„Podpalacz”, „Farma lalek” – Wojciech Chmielarz

podpalacz farma_lalekPrzeczytałam dwie części książek o komisarzu Jakubie Mortce i mogę zaliczyć kryminały Wojciecha Chmielarza do jednych z lepszych, jakie ostatnio miałam w rękach. Nie polecam ich z czystym sumieniem wszystkim, ale na pewno tym, którzy lubią bardziej mroczne, bardziej brutalne, mocne w sławach i czynach bohaterów sceny, bez jakiejkolwiek subtelności.

Główny bohater – komisarz Mortka jest warszawskim policjantem, który prowadzi śledztwo seryjnego podpalacza. Pomimo tego, iż psycholog scharakteryzował podpalaczy, jako ludzi niechcących nikogo zabić, a podkładających ogień z „miłości do płomieni” w tych pożarach giną ludzie, a nawet dzieci. Schemat nie pasuje i coś w tym śledztwie wymyka się spod kontroli.

W drugiej części zatytułowanej „Farma lalek” Mortka pracuje w małym komisariacie na Dolnym Śląsku, gdzie odbywa przymusowe przeniesienie po wydarzeniach związanych ze śledztwem prowadzonym w sprawie podpalacza. Po zgłoszeniu zaginięcia nastolatki policjanci odnajdują wcześniej torturowane ciała młodych dziewczyn ukryte w grocie. Rozpoczyna się wyścig z czasem, aby zidentyfikować zwłoki, dowiedzieć się, co zaszło i od czego wszystko się zaczęło. Niestety w tym czasie ginie jeszcze jedna kobieta – a jej śmierć przypomina odkryte zabójstwa.

Obydwie części to naprawdę świetne kryminały – przygotować się należy na mocny język i w większości sponiewieranie ludzkiej moralności, ale ogólnie nieźle – mam nadzieję, że autor napisze kolejne części.

Moja ocena 5/6

Znowu będę tutaj rzadziej, strasznie mało czasu mam na czytanie, pisanie, wyszywanie i odwiedzanie internetu. Powrócił zły czas, niestety…

„Bezcenny” – Zygmunt Miłoszewski

bezcenny„Bezcenny” to powieść przygodowo – sensacyjna, ale zdecydowanie lżejsza i przyjemniejsza od tych, do których jestem przyzwyczajona. Rzadko po takie właśnie sięgam, gdyż pomimo dużej dawki humoru i naprawdę świetnej zabawy, dołowanie się i wchodzenie w świat mroczny i zły, jakoś bardziej do mnie przemawia. Nie oznacza to jednak, że od czasu do czasu nie warto się zwyczajnie rozerwać.

„Bezcenny” jak najbardziej do tego się nadaje. Wątkiem przewodnim jest zaginiony obraz „Portret Młodzieńca” Rafaela Santi. Kiedy okazuje się, że to niezwykle cenne dzieło znajduje się w prywatnych rękach amerykańskiego kolekcjonera, zwerbowana zostaje grupa poszukiwawczo – szpiegowska.
W jej skład wchodzą żywcem z filmu wyjęte postacie – ktoś mądry i poważny – pani doktor od dzieł sztuki, emerytowany major Wojska Polskiego od kontrwywiadu, znawca rynku sztuki i złodziejka wypożyczona z więzienia na czas akcji…

W książce mamy podszywanie się pod kogoś innego, zakładanie bazy obserwacyjnej, wyłączanie alarmów, przemykanie się, pogonie, ucieczki, strzelaniny, super samochody … po prostu wszystko.
A cała akcja otoczona jest humorem i kąśliwymi komentarzami bohaterów.

Czytałam, że powieść jest inna od poprzednich książek Zygmunta Miłoszewskiego. Trochę się z tego cieszę, bo jak napisałam na początku, od czasu do czasu warto się rozerwać. To od czasu do czasu w tym przypadku ma duże znaczenie.  Dlatego chętnie sięgnę do tych pierwszych powieści autora – licząc jednak na coś troszkę innego.

