środa, 2 lipca 2014

A może znów zacznę pisać...?

Ostatnio przeglądałam pliki z moimi opowiadaniami i okazało się, że fragmentów tego konkretnego ("Wybór drogi") napisałam swego czasu (oj dawno to było... dawno)  troszkę więcej niż zamieściłam na chomiku. A zatem postanowiłam, nieśmiało, pokazać go tym kilku osobom, które, jak mam nadzieję, jeszcze tu czasem zaglądają ;)
Nie ingerowałam w tekst, więc... w razie czego... wybaczcie jeśli spowoduje on "reakcje zwrotne" ;)



WYBÓR DROGI
Czwarte opowiadanie mojego autorstwa
Rozpoczęłam pracę nad nim w lutym 2011 roku
(od lat, niestety, leży i czeka... bym je dokończyła)


Fragment  siódmego  (niepublikowanego)  rozdziału:

(...)
Zrezygnowała z wizyty w bufecie, chociaż już została poinformowana, gdzie się on znajduje. Zwyczajnie nie miała czasu na taki luksus.

Na szczęście na jej piętrze… Musiała się przyzwyczaić do myśli, że ósemka jest „jej” piętrem, lecz natłok pracy, który spadł na nią tego pierwszego dnia, skutecznie odciągał jej uwagę od egzystencjonalnych rozważań.

A więc, na szczęście, na jej piętrze znajdował się automat.

Dziękowała Bogu za ten dar niebios!

Tak właściwie podziękowania należały się zapewne administratorowi biurowca, ale to nie miało teraz najmniejszego znaczenia.
Ważna była kawa!

I tylko o tym mogła w tej chwili myśleć!
 
* * *
Przyglądał się jej.

Zdawał sobie sprawę, że musiała minąć zaledwie minuta, może dwie, a miał wrażenie jakby gapił się na nią całą wieczność.

Nie znał tej kobiety.

Chociaż nie widział jej twarzy, miał pewność, że jej nie zna.

Niezaprzeczalnie miał jednak ochotę ją poznać!

Jego ciało również!

Mówiąc wprost, stanął mu na jej widok!

Nie bardzo to rozumiał, ale też nie roztrząsał teraz tego zagadnienia. Mimo że od wielu dni nie reagował na damskie wdzięki, nawet te, podawane mu na tacy, a tym bardziej na takie przypadkowe i zdawałoby się niewinne spotkania.

Czy jednak całkiem niewinne?

Kobieta, stojąc przy automacie do kawy, prezentowała się co najmniej kusząco. Dopasowany, bardzo skąpy kostium doskonale eksponował idealną figurę.

A jej nogi?

To było dzieło sztuki!

Długie, niesamowicie zgrabne i odziane w cieniutkie pończochy. Musiała mieć na sobie pończochy. Podpowiadało mu to doświadczenie. Nie raz rozbierał z nich, nie bez przyjemności dla obu stron, „seksowne kociaki”.

A ona niezaprzeczalnie miała w sobie wiele seksapilu.

Postąpił kilka kroków w jej kierunku i nagle zamarł.
 
* * *
Wiedziała, że w końcu jej brak koordynacji ruchowej musi dać o sobie znać. Dziwiła się, iż do tej pory jeszcze nic jej się nie przytrafiło.

Cud jakiś!

Teraz jednak nie mogła myśleć o nadspodziewanie łaskawym losie.

Pochyliła się, by pozbierać rozsypane dokumenty, które do tej pory pewnie trzymała, a raczej przyciskała do piersi jedną ręka, drugą lawirując dość nieporadnie dla osiągnięcia wymarzonego, w tej chwili, celu. Kubka z kawą.

Napój spoczywał w jej dłoni, natomiast dokumenty rozsypały się dokoła tworząc papierowy, przeważnie biały, dywan u jej stóp.

Zaściełały prawie całą szerokość korytarza.

Gdyby ktoś teraz przechodził, musiałby podeptać te papierzyska.

