Nie tak dawno zamieściłam wpis pt. Pan Samochodzik i tajemnice czekolady. Dotyczył on przede wszystkim wyprawy do Kazimierza Dolnego - z okazji imienin chciałam... napić się herbaty u Dziwisza:) Co z tego wynikło i dlaczego z herbaty zrobiła się czekolada - można przeczytać w poście.
T. tak ten wyjazd się spodobał, że nie upłynął miesiąc, a tym razem ja usłyszałam propozycję: "Może byśmy wpadli na chwilę do Kazimierza, co ty na to?" Oczywiście, u mnie nie trzeba czekać długo na odpowiedź na tego typu pytanie:))) Reaguję najczęściej następująco: "Dobrze, kiedy?". I tym sposobem pojechaliśmy do Kazimierza nad Wisłą, aby znowu przekonać się, iż najlepszą czekoladę pod słońcem podają w Cafe "Faktoria":)
Po wypiciu czekolady poszliśmy na spacer w okolice tajemniczego domu, który mnie intryguje odkąd go pierwszy raz ujrzałam. Było to około 30 lat temu i przez cały ten czas w opowieściach moich znajomych funkcjonował jako "ruiny domku myśliwskiego" na Albrechtówce. Okazało się, że znajomi nie mieli racji:)
Po wypiciu czekolady poszliśmy na spacer w okolice tajemniczego domu, który mnie intryguje odkąd go pierwszy raz ujrzałam. Było to około 30 lat temu i przez cały ten czas w opowieściach moich znajomych funkcjonował jako "ruiny domku myśliwskiego" na Albrechtówce. Okazało się, że znajomi nie mieli racji:)
Zacząć trzeba od tego, że nazwa wzgórza „Albrechtówka" pochodzi od nazwiska mojego pradziadka, Jana Albrychta, który kupił tę ziemię pod koniec XIX w. Wybudował na niej dom, używając kamienia wapiennego, wydobytego z kamieniołomu sąsiadującego ze wzgórzem.
Jak widać, ludzie przeinaczyli nazwisko pradziadka i teraz wzgórze zwą „Albrechtówką" przez „e" zamiast „y".
Pradziadek był inżynierem kolejnictwa, właścicielem kamieniołomu i cementowni w Puławach. Ludzie wciąż pamiętają jego zdolności i umiejętności zawodowe, a także wkład w życie społeczności.
Pradziadek wzniósł na wzgórzu dom dla swojej rodziny, dom o unikalnej architekturze - zbudowany z surowego kamienia wapiennego, dodającego mu osobliwego uroku. Niestety, po drugiej wojnie światowej popadł on w ruinę i nigdy nie został odbudowany.
Ruiny ciągle są i można je zobaczyć przy okazji przechadzki po Albrechtówce.[źródło]
Inż. Jan Albrycht był właścicielem m.in. kazimierskich kamieniołomów. Na początku dwudziestego wieku nabył sąsiadującą z kamieniołomami Górę Wapienną. Teren podzielił na działki i sprzedał pozostawiając sobie jedynie część przeznaczoną na jego własny dom. Dom wzniósł z cegły i miejscowego wapienia. Budowę zakończono już po śmierci Albrychta. Spadkobiercy w roku 1924 sprzedali willę Stanisławowi Szukalskiemu - artyście, założycielowi i przywódcy Szczepu Rogate Serce. Z tamtych czasów zachowała się nazwa wzgórza - już nie "Góra Wapienna" tylko "Albrechtówka". Willa początkowo też nazywana "Albrechtówką" lub "Albrychtówką" po zmianie właściciele przechrzczona została na "Szukałkę". Szukalski nie pomieszkał w niej długo. Szukalski po 1932 roku wyjechał na stałe z Polski, pozostawiając willę bez opieki. Popadała w ruinę. Powoli była rozbierana. Zniknęła winda i wodociąg wraz z napędzającym go kieratem (nie mówiąc już o koniu, który kierat napędzał). W czasie wojny piwnice budynku były wykorzystywane przez okupantów jako areszt dla okolicznych chłopów. W latach siedemdziesiątych podobno miejsce to przyciągało hipisów odwiedzających Kazimierz. A dziś... dziś są to ruiny, których właściciel - spadkobierca S. Szukalskiego - mieszka w Paryżu i szczęśliwie nie ograniczył dostępu do tego miejsca. [źródło]