Ale przyznać muszę, że z „Bezcennym”, rozrywka gwarantowana.

Moja ocena 4-/6

„Rosyjski romans” – Meir Shalev

SAM_0757„Rosyjski romans” to historia pewnej palestyńskiej wsi i jej mieszkańców. Całe dzieje rodzin, a szczególnie jednego z głównych założycieli osady – Mirkina.

Opowieść o kilku pokoleniach pierwszych osadników żydowskich w tej małej wiosce otoczona jest niezwykłą magią, a każdy z mieszkańców jest wyjątkowy i tworzy swoją własną historię. Po pewnym czasie w plątaninie dziwnych imion zaczyna dostrzegać się twarze wszystkich członków rodzin. Żyją wokół siebie dobrzy i źli, zawzięci i o dobrym sercu, kochliwi, szczęśliwi i nieszczęśliwi – a wśród nich żyje przyroda – rośliny i zwierzęta, które w tym cyklu odgrywają tak samo ważną rolę, jak ludzie.

„Migdały zakwitały przed wszystkimi innymi drzewami, a słodycz ich kwitnienia niosła się w powietrzu, jakby współzawodnicząc z ulewą i błotem. Potem płonęła jaskrawo i różowo brzoskwinia. (…) Obok niej morela jaśniała delikatną barwą, a jej zapach przypominał kobiece perfumy. (…) W tym sadzie, gdzie polatywały pazie królowej i pokrzywniki, gdzie rozbrzmiewało głośno brzęczenie pszczół, a omdlałe ptaszki i motyle spadały z gałęzi na ziemię, pochowałem dziadka i jego przyjaciół.”

Historię wsi opowiada wnuk Mirkina, Baruch. Na prywatnym cmentarzu buduje groby pierwszych osadników i tylko oni mogą być pochowani obok siebie. Po kolei odchodzą bohaterowie powieści – jedni w nieznane, inni na cmentarz Barucha. Wszystko to opisane jest poetycko i z niezwykłą ilością uczuć – jest w niej samotność, nieszczęśliwa miłość, cierpienie, ale i wiele szczęścia i rodzinnych więzi, tak bardzo potrzebnych w tworzeniu czegokolwiek.

Przepiękna książka z ogromną ilością postaci i wątków, ale tworzących jedną, bardzo mocno połączoną całość. Bo nawet, gdy umiera Ryłow – nielubiany bogacz i właściciel największego gospodarstwa, odczuć można pewien brak, i on bowiem żył z tą wsią w symbiozie. I on był tam potrzebny i spełniał swą rolę – jak każdy z mieszkańców, który tworzył niezwykłość tego miejsca, gdzie na początku ludzie mieszkali w namiotach, później powstała osada, a teraz przyjeżdżają zwiedzać dzieło Ojców Założycieli. Wycieczkę kończą na cmentarzu Barucha, który zamieszkał w willi nad brzegiem morza i opowiedział nam historię chaluców. Piękną historię…

Moja ocena 6/6

„Stan zdumienia” – Ann Patchett

stan_zdumieniaGłówna bohaterka, Marina, wyrusza do amazońskiej dżungli na prośbę swojego szefa, a zarazem kochanego mężczyzny. Powodem wyjazdu jest nagła wiadomość o śmierci dobrego kolegi z pracy Andersa Eckmana, który przebywał w dżungli z pewną misją. Miał odnaleźć prowadzącą badania nad nowym lekiem, doktor Swenson.  Zaistniała sytuacja zmusiła pana Foxa, dyrektora firmy farmakologicznej do podjęcia decyzji o wysłaniu kolejnej osoby do Brazylii. Na wyjazd Mariny miała również wpływ żona Eckmana, Karen, której przeczucie podpowiadało, że coś nie zostało do końca wyjaśnione…

Lubię książki o dalekich wyprawach, o niebezpiecznych, niezbadanych do końca miejscach, tajemnicach, jakie skrywają. Lubię długie opisy gęstej przyrody, często niebezpiecznej i niesprzyjającej, ale zapierającej dech w piersiach.

