Wow..aż mnie zatkało, gdy zobaczyłam datę mojego ostatniego wpisu.
Rok to przegięcie z mojej strony, mega przegięcie tym bardziej, że Was zapewniałam i obiecywałam, że częściej będę tu do Was zaglądać. Czy mam coś na swoje usprawiedliwienie? Wiele rzeczy i sytuacji na to wpłynęło i dużo czasu by mi zajęło tłumaczenie DLACZEGO...
Jestem żyję i mam się całkiem całkiem. Troszkę starsza i bardziej zmęczona ale w głowie i sercu nadal ta sama odjechana i zakręcona, pełna pomysłów tylko bardzo uboga w czas wolny.
Chciałabym Wam bardzo podziękować za wpisy, za maile za to, że do mnie czasami pukałyście i starały się zmobilizować mnie do powrotu. Dziękuję!!!
Wiele z Was pytało czy nadal szyję moje laleczki. Oczywiście że szyję ale już o wiele mniej, nad czym sama bardzo ubolewam, bo to co robię bardzo kocham tylko jak już wcześniej wspomniałam CZAS.
Moje drogie, muszę Wam się czymś pochwalić, zostałam po raz drugi babcią.
Antoś ma już braciszka. Leoś nie dawno skończył już roczek a ja Wam Go jeszcze nie przedstawiłam ale małymi kroczkami postaram się nadrobić stracony czas na blogu i obym tym razem dotrzymała słowa bo inaczej marny mój los.
Przez długi czas mojego blogowego niebytu wiele prac powstało które już poszły w świat ale wybaczcie mi, że ich nie uwieczniłam i nie pochwalę się nimi to już było minęło zaczniemy dzisiaj od tego co jest co nowe.
Elza to moja nowa lala.
Ma inne włoski, bardziej naturalne ale styl ten sam co zawsze koronki, falbanki i moje ukochane tiule zresztą zobaczcie sami.
Które włoski Wam się bardziej podobają?
Jestem naprawdę ciekawa.
Chciałabym jeszcze nauczyć się malować twarze moim lalkom, oj bardzo bym chciała, ale to już wyższa szkoła jazdy.
Wiele razy już podchodziłam do tego wyzwania lecz to nie to co chciałabym osiągnąć. Może kiedyś nadejdzie taki dzień kiedy buzia mojej lali będzie uśmiechnięta.
Dzisiaj uśmiechną się do Was moje kochane urwisy
Antoś i Leoś
Zapewne domyślacie się , że to moje najukochańsze, najsłodsze Laleczki na całym świecie.
Każda babcia zemną się zgodzi i to potwierdzi, że wnuki to najukochańsze istotki.
Oki pierwsze koty za płoty, po moim tak długim niebycie ciężko sklecić kilka słów, chyba zapomniałam jak to się robi.
Tym razem już nic nie obiecuję, wpadnę tu do Was jak tylko będę mogła, przed świętami na pewno tym bardziej, że kolejna lala już prawie gotowa a i ozdoby świąteczne zaczynają się tworzyć.
Całuję Was mocno i pozdrawiam
Ania