Późna pora dnia i mizerne światło spowodowało, że zdjęcia wyszły jakieś takie ... szare. Ale za to spacer nadwiślańskimi wałami zaowocował zrobieniem serii całkiem udanych fotografii zachodu słońca:)
Na koniec jeszcze chwilę poświęcę na opis samochodu, który umożliwił mi dotarcie do Kazimierza:) Jak widać na poniższych zdjęciach - wcale nie jest czerwony:))) Dodatkowo dostarcza mi wiele okazji do stresu:) Tyle w nim wskaźników, przycisków, pipsztyczków, wihajsterków, lampeczek:))) Że niby ma to poprawiać bezpieczeństwo i komfort jazdy? Eee, tylko rozprasza kierującego*:))) Spójrzmy prawdzie w oczy - jest to najbardziej zelektronizowany samochód z jakim kiedykolwiek miałam do czynienia:) Ale i tak bardzo go lubię:) W myślach nazywam go "Granatową Żabą" z powodu jego sylwetki i faktu, że jeździ jakby był przyklejony do nawierzchni:)
T., mam nadzieję, że się za tę "żabę" nie obrazisz:) Przy okazji bardzo Ci dziękuję za wspólną wyprawę do Kazimierza i za to, że kiedy siedzę za kierownicą Twojego samochodu, czuję się w nim bardzo bezpiecznie. I za spokój i wyłączone radio też dziękuję:)
* Niekoniecznie w rozumieniu zgodnym z ustawą z dnia 5 stycznia 2011 r. o kierujących pojazdami (rozdział 2, art. 3.1.).
Pochwalę się jeszcze - przywiozłam z Kazimierza przepiękne pocztówki z akwarelami, w tym jedną z przesympatyczną dedykacją:)
Szkoda ze tak niefortunnie potoczyły sie losy tej willi . Ciekawy obiekt . Ruiny co prawda też ciekawe ,tylko jesli nie są poddawane konserwacji ,pewnie niedługo znikną całkowicie , taka kolej życia .
OdpowiedzUsuńTwoja dociekliwość jest imponująca :)) Mam dla ciebie w zwiazku z tym propozycje :) Moze byś spróbowała wyszukać coś na temat tego krzyża nad Odrą którego Ci pokazywałam :) Intryguje mnie dlaczego stoi akurat w tym miejscu i kto go tam postawił . Próbowałam coś szukać ,ale nie wiem jak się do tego zabrać ,a przede wszystkim nie mam cierpliwości do szperania :)
Zachody słońca wspaniałe , jak dla mnie najbardziej interesujący ten ze znakiem :)
Pomimo to że zrobiłam kiedyś prawo jazdy ,nigdy nie jezdziłam samochodem i nie odważyłabym sie teraz jezdzić ,szczególnie we Wrocławiu :))))
Lubię akwarele ,te z Kazimierza bardzo interesujące :))
UsuńJak dla mnie to te ruiny są bardzo malownicze, szkoda tylko, że tak szybko przerasta je roślinność.
UsuńJeśli chodzi o wspomniany przez Ciebie krzyż, to może poszukać w najbliższej parafii, albo pójść do jakiejś biblioteki i poszukać monografii tej dzielnicy?
Faktycznie, akwarele są bardzo ładne:) Podobne widziałam w Zakopanem:)
UsuńMasz rację ,te ruiny są bardzo malownicze :)) Ale jak to ruiny dojdą do takiej ruiny że przestaną istnieć , rozsypią się w proch i pochłonie je przyroda . Ruiny które są atrakcją turystyczną są odpowiednio konserwowane , przez konserwatora zabytków ,może i ruiny na Albrechtówce powinny być objete ochroną ?
