Tymczasem idę czytać pod koc.

Trzymajcie się ciepło i zdrowo!





25 lipca 2014

Kiecka urodzinowa!

Witam!

Mimo upałów zaczęłam wreszcie szyć. Miła odmiana po ciągłym szydleniu.
Jednym z powodów odkurzenia maszyny są urodziny mojej Modelki. Żadne tam szały pały, koronki i wstążeczki. Materiał został zakupiony w innym celu, ale zainspirowały mnie niedawno zakupione  różowe baletki, ...i tak zestaw róż z szarym został poczęty.


Takie połączenie jest moim zdaniem bardzo trafne, ale ja zdecydowany przeciwnik różu w garderobie dziecięcej, sama sobie się dziwię, że tyle go używam!
Poznaję jego różne oblicza i pewne odcienie są akceptowalne, no cóż człowiek się zmienia :)


Jak widać wyżej gumka w dekolcie i lamówka szara w rękawkach. Lamówka miała złamać piżamkowatość wdzianka :)


A powyżej Modelka na siedząco,
 na stojąco,

oraz od tyłu.

Muszę przyznać, że szybko się robi takie kiecki, co mocno motywuje. A że dziecię mi rośnie jak na drożdżach, potrzeba jest.

Jak obiecałam, tak uczyniłam. Post nie o portmonetkach jest. Teraz szykujemy się na jutrzejszą fiestę :)

Miłego weekendu!!







20 maja 2014

"Tunika A"

Witam!

Ostatnio wypominałam, że pogoda rozpieszcza i trzeba podkręcać śrubę wyrobom odzieżowym na lato, a tu  mały klops. Nie ma co narzekać, bo trochę chmur nikomu jeszcze nie zaszkodziło, do tego spodenki i chusta mają swoje pięć minut, ale chwilowo mamy chmurno. Nie stoi to jednak na przeszkodzie rodzeniu się tworom letnim :)

Oto i świeżutka tunika. Wielki błękit jej miało być na imię, ale jest po prostu "Tunika A".


Pewnie nie trudno się domyślić, że takowego kształtu jest, czyli w A. Materiał lekki i przewiewny, to i uznałam iż tak pozostać może. Z sukienki z szafy, która mi za pierwowzór służy wykrój sporządziłam. Muszę jednak nadmienić, iż usilnie profesjonalnego wykroju szukałam i chciałam jakiś porządny zakupić,... jednak nic mi w oko nie wpadło i droga powstawania tuniki jest taka sama jak do tej pory. 
Z nowości ... to inaczej wykończone rękawy. Za krótkie mi się wycięły :P, więc po raz pierwszy w życiu samodzielnie sporządzałam tak zwaną taśmę "bias tape". No i wyszło dość znośnie, choć trochę za grubo :( Nie dało się jednak inaczej uratować rękawów, a na koncie dodatkowo nowe doświadczenie szyciowe.


Wielki błękit złamałam granatową tasiemką, bo czułam się jak pacjent szpitala z filmów amerykańskich :) Fantazyjne zakończenie jest efektem utylizacji całości zakupionej tasiemki. Szkoda było mi obcinać, a sztukowanie z kolejnych zakupionych centymetrów mijało się z celem.


 Oto jak się prezentuje na żywym egzemplarzu. 

Podsumowując frajda z tworzenia jest bezcenna, nawet jak nie wyjdzie tak jak powinno. Człowiek uczy się na błędach no nie? :) 
Zachęcam do prób na sobie i dla siebie. Wtedy stres mniejszy, a wprawa rośnie!

I tym optymistycznym akcentem kończę nadawanie na dziś.
Trzymajcie się ciepło!!