Obiecałam, to pokazuję. Oto Małpka ufilcowana cloverkami. Jak napisałam w tytule ma w głowie igłę, która mi się złamała. Niestety te igiełki są chyba odrobinę bardziej kruche od używanych przeze mnie igieł Rayhera. Wbiła się tak głęboko, że nie dałam rady jej wyjąć. Cóż, zdarza się :)
wtorek, 29 marca 2011
poniedziałek, 28 marca 2011
Dino-zaur :)
Miałam wczoraj wypróbować igiełki, ale tak się złożyło, że pojechałam do Ikei i nie starczyło czasu i siły :)
Jak zwykle miałam ochotę wykupić połowę różnego typu gadżetów (głównie tych kuchennych ;)). A w portfelu pustki.... No i ostatecznie nabyłam jedynie zestaw składający się z przyrządów do obierania cytryny, wydrążania jabłek i robienia kulek z melona. Oczywiście przydadzą się do ozdabiania tortów.... A oprócz tego zaopatrzyłam się w cudowną matę do wykładania szuflad oraz półek. Oczywiście będzie użytkowana niezgodnie z przeznaczeniem ;)
To było wczoraj, a dziś udziabałam coś niecoś, ale to jutro bo fotek nie mam.
I na koniec ostatnia sztuka poanginowej twórczości - Dino!
Kolce na grzbiecie są w kolorze bakłażanowego fioletu, ale na zdjęciach słabo to widać. Na laptopie miały inny kolor, na drugim komputerze dużo ciemniejszy. Musicie mi uwierzyć na słowo... pisane :)
Jak zwykle miałam ochotę wykupić połowę różnego typu gadżetów (głównie tych kuchennych ;)). A w portfelu pustki.... No i ostatecznie nabyłam jedynie zestaw składający się z przyrządów do obierania cytryny, wydrążania jabłek i robienia kulek z melona. Oczywiście przydadzą się do ozdabiania tortów.... A oprócz tego zaopatrzyłam się w cudowną matę do wykładania szuflad oraz półek. Oczywiście będzie użytkowana niezgodnie z przeznaczeniem ;)
To było wczoraj, a dziś udziabałam coś niecoś, ale to jutro bo fotek nie mam.
I na koniec ostatnia sztuka poanginowej twórczości - Dino!
Kolce na grzbiecie są w kolorze bakłażanowego fioletu, ale na zdjęciach słabo to widać. Na laptopie miały inny kolor, na drugim komputerze dużo ciemniejszy. Musicie mi uwierzyć na słowo... pisane :)
sobota, 26 marca 2011
"Mini targi" i Piesek w łaty
Jak już pisałam byłam dzisiaj na targach rękodzieła. Zapowiadało się świetnie. Miały być pokazy filcowania i decoupage'u. W rzeczywistości wyglądało to średnio ciekawie. Całe "Targi" składały się z kilku stolików. Przy jednym można było spróbować filcowania igłami. Przy innym siedział pan i wficowywał czesankę w styropianowe jajko, a pani szykowała się do pokazu jak ozdobić plastikowe jajko decoupagem. Było też stoisko z ogromnym wyborem koronek bawełnianych, ale nie można ich było kupić.
Najciekawsza była wystawa gotowych prac: przede wszystkim pięknych haftów i swetrów wykonanych na drutach i szydełku.
Ogólnie jestem zawiedziona, bo spodziewałam się czegoś większego.
Ale żeby nie było, wróciłam z łupami! Kupiłam dwa komplety igieł Clovera po okazyjnej cenie oraz żółte loki wełniane. Igiełki zamierzam wypróbować jutro, jeszcze takich nie miałam, a podobno są najlepsze.
A teraz jak to napisała Iza poanginowy ciąg dalszy :)
Piesek w łaty :)
Najciekawsza była wystawa gotowych prac: przede wszystkim pięknych haftów i swetrów wykonanych na drutach i szydełku.
Ogólnie jestem zawiedziona, bo spodziewałam się czegoś większego.
Ale żeby nie było, wróciłam z łupami! Kupiłam dwa komplety igieł Clovera po okazyjnej cenie oraz żółte loki wełniane. Igiełki zamierzam wypróbować jutro, jeszcze takich nie miałam, a podobno są najlepsze.