UsuńJeśli chodzi o krzyż to w parafi pewnie więdzą coś na jego temat ,myślałam już o tym ,tylko trudno mi się zebrać ,mówiąc po prostu to lenistwo :))))
Malowanie akwarelą to najczęściej używana technika w uwiecznianiu wizerunków miast . Pejzaży także . Pewnie dlatego ,ze akwarele w porównaniu do innych farb nie są drogie i szybko schną . No i są malownicze , jesli jeszcze ktoś jest miszczem w tej technice to wychodzą takie cudenka ,jak te które zanabyłaś :)))
UsuńA może urok tych ruin polega właśnie na tym, że wszyscy o nich zapomnieli?
UsuńJeśli chodzi o krzyż, to jednak trzeba się do tej parafii wybrać i pogadać, może w kronice parafialnej coś na ten temat zapisano?
Niestety, nie znam się zupełnie na malowaniu.
UsuńTo może być urokiem tych ruin ,tylko wtedy musimy pogodzić się z tym ,że jeszcze trochę a przestaną istnieć ,albo roślinność udaremni nam do niej dostęp .
UsuńSą takie ruiny które stanowią wartość historyczną i dlatego konserwatorzy nie chcą pozwolić ,aby zniweczył je czas . Cmentarz muzeum we Wrocławiu to też trwała ruina objęta ochroną konserwatorską . Gdyby ludzie nie zabezpieczali odpowiednio tych grobów ,nie przycinali roslinności ,to ten bluszcz zarósł by już wszystko .
Problem z tym, że te ruiny nie mają nawet 100 lat, gdyby to się działo w... Kanadzie, to na pewno byłyby już pomnikiem historii, a tak... niszczeją i zachwycają nielicznych przechodniów:)
UsuńNo to dopisuję kolejne miejsce na listę "do zobaczenia w Kazimierzu" :) Jak tak dalej pójdzie, to niedługo będę mieć cały przewodnik :)))
OdpowiedzUsuńPS: A właśnie - będzie coś jeszcze? :)
Oj, warto zajechać do Kazimierza i zapuścić się gdzieś dalej niż rynek:)
UsuńPytanie czy "będzie coś jeszcze" dotyczy Kazimierza, czy też czegokolwiek?:)
Kazimierza :)
UsuńBo "cokolwiek" to wiem, że raczej będzie :)
Raczej będzie:) I cokolwiek, i o Kazimierzu (postaram się:)))
UsuńBeautiful old Ruins !
OdpowiedzUsuńLike the sunset photos!
Nice postcards too!
Dimi...
Ruiny nie maja nawet stu lat, ale wyglądają intrygująco:)
UsuńLubię zachody słońca:)))
A beautiful car gdzie?! :P
UsuńTrzeba lepsze zdjęcie zrobić, żeby był "a-beautiful-car-gdzie":)))
UsuńCieszę się, że Ci humor dopisuje:)))
twój zachód to prawie jak mój wschód (słońca, oczywiście;)
OdpowiedzUsuńKazimierz kocham, ale dla mnie taka wyprawa to cały dzień podróżowania, wszystko jedno czym;)
Toteż do Kazimierza warto wybrać się na dłużej:)
UsuńNo i kolejna perełka odkryta. Teraz nie wiem, co mi się bardziej podoba - ruiny, zachód słońca, czy akwarelowe kartki.
OdpowiedzUsuńStawiam na kartki:)
UsuńA ja na wszystko po kolei, w zależności od nastroju na przykład.
UsuńMoże być i zależność od nastroju:)))
UsuńZ takich pocztówek mam już dwie :)
OdpowiedzUsuńCzyli, że trzeba jeszcze cztery razy pojechać:)
UsuńTo da się zrobić!!!
UsuńI znów uciekł mi komentarz, ale możliwe że przez telefon coś po prostu się zapodziało. Piękne zdjęcia zachodzącego słońca, a na wałach wiślanych to sprowadziłaś mnie na właściwe tory - wiesz o czym mówię (a raczej piszę) :)
OdpowiedzUsuńCo jest z tymi komentarzami?:)
UsuńLubię zachodzące słońce:))) Szczególnie nad wodą - wtedy nie ma takiego czarnego tła u dołu:)
Jak to dobrze, że nie sprowadziłam Cię na manowce:)) W razie czego - mów (pisz:)
Dobrze dobrze, niebawem zdam relację z wydarzeń ciągu dalszego, ale to może przy okazji wyjazdu do KD? Zobaczymy, pozdrówy! :)
UsuńA komentarzami nie trzeba się w ogóle przejmować.
