Jakiś czas temu moje drogie dziecko poprosiło mnie o sweterek.
Reakcja była entuzjastyczna, ale realizacja nie aż tak. W grudniu nastąpił zakup włóczki w miejscowym sklepie. Wybór kolorów - dziecko.
Jakiś czas temu moje drogie dziecko poprosiło mnie o sweterek.
Reakcja była entuzjastyczna, ale realizacja nie aż tak. W grudniu nastąpił zakup włóczki w miejscowym sklepie. Wybór kolorów - dziecko.
Całe wieki mnie tu nie było.
I na początku pomyślałam: no i co z tego?
Ano nic. Wiem, że wejścia na tego bloga są znikome. Co więcej, dobrze mi z tym.
Zatem przybywam, żeby nadrobić jakieś zaległości. Można by nazwać to miejsce pamiętnikiem tworów. Zatem wpis ku pamięci. Dla samej siebie.
Przechodzimy więc do meritum.
Szydło wciąż na pierwszym planie. Szycie od dłuższego czasu leży i kwiczy.
Pokażę tu dziś moje dwie "lalki". Ostatnio szydlę tylko zwierzaki, ale te dwie wyszły ze mnie w sposób naturalny. Nie mogłam oprzeć się pokusie ich "urodzenia". Są w jakimś sensie dość osobiste, bo to moje dwie odsłony. Czasami jednej we mnie jest więcej, czasami drugiej.
Starsza jest Babcia, a ściślej Babcia Bronia (imię na cześć mojej prawdziwej Broni, pierwszej nauczycielki szydła).