Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kulinarne. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kulinarne. Pokaż wszystkie posty

sobota, 9 września 2017

220. Ogórki.


  Na wiosnę, gdy siałam ogórki w moim niewielkim warzywniaku, nie spodziewałam się wielkich zbiorów. Cóż by tam mogło urosnąć na dwóch krótkich, zaledwie dwumetrowych rządkach?

 Myślałam raczej o konsumpcji bieżącej, a jak się uda to o ukiszeniu kilku słoików.

 Okazało się jednak, że ogórki niesamowicie obrodziły, zresztą nadal łodygi są zielone i ciągle zbieram plony!

 Oprócz tego, co jedliśmy na surowo, jako mizerię i na kanapki, ukisiłam ponad 30 słoików, z czego kilka już zjedliśmy. zrobiłam też 16 małych słoiczków (300ml) z ogórkami kiszonymi tartymi - do zupy. Do kiszenia tartych wybrałam większe sztuki, te które nieco przerosły.



 Kilka osób z pracy też się załapało na ogórki :)

 Cieszą mnie te moje ogórtasy bardzo, bo tu w Anglii jedyne miejsce, w którym widziałam ogórki gruntowe nadające się do kiszenia był sklep polski. Niestety ogórki po przebytej drodze nie były zbyt jędrne. Kolejna sprawa to moje są 100% ekologiczne :) 

 Poniżej dla przypomnienia moja olbrzymia plantacja ogórków wiosną ;)


 Dalej już część tegorocznych zbiorów i przetworów :) 







Pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy tutaj zaglądają :) 

sobota, 2 września 2017

219. Kwas chlebowy.

 Pierwszy raz kwas chlebowy robiłam w tamtym roku. Naczytałam się wiele dobrego o tym świetnym napoju i chciałam sama zacząć go robić, tym bardziej, że piekę własny chleb na zakwasie.
 Nie będę tutaj opisywała jego składu, czy też właściwości, bo jeśli ktoś chce się dowiedzieć czegoś więcej na ten temat,to w internecie znajdzie wszystko. Kwas robiłam kilka razy, używając zwykłych drożdży piekarniczych, bo taki miałam przepis. Fermentacja zachodziła w butelkach, w związku z czym czasami dochodziło do dość spektakularnych wybuchów podczas ich otwierania ;)
 Niedawno w internecie natknęłam się na świetny filmik, gdzie autorka pokazuje krok po kroku jak przygotować kwas, tyle że fermentację prowadzi przy użyciu drożdży piwowarskich w butli do fermentacji piwa/wina.
Smak takiego kwasu jest o wiele lepszy, bo
nie wyczuwa się drożdżowego posmaku. W butelkach nie ma również tyle odsadu, bo wszystko zostaje na dnie butli.
 Filmik i cały przepis tam przedstawiony jest godny polecenia.


 
 Poniżej przedstawiam zdjęcia z moje własnej produkcji ;)



Nie mogłam córci odmówić sfotografowania jej ulubionego ptaszka :)


  Pozdrawiam cieplutko :)

sobota, 7 stycznia 2017

209. Serweta zaplanowana na rok 2017 i piernik staropolski dojrzewający.



Witajcie :)

Życzę Wam wszelkiej pomyślności w Nowym Roku 2017.

 Zaglądają tutaj zapewne przeciwnicy jak i zwolennicy wszelkich planów i postanowień noworocznych. W internecie pełno jest stron, gdzie ludzie piszą o tym, co zaplanowali, jak organzują sobie codzienne obowiązki  mając niemalże wszystko pod kontrolą. 
Przyznam, że trochę mi to imponuje i sama mam sporo drobnych planów, postanowień, ale co z tego wyniknie, to się dopiero okaże :) Oczywiście miejsce na spontan też musi być, więc spokojnie, to dotczy tylko niektórych aspektów mojego życia :)
A jak jest u Was z podejściem do takich spraw? 

Zaplanowałam między innymi, że w przeciągu roku wydziergam sobie serwetę (a raczej obrus) ,,Konstancja'', której schemat znalazłam w gazetce Diana Robótki Ręczne z nr. 10/1996.  Serweta skłda się z 61 motywów zszytych ze sobą na zewnętrznych pikotkach każdego łuku. Bardzo mi się spodobała. 
Plan mój jest taki, żeby wykonać ok. 1,5 elementu tygodniowo. Po tym dojdzie czas na  blokowanie elementów i zszywanie :) 

Zdjęcia właśnie z tej gazetki:





 
 W tym roku na Święta  pierwszy raz upiekłam piernik staropolski, dojrzewający z tego przepisu i bardzo się cieszę, że go wypróbowałam, bo jest rewelcyjny! 
Kiedyś dawniej w sklepach były takie pierniki. Kupowało się je na wagę, ale były ciężkie i sporo kosztowało kupienie kawałka. Jadłam go zaledwie kilka razy, ale ten smak zapamiętałm dokładnie :) 
Ten mój piernik upieczony na Święta to właśnie był ten smak, a nieskromnie pisząc może nawet lepszy :) 

