...póki mamy sierpień. ;)) Pozaglądałam troszkę na inne blogi i zobaczyłam, że już jesienne wątki się gdzieniegdzie pojawiają. O, co to, to nie! Nie dam się. :) U mnie lato nadal trwa i do 31. sierpnia nawet o jesieni nie pomyślę! Przed nami jeszcze cały, dłuuugi tydzień wakacji, który ma być wakacyjny! Nie inaczej. ;))
A ja kocham wakacyjny czas...
A ja kocham wakacyjny czas...
Za wakacyjne poranki, kiedy otwierając jedno oko zerkam na zegar na ścianie i widząc, która godzina odwracam się na drugi bok z uśmiechem triumfu (jeszcze przez cały tydzień będę triumfować). :) Jak już się tak nauśmiecham do swych na pół sennych myśli, próbuję otworzyć oboje oczu naraz. I gdy się to udaje napawam się chwilą trwania pod kołderką, czyli powtarzam wakacyjną mantrę: obudziłam się i zwyczajnie leżę, obudziłam się i nigdzie się nie spieszę, obudziłam się... po prostu. :)) Wpatruję się w okna nad głową i oczywiście obserwuję chmury, a puszczone wolno marzenia galopują sobie wesoło hopsa-sa do czasu, kiedy to dzieci przybędą tłumnie, aby się poprzytulać, czyli wepchnąć pod kołderkę, zabrać poduszkę spod głowy (dobrze, że jasieńka swego kurczowo się trzymam i jego zabrać nie pozwalam!) i rozpocząć poranne sprzeczki nad uchem kochanej i rozmarzonej mamusi - kto kogo pod kołdrą kopnął, czyja ręka nie może dotykać czyjej ręki i kto ma leżeć na mamie (bo wiadomo, że mama ma tylko dwa boki, a troje dzieci, więc dwoje leży po bokach, a trzecie na). Tak rozpoczęty dzień nie jest na pewno dniem straconym. :))
Za "nocne dzieci rozmowy" tuż przed snem, których nie muszę w wakacje skracać i mogą sobie trwać i trwać. Tak jakoś jest, że dzieciom zbiera się na rozmowy i opowieści już w łóżkach, przy zgaszonym świetle - wtedy egzystencjalne rozterki i wrażenia całego dnia wypływają na wierzch, a wraz z nimi cała rzesza pytań. I nie ma rady - trzeba to jakoś uporządkować. ;) Na przykład należy rozwiać taką ważną kwestię poruszoną dwa dni temu:
- Mamo, czy Ty jak będziesz stara to będziesz głucha?
- Yyy, tego nie wiem, córciu. Nikt nie wie, co mu jest pisane na stare lata.
- Czyli nie wiadomo, czy będę święta, gdy będę już stara?
- Yyy, nie mamy wpływu na słabnący słuch, czy wzrok, ale możemy się całe życie starać, by stać się świętym.
- Ale bardzo trudno jest tak starać się, gdy ciągle ktoś się psoci i dokucza.
- No tak, to trudne, ale gdyby tacy ludzie nie pojawiali się w twoim życiu, nie miałabyś szansy stać się świętą.
- No to będę mieć trudne życie.
:)))
- Mamo, czy Ty jak będziesz stara to będziesz głucha?
- Yyy, tego nie wiem, córciu. Nikt nie wie, co mu jest pisane na stare lata.
- Czyli nie wiadomo, czy będę święta, gdy będę już stara?
- Yyy, nie mamy wpływu na słabnący słuch, czy wzrok, ale możemy się całe życie starać, by stać się świętym.
- Ale bardzo trudno jest tak starać się, gdy ciągle ktoś się psoci i dokucza.
- No tak, to trudne, ale gdyby tacy ludzie nie pojawiali się w twoim życiu, nie miałabyś szansy stać się świętą.
- No to będę mieć trudne życie.
:)))
Żal, że ten wakacyjny czas dobiega końca... Żal tym większy, im bardziej udane były wakacje. A w tym roku były dla mnie super-hiper-mega udane! :)) Cóż, nic nie trwa wiecznie. Powolutku rzeczywistość zaczyna mnie dopadać, ale nie poddaję się jeszcze. Bez walki mnie nie weźmie przed wrześniem! Bo przecież jeszcze lato nie minęło...;)
Żegnam się z Państwem jeszcze wakacyjną herbatką z mięty - a dokładnie z jednego liścia mięty. :) |
i małym co nieco |
Pozdrawiam i do miłego poczytania już częściej, mam nadzieję, od września :))
Ewa