Nie liczyła przecież na tak wielką życzliwość, by ktoś obcy pomógł jej sprzątać ten bałagan. Na tyle szczęścia nie miała nawet nadziei.

Zastanawiała się właśnie, czy nie lepiej będzie odstawić gdzieś na bok kawę, zanim jeszcze dodatkowo zaleje nią zbierane dokumenty, gdy poczuła na sobie czyjś wzrok.
 

* * * 
Nie potrafił oderwać od niej oczu. A ściślej rzecz biorąc od jej pośladków. Ta kusząca część ciała prawie kłuła go w oczy.

A coś innego „kłuło” go w spodniach.

Kobieta zbierała rozsypane papiery, a on zamiast jej pomóc, zachować się jak gentelman, gapił się na jej tyłek.

I ślinił się jak uczniak na widok seksownej nauczycielki!

Śmiałby się z siebie, gdyby tak paskudnie nie zaschło mu w gardle.

Był niesamowicie podniecony i kompletnie nie wiedział, co ma ze sobą zrobić.

Ocknął się dopiero, gdy kobieta znieruchomiała.

Musiała poczuć na sobie jego wzrok.

Nie zdziwił się. Tak intensywnego spojrzenia, jakim ją pożerał, w żadnym wypadku nie można było nie poczuć.

Podszedł do niej, kucnął obok i zdecydowanym ruchem zgarnął połowę dokumentów z podłogi.

Podając jej plik kartek, automatycznie spojrzał jej prosto w oczy i po raz kolejny, w przeciągu kilku minut, zamarł.

To była ona!

Ta kobieta, której nie spodziewał się już spotkać!

Ona także go rozpoznała!

Zareagowała jednak trochę inaczej.

Poderwała się gwałtownie, rozlewając przy tym odrobinę, trzymanej w ręku, kawy. Czuł, że go oblała, ale zupełnie się tym nie przejmował.

Najważniejsze, że tu była!
Znalazł ją, chociaż przecież nie szukał!

I wyglądała…

Niesamowicie, pięknie, seksownie, kusząco do bólu…

Naprawdę do bólu!

Odczuwał to, w tej niewygodnej pozycji, ze zdwojoną siłą. Jego „przyjaciel” zwyczajnie rwał się na wolność!
 
* * *

Po prostu nie mogła w to uwierzyć!

To był on!

Ale co tutaj robił? Pracował? To niemożliwe!

Panikowała.

Nie poradzi sobie, gdy będzie go musiała spotykać!

Stał już przed nią w całej swojej olśniewającej okazałości.

Był od niej trochę wyższy, mimo że założyła bardzo wysokie obcasy.

Musiał być też sporo od niej młodszy!

Zganiła się za to gapienie i ocenianie mężczyzny.

Niezaprzeczalnie jednak był nieziemsko pociągający!

Po pierwszym szoku, który niechybnie musiał się odmalować na jej twarzy, dając mężczyźnie do zrozumienia, że go rozpoznała, opanowała się błyskawicznie.

Zignorowała, nie bez wysiłku, szybkie bicie serca i drżące kolana, i przywdziała maskę obojętności, swoją niezawodną zbroję.

– Przepraszam… – odezwała się, nie poznając swojego głosu. Nad tym jednym najtrudniej było zapanować.

– Ja… – zaczął mężczyzna, jakby lekko zdziwiony. Po chwili jednak uśmiechnął się szeroko, co w połączeniu z jego niesamowitymi oczami, których nie potrafiła nie zauważyć, a tym bardziej zignorować, dawało piorunujący efekt. – Nic się nie stało!

– Marynarka – zaczęła – trochę jednak ucierpiała.

Spojrzał na siebie, jakby dopiero zauważył, że oblała go kawą. Co prawda tylko kilka kropli plamiło jego nienaganny garnitur, ale fakt niezbicie potwierdzał, że zachowała się jak kompletna „fajtłapą”.

Utrzymała jednak kamienną twarz i pozorny spokój, chociaż jego kolejny uśmiech potrafiłby przyprawić o palpitację nawet najodporniejszą kobietę.