A teraz jak to napisała Iza poanginowy ciąg dalszy :)
Piesek w łaty :)
piątek, 25 marca 2011
Słonik
Dzisiaj kolejny breloczek - Słonik. A jutro wybieram się na Targi rękodzieła do Hotelu Orbita. Mają być rożne fajne pokazy, m.in. filcowania. Może nauczę się czegoś nowego? :)
czwartek, 24 marca 2011
Kotek
Miesiąc temu miałam w domu prawdziwą grypolandię. Wszyscy członkowie mojej rodziny po kolei padali jak muchy. Tylko ja się dzielnie trzymałam. Do czasu. W ubiegłym tygodniu zmogła mnie angina. Przez kilka dni leżałam w łóżku, byłam niesamowicie nieznośna (jak zawsze gdy jestem chora :)) i strasznie się nudziłam. A, że ostatnio przypomniałam sobie o igiełkach, no to postanowiłam pochorować twórczo :)
W przerwach między gorączką, snem i marudzeniem udźgałam kilka nowości. Dziś pierwsza z nich.
Kotek, który może nie jest do końca nowym pomysłem, ale teraz został zmodyfikowany. Ma również funkcję użytkową - dzyndzelek do znajdowania kluczy w torebce (przykładowo).
W przerwach między gorączką, snem i marudzeniem udźgałam kilka nowości. Dziś pierwsza z nich.
Kotek, który może nie jest do końca nowym pomysłem, ale teraz został zmodyfikowany. Ma również funkcję użytkową - dzyndzelek do znajdowania kluczy w torebce (przykładowo).
poniedziałek, 14 marca 2011
Misie
Dzisiaj będzie powrót do filcowania na sucho. Zrobiłam sobie od tego długą przerwę. Ostatnio znów złapałam za igły i powstały dwa misiowe breloczki. Dorobiłam do nich pudełeczka, tak że teraz idealnie nadają się na prezent. Nie ma dziś weny, więc zamiast lania wody wrzucam zdjęcia.
wtorek, 1 marca 2011
Torty urodzinowe
Wczoraj miałam urodziny. Jak zwykle tort musiałam sobie sama upiec. A to dlatego, że nikt by nie sprostał moim oczekiwaniom :)
W tym roku upiekłam dwa: Kakaowy tort z bitą śmietaną i brzoskwiniami oraz mój ulubiony Tort a la Sacher.
KAKAOWY TORT Z BITĄ ŚMIETANĄ I BRZOSKWINIAMI
Składniki:
6 jajek
szklanka cukru
szklanka mąki
łyżeczka proszku do pieczenia
pół szklanki kakao
litr śmietanki 30%
1/3 szklanki cukru pudru
puszka brzoskwiń
Wiem, że każdy ma jakiś swój przepis na biszkopt, który mu wychodzi. Ja robię go tak: oddzielam białka od żółtek. Z białek ubijam pianę i kiedy już jest prawie sztywna dosypuję po trochę cukru i nadal ubijam. Potem dodaję żółtka. Następnie porcjami przesiewam mąkę wymieszaną z kakao i proszkiem do pieczenia do jajek i ubijam na mniejszych obrotach. Formę do pieczenia smaruję tylko na spodzie (boki omijam bo ciasto się zsycha i kurczy) wysypuję mąką. Piekę 10 minut w 150 st, 25 minut w 180 st, potem zmniejszam na 100 i zostawiam jeszcze na 5 minut.
Po przestygnięciu przekrawam na 3 krążki.
Ubijam śmietankę z cukrem pudrem. 3 połówki brzoskwiń zostawiam do przybrania tortu. Resztę kroję w drobną kostkę. Połowę bitej śmietany mieszam z brzoskwiniami. Tą masą przekładam biszkopt, a resztą smaruję ciasto z wierzchu i ozdabiam przy użyciu rękawa cukierniczego.