Wyjazd do KD?:) Dobrze, kiedy? - zapytam swoim zwyczajem:)))
UsuńHa, ha, ha:)) Miałam na myśli znikające komentarze:)))
Pozdrówy:)
Ja też, ale to chyba przez telefon - dlatego coś się nie dodały. Mniejsza o to. A kiedy? No już niebawem, zleci bardzo szybko! :)) Szczegóły już wkrótce :)
UsuńNie mam doświadczeń jeśli chodzi o telefony:))) A już tym bardziej nic nie wiem o pisaniu przez nie komentarzy:)
UsuńPoczekam spokojnie na szczegóły:))))
A to się koleżanki ucieszą - że będzie coś nowego o Kazimierzu:))))
O tak, np Plebanka w pełni lata, czyli pełna krwiożerczych komarów i psów głodnych i rozeźlonych :P Nie no, nie róbmy tu antyreklamy tak pięknego i fajnego KD :))
UsuńTo pozwolisz, że ja coś wybiorę - bardziej atrakcyjnego turystycznie:)))
UsuńJejku wyjechał do Paryża, zostawił...
OdpowiedzUsuńCiekawe, dlaczego ten spadkobierca nic z tym nie robi. w taki miejscu? Żyła złota mogłaby to być... tak sobie dedukuję tylko...
Masz rację Mnemo, biorąc pod uwagę położenie i widok, jaki się roztacza z okolicznego wzgórza...
UsuńJeździdło nie tylko nie jest czerwone ono jest... NIEBIESKIE!!!! ;-)))
OdpowiedzUsuńOjej:)) To jeździdło jest GRANATOWE:))) A poza tym to wcale nie jest jeździdło, to jest "a-beautiful-car-gdzie":)))))
UsuńŁadny był ten domek, zanim zamienił się w ruinę. Ruina jak to ruina, romantyczna, tajemnicza... Jednak szkoda...
OdpowiedzUsuńKolor samochodu bardzo mi się podoba. Pocztówki takoż:)))
Domek taki eklektyczny:))) Mi najbardziej w nim się podoba to owalne okienko na czwartej fotografii, w którym zawsze robię sobie zdjęcie:))) Za pocztówki dziękuję:))) Warte pochwalenia:))) No, i jesteś pierwszą osobą, która chwali samochód, a to się T. ucieszy:)))
Usuńkalipso - już Cię kocham!!! :)))
UsuńMam nadzieję, że mąż Kalipso tego nie będzie czytał:)))
UsuńA z drugiej strony trzeba będzie naprawdę zrobić sesję zdjęciową Twojego samochodu, może w ten sposób pokochasz jeszcze inne moje koleżanki, zauroczone walorami "Granatowej Żabuchny":))))
No nie, kolejne pokochane kobiety? Chyba temu nie podołam, pamiętaj że są jeszcze te nominowane do porwań :))
UsuńChyba nam się wykluwa nowe powiedzenie : do serca mężczyzny poprzez zachwyt nad jego samochodem :)))
UsuńTomku, można zawsze zrobić kasting na osobę, która swój zachwyt wyrazi najbardziej:) O porwaniach pamiętam:)
UsuńMario, w tym temacie nie mam doświadczeń:)
UsuńJa też tak bardziej z obserwacji :)) Wszak Tomek powyżej wyznał miłość Kalipso ,chyba dlatego ze zachwyciła się jego samochodem :))
UsuńPrzecież samochód to Suzie! Cudowny, najlepszy, nie ma lepszych! Piękny, zgrabniutki i niezawodny! Mocarny duch w małym ciele!
UsuńNo dooobra, ruiny też mnie urzekły:)
Wygrałam casting?