Przełożyłam go swoimi powidłami z czekoladą, które robiłam tutaj  i muszę przyznać, że to był strzał w dziesiątkę :)

Ten piernik na stałe wchodzi do mojego świątecznego menu :) 






Pozdrawiam cieplutko :)  

sobota, 5 listopada 2016

204. Poducha z afrykańskch kwiatów.

  Dziś mogę w końcu zaprezentować poduchę zrobioną z pokazywanych już wcześniej afrykańsich kwatów. Druga strona to same połsłupki. Kolorki żywe i wesołe, bo to dla mojej małej córeczki :)  









Niedawno mój małżonek zrobił pyszny boczek na kanapki, który gorąco polecam. 
Płat boczku bez skóry natarł przyprawami (majeranek, sól, czosnek, odrobina oliwy z oliwek), zawinął w roladę i związał sznurkiem następnie upiekł w rękawie. 


Do następnego razu :) 

sobota, 20 lutego 2016

185. Wspomnienie karnawału ;)

  W tym roku po raz pierwszy zdecydowałam się zabrać moje dzieciaki na zabawę karnawałową organizowaną przez Polską Szkołę Sobotnią. W końcu Julia ma już przecież skończne dwa latka ;)
Decyzja dość spontaniczna, podjeta dzień wcześniej.
  Nietaktem byłoby wystąpienie dzieciaków w zwykłych strojach, więc trzeba było na łeb na szyję zakupić jakiś ubiór.
Duża sala gimnastyczna, tłum rodziców z dzieciakami w różnym wieku, głośna muzyka, migające kolorowe światełka, możliwość zakupienia domowych ciast, soczków w kartonikach i jeszcze loteria fantowa, no impreza na całego :)

A tutaj moja mała wróżka :)





  I mój dzielny, pirat :) 



Tutaj z wylosowaną przez Wojtusia surykatką :)

 

A tutaj już zmęczenie dopadło pirata i trzeba było się do domku zawinąć :)




Impreza udana, dzieciaki zadowolone, no i przecież o to chodziło :)



Nieco z innej beczki.

 Na blogu u Wrednej Zołzy
zobaczyłam pyszne i łatwe do zrobienia babeczki, no i wczoraj wieczorkiem w asyście dzieciaków odbyło się pieczenie :)
Polecam. 






Pozdrawiam cieplutko :)

sobota, 13 lutego 2016

184. Miły prezent od Jadzi i bułeczki :)

 Niedawno spotkała mnie przemiła niespodzianka.  Jadzia  zaproponowała mi przysłanie dwóch swoich książek, które przeczytała i polecała na swoim blogu, a którymi ja się zainteresowałam.  
Tak zupełnie bezinteresownie, ze szczerego serca...
No i przysłała, ale nie tylko książki, ale też cudny porcelanowy magnesik na lodówkę, które zbieram od jakiegoś czasu i podstawkę pod łyżkę, a wszystko to prawdziwe polskie, z Bolesławca! 
Były też słodycze dla moich szkrabów, ale te do sesji nie dotrwały :) 

Jadziu DZIĘKUJĘ! 





Ma ktoś ochotę na zwykłe bułeczki? 

70 dag maki 
5 dag drożdży 
3 łyżki oleju
1 łyżeczka soli 
3 łyżeczki cukru
woda - tyle, aby zarobić dość gęste ciasto 

Z drożdży, cukru, 3 łyżek mąki i odrobiny wody zrbić rozczyn. Przykryć ściereczką i odstawić do wyrośnięcia. 
Następnie dodać resztę składników i wyrobić dość gęste ciasto. Pozostawić do wyrośnięcia. 
Formować bułeczki najlepiej rękami natłuszczonymi olejem i układać na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. 
Wierzch posmarować roztrzepanym jajkiem i można posypać makiem lub słonecznikiem. 
Poczekać kilkanaście minut, aby bułeczki jeszcze podrosły. Piec ok 15 minut w temp. 200°C



* Wskazany jest również pomocnik przy wyrabianiu ciasta, bo w przeciwnym razie cały proces może się znacznie wydłużyć ;) 






Miłej niedzieli :) 

niedziela, 11 października 2015

175. Tortowy debiut.

  Wczoraj odbyły się piąte urodzinki naszego synka. Nie mogę się nadziwić jak ten czas leci. Dopiero co tuliłam niemowlę, zawinięte w dziecięcym kocyku a teraz to już mały samodzielny mężczyzna!



 Tortów nie piekę i za nimi nie przepadam, więc doświadczenie w tym temacie mam prawie zerowe, a jednak postanowiłam, że sama go przygotuję na urodzinki syna.