Ten , wyszedł mi wyjątkowo wysoki, miał jakieś 15 centymetrów :)
TORT A LA SACHER
Składniki:
250 g gorzkiej czekolady
250 g masła
6 jajek
160 g cukru
cukier waniliowy
250 g mąki
konfitura morelowa (mały słoik)
polewa z czekolady deserowej
łyżeczka proszku do pieczenia
Najpierw topię czekoladę w kąpieli wodnej. Masło ucieram mikserem, aż zrobi się puszyste. Czekoladę, oczywiście przestudzoną wlewam do masła cienkim strumieniem i cały czas ucieram. Następnie dodaję żółtka i cukier waniliowy. Białka ubijam na sztywną pianę, po czym dosypuje cukier i dalej ubijam. Potem przekładam pianę po jednej łyżce do masy z masła i ubijam na niskich obrotach. Można też mieszać łyżką. Chodzi o to, żeby masa nadal była puszysta. Na koniec przesiewam mąkę z proszkiem do masy i delikatnie mieszam. Ciasto piekę około 50 minut w temperaturze 180 st.
Po upieczeniu i przestudzeniu przekrawam na dwa krążki. Konfiturę rozgrzewam w rondelku. Jeśli ma duże kawałki owoców to warto ją najpierw potraktować blenderem :) Gorącą konfiturą smaruję jeden krążek, cienką warstwą, przykrywam drugim. Całe ciasto smaruję resztą konfitury. Jak wyschnie pokrywam je polewą. Gotowe.
Tylko coś t wzorki nie wyszły mi za bardzo bo czekolada zaczęła już tężeć :)
W tym roku upiekłam dwa: Kakaowy tort z bitą śmietaną i brzoskwiniami oraz mój ulubiony Tort a la Sacher.
KAKAOWY TORT Z BITĄ ŚMIETANĄ I BRZOSKWINIAMI
Składniki:
6 jajek
szklanka cukru
szklanka mąki
łyżeczka proszku do pieczenia
pół szklanki kakao
litr śmietanki 30%
1/3 szklanki cukru pudru
puszka brzoskwiń
Wiem, że każdy ma jakiś swój przepis na biszkopt, który mu wychodzi. Ja robię go tak: oddzielam białka od żółtek. Z białek ubijam pianę i kiedy już jest prawie sztywna dosypuję po trochę cukru i nadal ubijam. Potem dodaję żółtka. Następnie porcjami przesiewam mąkę wymieszaną z kakao i proszkiem do pieczenia do jajek i ubijam na mniejszych obrotach. Formę do pieczenia smaruję tylko na spodzie (boki omijam bo ciasto się zsycha i kurczy) wysypuję mąką. Piekę 10 minut w 150 st, 25 minut w 180 st, potem zmniejszam na 100 i zostawiam jeszcze na 5 minut.
Po przestygnięciu przekrawam na 3 krążki.
Ubijam śmietankę z cukrem pudrem. 3 połówki brzoskwiń zostawiam do przybrania tortu. Resztę kroję w drobną kostkę. Połowę bitej śmietany mieszam z brzoskwiniami. Tą masą przekładam biszkopt, a resztą smaruję ciasto z wierzchu i ozdabiam przy użyciu rękawa cukierniczego.
Ten , wyszedł mi wyjątkowo wysoki, miał jakieś 15 centymetrów :)
Składniki:
250 g gorzkiej czekolady
250 g masła
6 jajek
160 g cukru
cukier waniliowy
250 g mąki
konfitura morelowa (mały słoik)
polewa z czekolady deserowej
łyżeczka proszku do pieczenia
Najpierw topię czekoladę w kąpieli wodnej. Masło ucieram mikserem, aż zrobi się puszyste. Czekoladę, oczywiście przestudzoną wlewam do masła cienkim strumieniem i cały czas ucieram. Następnie dodaję żółtka i cukier waniliowy. Białka ubijam na sztywną pianę, po czym dosypuje cukier i dalej ubijam. Potem przekładam pianę po jednej łyżce do masy z masła i ubijam na niskich obrotach. Można też mieszać łyżką. Chodzi o to, żeby masa nadal była puszysta. Na koniec przesiewam mąkę z proszkiem do masy i delikatnie mieszam. Ciasto piekę około 50 minut w temperaturze 180 st.
Po upieczeniu i przestudzeniu przekrawam na dwa krążki. Konfiturę rozgrzewam w rondelku. Jeśli ma duże kawałki owoców to warto ją najpierw potraktować blenderem :) Gorącą konfiturą smaruję jeden krążek, cienką warstwą, przykrywam drugim. Całe ciasto smaruję resztą konfitury. Jak wyschnie pokrywam je polewą. Gotowe.
Tylko coś t wzorki nie wyszły mi za bardzo bo czekolada zaczęła już tężeć :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)