UsuńMario, trzeba Tomka zapytać, co takiego uczyniła Kalipso, że aż takie wyznania tu padły:)
UsuńHano, cieszę się, że Ci się te ruiny na końcu spodobały:))) Samochód ma jedną wadę - nie jest czerwony:))) A co do wygranej, to zapytajmy sprawcę całego zamieszania:))))
UsuńTomku, popatrz, co się tu dzieje:)))) Kalipso, Jaglana, Hana, Giga - w takiej kolejności wyraziły zachwyt nad Twoim samochodem:)) I która z koleżanek będzie następna?:)
UsuńO rany, toż to będzie lawina miłości! ;-))
UsuńOjej, to chyba dobrze?:) Chyba Hanie najbardziej zależało, aby przypodobać się... Twojemu samochodowi:) Albo Tobie, już nie wiem... pogubiłam się:))))
UsuńNie wiem, ale Hana pobiła wszystkich! Tylko z tym mocarnym duchem bym nie przesadzał, choć w sumie dlaczego nie? :))
UsuńMocarny duch jest chyba niezależny od pojemności silnika:)))) Zupełnie się nie znam na samochodach:)))
UsuńPowtórzę to, co już inni napisali - szkoda tego pięknego miejsca i tego, że popada w ruinę. Ale jeszcze chwilkę można się nimi nacieszyć.
OdpowiedzUsuńSiedzimy sobie z koleżAnką i uczymy się obsługiwać bloggera:)))Fajnie jest:))))
OdpowiedzUsuńNareszcie:)) Witaj, koleżAnko:)) I zaglądaj częściej:)))
UsuńZnowu czekolada w faktorii? a miala byc herbata u Dziwisza...a gdzie ta albrechtowka jest, nie widzialam jej a tyle razy bylam w Kazimierzu.
OdpowiedzUsuńCzekolada robi furorę, herbata może będzie następnym razem:))) Na Albrechtówkę najłatwiej i najszybciej dojść następująco: idziesz wałem w stronę Mięćmierza (można iść ul. Krakowską), po lewej stronie jest charakterystyczny Spichlerz i Villa Murka, następnie kamieniołom, po prawej stronie przystań promowa w stronę Janowca. Droga skręca w lewo, ale na zakręcie jest wąska ścieżeczka pod górę, trzeba trochę podreptać i po prawej stronie w chaszczach (na szczęście jeszcze niezbyt gęstych) są te ruiny. Trochę dalej jest Dom Pracy Twórczej Galeria Klimaty.
UsuńWidziałem! Powinnaś już rozpocząć kampanię na rzecz wypicia herbaty u Dziwisza ;-) (żartuję tak sobie nazbyt śmiało chyba)... :))
UsuńDobra, powoli zacznę urabiać:))) Coś wymyślę, abyś do tej herbaciarni mimo wszystko zechciał wejść:))) Tylko nie czytaj żadnych opinii na temat snobizmu tego miejsca:)
UsuńJak się tam wejdzie, to snobizm uszami mi wyłazi, ale niech tam - może dam się skusić ;-)
UsuńOOO:))) Snobizm tworzą ludzie:)) A przecież można tam stworzyć zupełnie inną atmosferę:))) Ale nie nalegam:))) Czekolada też może być:)
UsuńChociaż perspektywa skuszenia Ciebie jest wielce obiecująca:)))
Wyjazd do KD i nie wstąpienie do Faktorii na czekoladę - wyobrażasz to sobie? Przecież to jakaś masakra! ;-) Zastanawiam się, jak połączyć herbatę z czekoladą, wszak oba miejsca bardzo blisko siebie :))
UsuńHa, ha, ha i pomyśleć, że 2 miesiące temu nie miałeś zielonego pojęcia o smaku tej czekolady:)))) Mało, tego z powątpiewaniem podchodziłeś do pomysłu pojechania do Kazimierza:)))
UsuńCzekolada jest ważniejsza:) Ale można połączyć: przed spacerem czekolada, po spacerze herbata:) Da radę:)))
Juz wiem gdzie ta Albrechtowka, Lubie chodzic ul, Krakowska az do konca, nastepnym razem dojde az do ruin...ale najpierw napije sie herbaty u Dziwisza, lub czekolady w faktorii...snobizmami grzesza ludzie a nie miejsca, wiec mozna tam spokojnie sie zagoscic i czuc sie wysmienicie, bo ladnie, smacznie, przyjemnie..