 Spodobał mi się tort tęczowy jaki widziałam w internecie. Tydzień przed urodzinami zrobiłam taki właśnie tort powiedzmy próbny, ale nie byłam z niego zadowolona. Moim zdaniem ciasto na bazie masła było zbyt ciężkie, więc wiedziałam, że kolejny, ten właściwy będzie na bazie biszkoptów. 







 Poszperałam trochę w internecie, dopasowałam ilość składników do swoich potrzeb i upiekłam.



 Tak jak wcześniej napisałam fanką tortów nie jestem i wolę serniki, szarlotki, ale myślę, że nie wyszedł najgorszy, rzekłabym zjadliwy :)



Oczywiście cały jego urok tkwi w kolorowych biszkoptach, przy których jest chyba najwięcej roboty.



Cieszę się, że go zrobiłam. Pierwszy raz miałam też do czynienia z kolorowym opłatkiem na tort i teraz już wiem z czym to się je ;)



  Chciałam tutaj podziękować koleżance Weronice (kiedyś tutaj zaglądała, być może wciąż to robi), która zawsze sama piecze pyszne i piękne torty urodzinowe dla swoich dzieci. Poprosiłam ją o jakieś sprawdzone przepisy i dostarczyła mi je w tempie ekspresowym, udzieliła mi wszelkich porad i wskazówek i chociaż z przepisów nie skorzystałam, to jednak bardzo DZIĘKUJĘ :)Z pewnością jeszcze się kiedyś przydadzą.

  






 Dodatkowo piekłam jeszcze sernik z rosą z przepisu od Weroniki i szarlotkę :)




Pozdrawia serdecznie :)

piątek, 25 września 2015

174. Make time.

  Ostatnio zauważyłam, że jak na ironię gdy mam mnóstwo rzeczy do zrobienia i czasu jak na lekarstwo wymyślam sobie dodatkowe zajęcia.
A to jakieś czasochłonne danie na obiad sobie wymyślę, albo porządkowanie czegoś, co absolutnie już nie może zaczekać ani chwil dłużej, a to jeszcze basen z dzieciakami obskoczę...
Faktem jednak jest, że jeśli uda mi się wcisnąć w swój napięty grafik jakieś dodatkowe zajęcie i je wykonać nie psiocząc przy tym na wszystko, na czym świat stoi, to jestem później bardzo zadowolona :)
  Niedawno przecząc zdrowemu rozsądkowi mając mnóstwo różnych spraw do załatwienia i rzeczy do zrobienia zabrałam się za wekowanie reszty buraków, które urosły w moim ogródku i nie zostały jeszcze pożarte. W sumie po ugotowaniu i obraniu było ich 3 kg i zawekowałam je z papryką i cebulą.
Z rozpędu powstało jeszcze leczo z cukinii. W sumie 13 słoików. Zdaję sobie sprawę z tego, że dla niektórych to żaden wyczyn, ale
są to moje pierwsze samodzielne zmagania z tego typu przetworami, więc jestem dumna jak paw :)
Dodatkowo pierwsze próby robienia wędlin przy pomocy szynkowara przyniosły więcej niż zadowalające efekty :) Pierwsza wędlina została zrobiona z wytrybowanych udek z kurczaka z dodatkiem soli himalajskiej, majeranku, pieprzu i czosnku
Mielonka natomiast jest zrobiona z piersi z kurczaka zmielonych na grubym sicie wraz z karkówką i tymi samymi dodatkami co wędlina z udek.
Żadnych soli peklujących lub innych zbędnych wypełniaczy.
Polecam. 






Pozdrawiam :) 

niedziela, 26 lipca 2015

169. Fée Bleu skończony i muffinki jagodowe.

    W Polsce szaleją upały, a u nas cały czas pada deszcz, jest chłodno i ponuro. Generalnie wszyscy mogą sobie trochę ponarzekać. Jedni na duchotę i wysokie temperatury, a inni na ich brak :)




  Jeśli o robótkach mowa, to nareszcie skończyłam moją Fée Bleu. Pozostało haft oprawić i powiesić.
Skąd wzięłam wzór i kolorystykę - pisałam tutaj, ale teraz jeszcze raz za niego DZIĘKUJĘ.








  Jak już wspomniałam pogodę mamy zupełnie niespacerową, więc staram się dzieciaki dodatkowo  czymś w domu zająć. Tym razem padło na muffinki z tego przepisu. Dodałam sporo jagód (ok.300g), a na wierzch kruszonkę i posypkę ku dziecięcej radości. Piekłam je ok.20 min (aż się lekko przyrumieniły) w temp. 180°C



Kruszonkę zrobiłam z 50g rozpuszczonego, ciepłego masła, do którego dodałam 50g cukru i 100g mąki.



Muffinki wyszły całkiem smaczne, wilgotne i nie za słodkie. A co ważne robi się je ekspresowo. Polecam :)








Pozdrawiam cieplutko :)