– Drobiazg – pocieszył ją przystojny nieznajomy.

Nie chciała nawiązywać z nim znajomości, bo później nie będzie się jej mogła wyprzeć, co może doprowadzić do wielu trudnych dla niej sytuacji. Nie mogła jednak przystać na rozwiązanie, które jej tak subtelnie podsuwał.

Zaczerpnęła powietrza, wyciągając w jego kierunku dłoń.

– Aleksandra Woźniak – przedstawiła się.

Chyba zaskoczony jej chłodnym tonem głosu, ujął wyciągniętą rękę, odpowiadając, jak przypuszczała, automatycznie:

– Sebastian Saramonowicz.

Nim dodał cokolwiek więcej, powiedziała oficjalnym tonem, przeznaczonym, choć w tej chwili w zasadzie nie widziała takiej konieczności, do sprowadzania mężczyzn na ziemię:

– Pracuję w „Brooks&Wagner”. Proszę przysłać mi rachunek za pralnię – a wyswobadzając dłoń z jego uścisku, dodała: – Jeszcze raz przepraszam.

Odwróciła się i odeszła.


Zamieszczony tutaj tekst jest w całości moją własnością (megii24)
Wszystkie prawa zastrzeżone.
Powielanie, kopiowanie i rozpowszechnianie bez pisemnej zgody autorki - ZABRONIONE.

niedziela, 25 marca 2012

Powrót zaginionej w akcji (wyniki Wygrywajki)

Nadszedł czas losowania...
Za "narzędzie sprawcze" posłużył mi stary i sprawdzony True Random Number Generator ze strony Random.org
A więc zaczynajmy...


Po "Spalony tost" zgłosiło się 39 osób:


A szczęśliwy los padł na numer:


Książkę "Spalony tost" otrzymuje Ania ([email protected]). Gratulacje!
__________________________________________________________________

Po "Mroczne echo" zgłosiły się 43 osoby:


A wylosowany został numer:


Książkę "Mroczne echo" otrzymuje zainspirowana. Gratuluję!
__________________________________________________________________

Po "Kochać całym sercem" zgłosiło się 30 osób:


A wygrywa numer:


Książkę "Kochać całym sercem" otrzymuje Lunatyk. Gratuluję!
__________________________________________________________________

Wylosowane osoby proszę o podanie adresów do wysyłki książek.
Mój mail:    [email protected]

środa, 7 marca 2012

Świętujmy razem! (Wygrywajka)

Wczoraj, zupełnie niepostrzeżenie, licznik wskazał 10 000 wyświetleń bloga. Jest to odrobinę zaskakujące, biorąc pod uwagę moją niezbyt regularną, i powiedzmy sobie szczerze, nie bardzo ambitną, aktywność blogową.
Mimo wszystko jednak zaglądacie... Dziękuję Wam za to gorąco! Ja ze swej strony obiecuję starać się bardziej.
Aby uczcić tą okrągłą „cyfrę” i by z jej powodu było miło nie tylko mnie... Mała wygrywajka!


A że jest zorganizowana na gorąco, bez przygotowania – będzie w formie losowania (rymnęło mi się niechcący).
Może następnym razem postaram się wymyślić jakieś ambitne/kreatywne/ciekawe zadanie. Tym razem, jak wspomniałam, losowanie :)

1. Zgłosić może się każdy (zamieszkały w Polsce).

2. W zgłoszeniu proszę podać maila (to ułatwi mi kontakt ze zwycięzcą/zwycięzcami) i tytuł książki, którą chcielibyście posiadać (można podać więcej niż jeden – patrz punkt 4).

3. Nie obrażę się jeśli zareklamujecie moją rozdawajkę u siebie na blogu (jeśli taki posiadacie) nie jest to jednak warunek wzięcia udziału w losowaniu. Będzie mi jednak miło jeśli to zrobicie i może spowodować poszerzenie losowania (patrz punkt 4).

4. Jeśli zgłosi się tylko kilka osób – wylosuję jedną, która otrzyma wybraną przez siebie książkę. Jeśli jednak zgłoszeń będzie sporo planuję losowanie każdej książki osobno czyli wylosowanie trzech osób.