W powieści „Stan zdumienia” takich opisów trochę mi brakowało. Właściwie do połowy powieści książka jest pozbawiona jakiejś głębi – trochę wydała mi się sztuczna i mało ciekawa. Marina w mieście na skraju dżungli, poznaje młode wyluzowane małżeństwo, które jakby nie chciało dopuścić do spotkania z doktor Swenson. Miałam również wrażenie, że kiedyś już coś podobnego czytałam. Spotykają się na kolacji, na plaży, w operze – toczą rozmowy, zaskakują Marinę. Nagle przybywa doktor Swenson i bardzo niechętnie zabiera kobietę w głąb dżungli. Tam zostają odkryte pewne tajemnice, które zaważą na dalszych losach i zmarłych, i żywych.

Nad książką roztoczono tyle pochlebnych opinii, że właściwie trudno napisać coś innego. To zdecydowanie jest ciekawa powieść, jednak trochę się na niej zawiodłam. Na szczęście i takie głosy znalazłam – „pomysł na powieść ciekawy, ale szybko staje się zbyt oczywisty, trochę opisów przyrody, trochę faktów na temat lariamu, którego rzeczywiście wszyscy się boją, trochę o życiu w Amazonii, ale w tym wszystkim brakuje czegoś wciągającego, intrygującego” (lc)

„Stan zdumienia” czyta się ciekawie, pomysł jest dobry, Marina postępuje odważnie, jest pewna siebie, a zakończenie zaskakuje i satysfakcjonuje czytelnika. Trochę szkoda, że jednak nie przeniosłam się razem z bohaterką do amazońskiej dżungli… Ale to oczywiście tylko moje odczucie.

Moja ocena 4/6

„Pod Anodynowym Naszyjnikiem” – Martha Grimes

marthagrimesUwielbiam książki Marthy Grimes – czyta się je cudownie, są zabawne, a postacie zostają opisane bardzo dokładnie – każdy bohater to indywidualista, mieszkaniec albo prowincji, albo Londynu charakteryzujący się jakąś specyficzną cechą. W tej części mamy całą plejadę takich postaci – mieszkańców Littlebourne z potworną rodzinką Bodenheimów na czele, wścibską i wszechwiedzącą, ale sympatyczną dziesięcioletnią Emily Perk, Polly Praed – autorką thrillerów, siostrami Craigie – zafascynowanymi tropieniem ptaków oraz tajemniczą i piękną właścicielką posiadłości Stonington… Dziwnych bohaterów nie brak też w Londynie, gdzie na krótki czas przenosi się śledztwo. Są nimi bywalcy pubu „Pod Anodynowym Naszyjnikiem”, a szczególnie rzucająca się w oczy jest szalona rodzinka Crippsów, tym razem…

W Littlebourne dochodzi do kilku dziwnych wydarzeń, którym początek daje kradzież pięknej i drogiej biżuterii, następnie ktoś napada młodą mieszkankę wioski, grającą na skrzypcach w londyńskim metrze, a ostatecznie w lesie zostają znalezione okaleczone zwłoki nieznajomej dziewczyny. Mieszkańcy snują własne teorie, ale śledztwo spoczywa w rękach nadinspektora Jury’ego oraz jego wspaniałego towarzysza Merlose’a Planta, który tradycyjnie przybywa na miejsce zbrodni, by „zasięgnąć języka”.

Martha Grimes, jak zwykle dokładnie oddaje angielską mentalność, przyzwyczajenia ludzi, ich zainteresowania oraz beztroski sposób życia. Bardzo plastycznie opisuje wygląd domów, parków, ulic i pubów. Jej książki to takie kryminały z przymrużeniem oka – nikt za bardzo nie przejmuje się zbrodnią, poza oczywiście inspektorem Scotland Yardu, Richardem Jurym, a na plan pierwszy wysuwają się za każdym razem inni bohaterowie – jednak bardzo do siebie w swych zaletach i wadach podobni.

Wspaniała lektura, oby więcej.

Moja ocena 5/6