UsuńIdź koniecznie na tę Albrechtówkę, a po drodze wstąp na herbatę:) Z powrotem na czekoladę - albo odwrotnie:))) Na wzgórzu jest punkt widokowy. A co snobizmu, to się zgadzam:)) Chyba zacznę wspomnianą wyżej kampanię na rzecz wypicia herbaty u Dziwisza:))))
UsuńZnakomity plan w jedno strone Dziwisz w druga Faktoria...u Dziwisza zawsze jest tyle pieknych bukietow na stolikach , szafkach i tym podobnych meblach, samo podziwianie ich rozpreza i nastawia mnie pozytywnie do zycia...a potem chocby do Albrechtowki , chocby na punkt widokowy...wszedzie gdzie oczy i nogi poniosa! zmeczonej czekolada dobrze zrobi wiec Faktoria!
UsuńA widzisz, jakie dobre połączenie i położenie względem zabytków i innych miejsc, wartych odwiedzenia:)))
UsuńKolejne piękne miejsce nam pokazałaś! Dziękuję:) Pocztówki cudowne!
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję, pocztówki odkryte niedawno, trzeba będzie następnym razem kupić podobną serię:)
UsuńDom był piękny a teraz ruina niezbyt piękna... Co ty chcesz od tego samochodu, ma najładniejszy kolor więc po co Ci czerwony. :p
OdpowiedzUsuńAle ta ruina ma swój urok:)
UsuńA jeśli chodzi o samochód - to ja chciałabym po prostu mieć: malutki, sprawniutki i czerwoniutki:). I żeby był MÓJ:)))
To musiało być bardzo miłe zobaczyć miejsce, które związane jest z Twoją rodziną. Szkoda, że to już ruina, ale swój urok ma. Śliczna jest niebieska "żaba". Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNieee, Gigo:)) Słowa "o "moim pradziadku" to cytat:)) Ale miejsce jest bardzo urokliwe i lubię je przy okazji pobytu w Kazimierzu odwiedzać:))))
UsuńPrzykro mi, że źle zrozumiałam, chociaż czytałam dwa razy :(. Mam nadzieję, że nie sprawiałam Ci przykrości . Poprawię się następnym razem :)))
UsuńOczywiście, że nie sprawiłaś mi żadnej przykrości:)))) Może kiedyś napiszę coś o swoim pradziadku:) Ale to dość skomplikowana historia, gdyż dotyczy terenów ok. 400 km na wschód od obecnej granicy z Ukrainą.
Usuń:)))
UsuńSpokojnie, jest dobrze :)))
UsuńWitaj Arteńko, z tego co mi wiadomo Twoje marzenie o samochodzie spełniło się!
OdpowiedzUsuńMasz malutki, sprawniutki i czerwoniutki samochód i jest tylko Twój!
Tylko gdzie on stoi? Na półeczce obok Źaby? hahah
No, tak, stoi na półeczce obok żaby:))) Jest malutki, czerwoniutki, tylko z tą sprawnością coś nie tak:))) Toż to zabawka, koleżAnko:)))
UsuńA jak wiemy od lat wielu, Żaby są fajne i być może niedługo zmienią się parametry samochodzika i będziesz parkować u mnie! haha
OdpowiedzUsuńŻaby są bardzo fajne, nie na darmo są żabami:))) I z góry dziękuję za ofertę miejsca parkingowego:))))
UsuńBardzo dziękuję za komentarz:)
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia co się dzieje, ale już drugi raz poleciały w niebyt moje komentarze. U jednych się dublują, do Ciebie nie docierają, blogger mnie nie lubi....
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, już wczoraj miałam informację, że komentarze się nie zamieszczają. Nie mam pojęcia, co się dzieje:(
UsuńHmmm, dawno nie byłam w Kazimierzu, a daleko nie mam...
OdpowiedzUsuńWiosna idzie, trzeba się wybrać:)
UsuńCiekawe masz szczęście pozdro
OdpowiedzUsuńBardzo serdecznie dziękuję za komentarz. Pozdrawiam:)))
Usuń