5. Nagrodami są (książki podlinkowane do opisów):
Teri Hatcher - "Spalony tost ...czyli życiowa filozofia Teri"
F.G. Cottam - "Mroczne echo"
Chuck Spezzano - "Kochać całym sercem. Jak uwolnić się od cierpienia"

6. Zgłoszenia przyjmuję do 24 marca do północy. Losowanie odbędzie się 25 marca 2012.

Serdecznie zapraszam!

środa, 29 lutego 2012

Stosik nr 3/2012 - Luty pełen obfitości!!!

fot.  megii24
... i bankructwa, niestety!

Pomimo iż książki w większości pochodzą z wyprzedaży, promocji, przecen i tego typu "okazji" to i tak mocno nadszarpnęły mój budżet na... jakieś przyszłe trzy miesiące :(

W prezentowanym stosiku znalazło się sporo książek, które już kiedyś czytałam, ale... skusiła mnie cena. Są tu także książki przeczytane, które po prostu chciałam mieć na półce.

Zdjęcie bardzo marne, wiem, ale chciałam zaprezentować mój "wieżowiec" w całej okazałości. Ze "sprzętem fotograficznym", którym dysponuję - lepiej się nie dało...

A zatem moje stosisko składa się z następujących pozycji:


1. Pauline Rowson - OGIEŃ i WODA  RedHorse, 2008  (z Allegro)
2. Kay Langdale - JEŚLI NIE MIŁOŚĆ  Książnica  (przecena w księgarni)
3. John Le Carre - ZDRAJCA w NASZYM TYPIE  Sonia Draga, 2011  (wyprzedaż w Kauflandzie)
4. Sophie Hannah - DRUGA POŁOWA ŻYJE DALEJ  G+J, 2010  (z antykwariatu)
5. Zofia Staniszewska - CZAROWNICA z RADOSNEJ  RedHorse, 2008  (z LC)
6. Izabela Sowa - CIERPKOŚĆ WIŚNI  G+J  (z antykwariatu)
7. Christopher Isherwood - SAMOTNY MĘŻCZYZNA  Świat Książki, 2010  (z Allegro) - czytałam wielokrotnie, ale po prostu musiałam mieć!
8. Mija Kabat - GĄSZCZ  Świat Książki, 2011  (z antykwariatu)
9. Alexandra Ivy - KIEDY NADCIĄGA CIEMNOŚĆ  Amber, 2010  (z Allegro) - czytałam, ale chciałam mieć
10. Alexandra Ivy - W OBJĘCIACH CIEMNOŚCI  Amber, 2010  (z Allegro) - czytałam, ale chciałam mieć
11. Alexandra Ivy - ODWIECZNA CIEMNOŚĆ  Amber, 2011  (z antykwariatu) - czytałam, ale chciałam mieć
12. Kate Wild - FERAL  Amber, 2011  (z Allegro)
13. Stephenie Meyer - ZMIERZCH  Wydawnictwo Dolnośląskie  (wyprzedaż w Kauflandzie) - czytałam, ale skusiła mnie cena
14. Stephenie Meyer - KSIĘŻYC w NOWIU  Wydawnictwo Dolnośląskie  (wyprzedaż w Kauflandzie) - czytałam, ale skusiła mnie cena
15. Stephenie Meyer - ZAĆMIENIE  Wydawnictwo Dolnośląskie  (wyprzedaż w Kauflandzie) - czytałam, ale skusiła mnie cena
16. Stephenie Meyer - PRZED ŚWITEM  Wydawnictwo Dolnośląskie  (wyprzedaż w Kauflandzie) - czytałam, ale skusiła mnie cena
17. Marjorie M. Liu - POCAŁUNEK ŁOWCY  Amber, 2010  (z Allegro)
18. Marjorie M. Liu - WOŁANIE z MROKU  Amber, 2011  (z antykwariatu)
19. Beata Biela - WALCZĄC z PRZEZNACZENIEM  Radwan, 2011  (wygrana w konkursie na blogu autorki Walcząc z przeznaczeniem)
20. Nalini Singh - POCAŁUNEK ARCHANIOŁA  Dwójka bez sternika, 2011  (z antykwariatu)
21. Kerrelyn Sparks - WAMPIRY WOLĄ SZATYNKI  Amber, 2010  (wygrana w konkursie u Immory na blogu My fantasy and sci-fi books) - czytałam
22. Rachel Caine, Kristin Cast, Claudia Gry, Nancy Holder, Tanith Lee, Richelle Mead, Cynthia Leitich Smith, Rachel Vincent - NIEŚMIERTELNI  Książnica  (przecena w księgarni)
23. Robin Schone - KOCHANEK  Świat Książki, 2004  (z Allegro) - czytałam, ale chętnie przeczytam ponownie i bardzo chciałam mieć
24. Robin Schone - KOBIETA GABRIELA  Świat Książki, 2004  (z Allegro) - czytałam, ale chętnie przeczytam ponownie i bardzo chciałam mieć
25. Monika Szwaja - MATKA WSZYSTKICH LALEK  Sol, 2011  (wygrana w konkursie na blogu Z miłości do literatury)
26. Christine Fehan - MROCZNA LEGENDA  Amber, 2011  (z LC)
27. Andy McDermott - PIRAMIDA OZYRYSA  Amber, 2010  (z Allegro)
28. Ewa Lenarczyk - W POSZUKIWANIU SZCZĘŚLIWEGO DOMU  Novae Res, 2011  (wygrana w konkursie u Sil na blogu Słowa duże i MAŁE)
29. J.R. Ward - ANIOŁ ZEMSTY  Videograf II, 2011  (z LC) - czytałam
30. JonasJonasson - STULATEK, KTÓRY WYSKOCZYŁ PRZEZ OKNO i ZNIKNĄŁ  Świat Książki, 2012  (wygrana w konkursie na blogu Prowincjonalna nauczycielka)

