"Mnie też się poglądy w pewnej sprawie diametralnie zmieniły ostatnio. Czasem nie jest łatwo wskazać jedną przyczynę bo czasem to jest proces".
Rybeńka
1. Wstęp
Pochodzę z mocno prawicowego, rozpolitykowanego domu. Od zawsze szukam w życiu prawdy, szeroko pojmowanej. Nie lubię fałszu, dwulicowości, półprawd. Człowiekowi tak funkcjonującemu trudno jest zagościć w gronie moich bliższych lub dalszych znajomych, pod warunkiem, że ową dwulicowość rozpoznam. Z rozpoznaniem rzeczonej bywa trudno, czasem musi upłynąć wiele miesięcy lub lat, zanim się w takiej postawie upewnię. Dlaczego tak? Jestem ufna, lubię tę cechę, trudno mi z niej zrezygnować, ba - czasem jej w sobie nie rozpoznaję! Jestem ufna te kilka lat temu, teraz już nie jestem ufna. Z rozpoznaniem fałszu w polityce jest tak samo. Kilka lat temu kompletnie tego nie umiem dostrzec w partii, którą całym sercem popieram, a partią tą jest PIS (nie pospadajcie z krzeseł, pliiiisss!). Na temat PO zdanie mam podówczas wyrobione - nie, nie i nie. Nie bo nie - tak nie: nie, bo dostrzegam zło przez to ugrupowanie popełniane. Zła popełnianego przez PIS na razie, póki co - nie widzę.
2. Spostrzeżenia co do siebie
Wasze komentarze na moim blogu powodują u mnie eskalację emocji. Powoli zaczynam to dostrzegać, aczkolwiek trudno mi się do tego przyznać. Ponieważ postawa moja jest podówczas dość jednoznaczna, budzę skrajne, jednoznaczne uczucia, a Wy wyrażacie je w komentarzach. Nie potrafię wówczas wejść w merytoryczną dyskusję, a jednocześnie nie umiem już okopywać się w swojej postawie. Powoli, przez rozpolitykowanie na blogu tracę sporą większość cennych dla mnie czytelników i komentatorów. Żal mi, że blog powoli umiera, choć sama jestem temu winna. Mogłam przecież zachować go takim, jakim był - o ludziach, o życiu, o włóczkach i dzierganiu... Zamykam bloga. Nie widzę innego wyjścia. Ryczę tydzień.
W tym pozablogowym czasie dochodzę do wniosku, że jestem zbyt ufna, że trudno mi w życiu o reakcje racjonalne a łatwo o emocjonalne. Że szybciej czuję niż myślę i że to jest faktem. I że tenże fakt nijak dobry dla mnie nie jest. Że trzeba nad tym popracować
3. Praca nad sobą
Zaczynam starać się emocje zastępować myśleniem. Staram się tracić emocje na rzecz przemyśleń. Staram się przemyśleniami zmieniać mocno wbudowane przekonania. Idzie powoooooli. Tracę zaufanie do siebie, by mozolnie zaczynać je odbudowywać - przez myślenie. Już wiem, że do końca mojej emocjonalności się nie pozbędę, że w relacjach międzyludzkich to jest dar. Uczę się jednak odstawiać ją na boczny tor - szczególnie tam, gdzie potrzebne jest myślenie. Zawiedziona moją postawą wobec PIS, świadoma już, że w tej dziedzinie ufność nie popłaca zaczynam szukać, kopać, sprawdzać, w nadziei, że dokopię się do prawdy o tym ugrupowaniu.
Czy się dokopałam w sposób absolutny? Nie.
Czy się dokopałam do granic mojej nieufności? TAK!
Czy się dokopałam w sposób wystarczający, by myśleniem szukać prawdy? Tak - po trzykroć tak!
4. Dokopywanie się
Zaczynam mieć świadomość, że w mojej pipidówce globalne dokopywanie się do pełnej prawdy w temacie, który rozpracowuję będzie trudne.
Od lat widzę pana, wójta i plebana, od niedawna spostrzegam rządzące tym prawidłowości.
Od pewnego czasu zaczynam widzieć, jak wiele się zmienia wraz ze zmianą rządów przez kolejne ugrupowanie.
Od niedawna patrzę, jak funkcjonuje moja PIS - szefowa.
Pracuję z całych sił.
Szefowa jedzie na emocjach, trzaskanie drzwiami jest dla niej na porządku dziennym.
W 2017 roku w październiku składam wypowiedzenie.
Z końcem stycznia 2018 jestem wolna.
Postaram się jeszcze do tego wrócić.
5. Coś znajduję...
i trzymam się tego. Mocno się trzymam. Czytam, czytam, czytam.
Jestem trochę w szoku, ale zawzięcie trzymam się myślenia zamiast odczuwania.
Co znajduję? Człowieka, który niesłychanie trzeźwym i merytorycznym tekstem pisze, co mu zrobiła pani Wassermann... pani, której komisję oglądałam namiętnie, której ufałam, bo przecież ojciec w Smoleńsku, bo wszak takiemu ufać trzeba!
Człowiek zrobił merytoryczną ekspertyzę, bezpartyjną, rzeczową. Człowiek, od którego wymagano, coby Tuska i syna pogrążyć. Niestety pogrążyć się nie dało, bo człowiek trzymał się merytoryki z całych sił. Ten człowiek za wiele godzin pracy eksperta został pozbawiony wynagrodzenia, po czym podziękowano mu dość bezczelnie za współpracę.
Okazało się, że Tusk & Syn nijak winni w tej sprawie nie byli. Taka była PRAWDA.
Trochę jestem zszokowana, zaczynam zadawać pytania.
Dostaję odpowiedzi.
Proszę o więcej.
Otrzymuję książkę w formie e - book.
Na dzień dzisiejszy nie pamiętam już, gdzie ją mam.
W tejże pozycji otrzymuję informacje o warszawskich dwóch wieżach... i nie tylko o tym...
Moje wątpliwości rosną, szukanie prawdy dość mocno się zawęża.
Myśleć, myśleć, myyyyśleć!!!
6. Dzień dzisiejszy
PIS jest dla mnie mocno podejrzaną i niewiarygodną partią;
PO & consortes jest tak samo podejrzaną i wiary niegodną;
Pozostałe ugrupowania takoż.
Polityka to brudny, paskudny rynsztok;
Wiele zła dzieje się tam, gdzie ma miejsce walka o publiczne, łatwe pieniądze;
To wszystko dotyczy również UE oraz jej urzędników i parlamentarzystów.
Z dnia na dzień widzę, że szkoda czasu na partyjniactwo.
Moim źródłem wiedzy jest dziś Twitter, czyli platforma X.
Tam mogę zobaczyć za i przeciw. tam również mogę powoli wyrabiać sobie swoje zdanie.
Za chwilę ten post opublikuję, serdecznie proszę o komentarze i pytania.