Na zdjęciu brakuje książki
(która dostała nóżek i tymczasowo powędrowała do mojej siostry):
31. Katarzyna Michalak - ZACHCIANEK  Albatros, 2009  (z LC)  [recenzja]


GORĄCE PODZIĘKOWANIA:
Pięknie dziękuję za zorganizowanie konkursów, w których miałam przyjemność brać udział, a jeszcze bardziej za książki, które udało mi się wygrać.

poniedziałek, 27 lutego 2012

Katarzyna Michalak - "Zachcianek"

Katarzyna Michalak
"ZACHCIANEK"
 
Wydawnictwo:   ALBATROS
Rok wydania:   2009





Kolejna odsłona życiowych perypetii wielkiej marzycielki, żeby nie powiedzieć nastolatki w ciele dorosłej kobiety, okraszona sporą dawką magii - czyli wracamy do Poczekajki za sprawą kolejnej powieści Katarzyny Michalak zatytułowanej „Zachcianek”.

Zapowiadało się cudowne życie, usłane różami, pełne niczym nie zmąconego szczęścia u boku idealnego księcia z bajki... Z Patrycją jednak nic nie jest tak oczywiste, jakby się wydawało. Chociaż to nie tylko jej zasługa! Autorka postarała się by namieszać w tej opowieści, niczym w kotle z „magicznym” wywarem.
Przyszłość bohaterki i innych osób poznanych w poprzedniej powieści na pewno na początku przynosi niespodziankę, zadziwia, może nawet bardziej niż odrobinę. I tu na plus należy policzyć pewną nieprzewidywalność historii, ponieważ to, czego można się było spodziewać po zakończeniu „Poczekajki” nie nastąpiło. Jednak po otrząśnięciu się z pierwszego wrażenia  - dalej niewiele nas już zaskakuje. Co zatem przytrafia się Patrycji? Kłopoty, rozczarowania i różnorodne zmiany. Tak w skrócie opisałabym kompletny chaos połączony z całkowitym przemieszaniem osób i charakterów.

Wymarzony książę okazuje się kimś zupełnie innym, żeby nie powiedzieć postacią obcą i niezbyt sympatyczną. A czarny charakter staje się z każdą chwilą coraz bielszy. Tak całkowite odwrócenie ról, taka metamorfoza - nie przemawia do mnie, a nawet momentami irytuje. Ta swego rodzaju „nieoczekiwana zmiana miejsc” jest  zbyt radykalna. Zbyt bajkowe to wszystko. Podobnie zresztą jak finał.

A co jeszcze odnajdziemy w „Zachcianku”? Sabat knuje za plecami nieświadomej Patrycji. Otaczający ją ludzie nie są z nią do końca szczerzy. A na domiar złego do gry powraca Janeczka, czyhając na życie bogu ducha winnej bohaterki. I okazuje się, że szaleństwo ma wiele twarzy.

Z tego wszystkiego przebija, tak jak w „Poczekajce”, ogromne marzycielstwo Patrycji. I to marzycielstwo bardzo konkretne, niemal scenariuszowe. Jej wyobrażenie musi się spełnić i kropka. Nie ma innej opcji. Albo będzie po jej myśli, albo wcale! Żadnych kompromisów!

Wygląda, że „Zachcianek” zupełnie mi się nie podobał? Nic bardziej mylnego! Są w nim kąski, że tak powiem, smakowite. Na pewno, podobnie jak w pierwszej powieści cyklu, na uwagę zasługują fragmenty dotyczące pracy w ZOO. Zwierzaki nie zawodzą i trzymają fason! Książka ma również niezaprzeczalny klimat - przepełnia ją ciepło i sentymentalność. Styl autorki jest lekki, bardzo przyjemny w odbiorze - Panią Michalak czyta się jednym tchem.

Co zatem przeważa? O tym zadecydujcie sami. Jeśli naiwność, wiara w nienaruszalność marzeń i planów, nie do końca prawdopodobne przemiany i zamiany bohaterów, magia w wydawałoby się realnej rzeczywistości - nie odstraszają Was, nie psują przyjemności czytania, nie przeszkadzają w jakikolwiek sposób - to oczywiście polecam „Zachcianek”. 

Jest to jak najbardziej przyjemna, lekka powieść. Czasem zirytuje, czasem rozczuli, czasem rozśmieszy. Jednak emocje to właśnie to, czego szukamy w książkach, prawda?

niedziela, 26 lutego 2012

Uchwycona chwila...

Odwilż i roztopy mogą wyglądać bardzo malowniczo, prawda? 
Pod warunkiem, że się na te widoczki tylko patrzy...

fot.  megii24
Gorzej, gdy nasza droga wypada przez środek takiego "jeziora"... 
Umiejętność pływania - jak najbardziej wskazana ;)

fot.  megii24
A kiedy jeszcze na dokładkę pada deszcz... to już prawdziwy koszmar!

for.  megii24
 A teraz brakuje tylko, by ścisnął mróz :(   
Mówiłam już kiedyś, że nie lubię zimy?

środa, 8 lutego 2012

Katarzyna Grochola - "Podanie o miłość"

Katarzyna Grochola
"PODANIE o MIŁOŚĆ"
 



Takiej Grocholi nie znałam. Nostalgicznej, refleksyjnej, natchnionej, pochylonej nad człowiekiem z wszystkimi jego wadami i ułomnościami. Często nad tym najmniejszym, na pierwszy rzut oka nie wyróżniającym się z tłumu. Nad człowiekiem z całym jego bagażem codzienności, ciężarem, który przecież zna każdy z nas, ale może nie zawsze zauważa i nie zawsze docenia znaczenie tych „walizek” i „pakunków”. Pochylonej z wielką delikatnością, ale też niesamowitą przenikliwością, z całą miłością, którą czuje do swoich bohaterów. Którą także my, czytelnicy, możemy poczuć w każdym słowie, linijce tekstu, akapicie - w każdej nucie, która brzmi gdzieś na obrzeżach świadomości. 

Takiej Grocholi nie znałam. Nie spodziewałam się też taką odnaleźć. Poważną, ale nie skostniałą czy zasadniczą. Subtelną, ale nie stroniącą od nazywania rzeczy po imieniu. Wyszukującą najdrobniejsze, najmniej zauważalne szczegóły i z nich właśnie tworzącą przejmujące historie. Opowieści splecione z drobiazgów, z kawałeczków dni, godzin i minut. Z fragmentów naszego losu.

Opowiadania zawarte w zbiorze „Podanie o miłość” to w większości bardzo krótkie, kilkustronicowe utwory. I chociaż pokazują malutkie wycinki życia - są niemal jak miniaturowe życiorysy. Tak wiele można zawrzeć na kilku kartkach. Opowiadania te, choć nie zawsze jest to jednoznaczne, są oczywiście o miłości - o jej braku, poszukiwaniu, przemijaniu, stracie. O różnych twarzach uczucia, które często, niedostrzegalne, jest tuż obok, na wyciągnięcie ręki. Autorka pokazuje nam, jak łatwo można ją zabić, stracić, zawieść, przegapić, nie zauważyć tego najcenniejszego daru. Ona dostrzega miłość wszędzie. W każdej minucie, oddechu, geście. Pokazuje nam różne jej oblicza. Pomaga nam dostrzec ją tam, gdzie nigdy byśmy jej nie szukali. 

Są w „Podaniu o miłość” większe i mniejsze dramaty. Są też całkiem codzienne rozterki. Są historie banalne, opowiedziane w całkowicie niebanalny sposób. Jest drobiazgowość z jaką autorka opisuje nam najbardziej prozaiczne sytuacje i jest to, co najważniejsze - wyłaniające się zza tej fasady obnażone serce. Jest w tych opowiadaniach samo życie - nie zawsze piękne, nie zawsze zrozumiałe i na pewno nie idealne. Życie tak prawdziwe, że aż trudno nam w nie uwierzyć. 

Pewien dysonans wprowadza dopiero przedostatnie opowiadanie zatytułowane „Miłość i morderstwo”. Jest ono jakby z innej bajki. Przedstawia odmienną rzeczywistość, a może tylko odmienną wrażliwość. Zakłóca niejako porządek rzeczy. Nie wiem czy był to przemyślany zabieg autorki, by przełamać idealne dopasowanie elementów „Podania o miłość”, czy po prostu tak wyszło. Wiem jednak, że ta historia, według mnie, nie pasuje do pozostałych. Ma po prostu inny klimat.

Na szczęście w ostatnim, obejmującym objętością niemal połowę książki, opowiadaniu „Pozwól mi odejść”, wracamy do estetyki i tematyki, która tak bardzo mnie ujęła w tym zbiorze. Tu jesteśmy z powrotem w tej samej, znajomej codzienności, spod której wyłania się właściwy sens tych prostych, życiowych historii. A historia finałowa, zamknięta tym razem na kilkudziesięciu stronach, mimo iż tak samo jak w tych najkrótszych opowiadaniach zlepiona z małych elementów, ze skrawków rozmów, chwil, epizodów - jest jednocześnie czymś więcej. Kwintesencją, podsumowaniem, zamknięciem, przysłowiową kropka nad „i” lub inaczej mówiąc - wisienką na torcie.

Takiej Grocholi na pewno nie znałam. Z radością naprawiłam swój błąd. Jednak to nie radość jest dominującym uczuciem, które pozostawia po sobie lektura tych opowiadań. Czytałam je z  zadumą, smutkiem, a nawet z łezką w oku. Potrafią wywołać w człowieku prawdziwą burzę, a potem przynieść oczyszczający deszcz i wszechogarniający spokój, a czasem żal lub tęsknotę. Są proste jak samo życie i tak jak życie - skomplikowane.

Jeśli Wy też takiej Grocholi nie znacie - koniecznie przeczytajcie „Podanie o miłość”. 
 ___________________________
Wydawnictwo:   LIBROS

Rok wydania:   2002