Aloha,
Diabełki moje kochane! Podobno tak się witają na Hawajach, tak słyszałam,
Scooby Doo nie kłamie. Na Hawajach jest ciepło. A my nawet tu, na dole
odczuwamy to, co się dzieje „na górze”, Ogień Piekielny jakby trochę przygasł
od tego ziąbu. Bo dla mnie osobiście, to już prawie ziąb – Luś dyga w zimowej
kurtce i jesiennych botkach, ale cicho i sza! Nie wszyscy muszą wiedzieć
*przebiegły uśmiech* Na szczęście mam zapas ukochanej karmelowo waniliowej
herbatki, nie powinnam narzekać. Ale dobra, dobra! No przecież ja dzisiaj
absolutnie nie o tym chciałam z Wami rozmawiać… Znaczy, prowadzić monolog,
porozmawiamy pod postem *bardziej przebiegły uśmiech*
Mija prawie
równy miesiąc od ostatniego posta, generalnie ten miał się pojawić już kilka
dni temu, przepraszam. Mogę to tłumaczyć nawałem nauki, mogę to tłumaczyć
lenistwem, ale najlepiej przestać się tłumaczyć i wziąć się ostro do roboty.
Otóż moi drodzy… Mam dla Was wiadomość prawie z ostatniej chwili, jednak myślę,
że po tytule już się zdążyliście domyślić o co chodzi.
Mamy nowego
członka w lalkowej diabłekowej piekiełkowej rodzinie! Tak, tak… Raven przestał
już wzdychać ze zniecierpliwieniem, zawieszać się i zatapiać we własnych
myślach, swoją drogą co do niego również parę rzeczy uległo zmianie. Ale
wszystko po kolei.
Ze spokojem,
wypełnionym szczęściem serduszkiem mogę odhaczyć jeden punkt na mojej lalkowej
wishliście! Otóż, w piątek przybyła do mnie długo wyczekiwana panna, jaką jest
Nana z firmy WITHdoll. Tak, tak, to tam sama firma, z której mam Ravena. Miriam
– bo takie imię zyskała u mnie panna – znalazłam na grupie sprzedażowej na Facebooku.
Jej „siostra” imieniem Yuuki, którą część z Was zna z naszej cudownej grupy z
Facebooka tj. z „Lalkowej kawiarenki … „ i która należy do mojej przyjaciółki.
|
*Proszę bardzo, pierwszy raz w historii bloga - Yuuki we własnej osobie* |
Z początku wcale nie zamierzałam jej kupować, przyznam się Wam szczerze, raczej
myślałam żeby Ravenowi dokupić chłopca, ale ilekroć natykałam się na ogłoszenie
w trakcie przewijania strony, widziałam, że raczej nikt się po nią nie zgłasza.
Z czasem podświadomie zaczęłam do niego wracać, aż w końcu doszłam do wniosku,
że zwyczajnie na mnie czeka, że jest mi pisana, że sióstr nie należy rozdzielać
i że generalnie jest dla mnie najpiękniejsza na świecie. I teraz siedzą razem z
Ravenem i naszym małym gościem obok mnie, a ja nie mogę oderwać od nich wzorku. Póki co
jeszcze bez makijażu, ale to się niedługo zmieni, według wielu przypominam
aktualnie kosmitkę, co poniekąd podzielam, ale nadal – ile pięknych lalek nie
miałabym w swoim otoczeniu – ona i tak jest dla mnie na pierwszym miejscu wśród
panienek *miłość w oczach* Nadal nie mogę uwierzyć, że już jest. Zbierałam na
nią cztery miesiące w sumie, wpłacałam raty, więc generalnie była moja już po
pierwszej wpłacie, ale świadomość, że jeszcze nie mogę jej dotknąć… Że jeszcze
tak daleko i blisko jednocześnie…
Anyway, co
zaś się tyczy samego Ravena – otrzymał nowy makijaż. Trzeci już, a drugi odkąd
jest u mnie. Czegoś mi mimo wszystko w nim brakowało. Kochałam go w każdym
makijażu, ale dopiero teraz czułam, że młody jest naprawdę mój. Poza tym teraz idealnie odzwierciedla... A! Tego Wam jeszcze nie zdradzę, co by nie zapeszyć, jednakowoż coś szykuję, z Mirą i Ravenem w roli głównej *puszcza perskie oko*
A w sumie
sprawa z jego makijażem wyszła zupełnie przypadkowo, ponieważ wcale nie
planowałam dla niego w najbliższym czasie nowego „imidżu”. Wiedziałam, że będę
musiała skupić się na Mirze. Tutaj do akcji wkroczyła moja niezastąpiona
przyjaciółka, Gabi z
bloga <--- klik! Umalowała go niebiańsko, a co więcej, powiększyła jego garderobę o niesamowitą koszulę, koszulkę, dwie buzy i czapkę
*zachwyt* Oczywiście część z tych rzeczy zarekwirowała tymczasowo Miriam, ale jak widać są dość uniwersalne, bo ona też wygląda w nich obłędnie.
Zaraz przejdę do części, na którą czekacie, to jest do zdjęć, jednak zanim - doczekaliśmy się niepowtarzalnego gościa! Zapewne, zauważyliście, że Jagódka jest jakoś tak cicho, nie wtrąca swoich trzech groszy, nie przerywa mi co i rusz, nie kłóci się z bratem... Hmmm... Coś tu nie gra? Ależ skąd! Jagódka i Lyssander pojechali w odwiedziny do cioci Gabi! W ich miejsce zawitał do mnie mały skrzacik, Miki! Miki jest pukifee Ante, malowanym przez Gabrysię, obszytym przez Gabrysię, wyposażonym we włoski przez Gabrysię i dopieszczonym na wszelkie możliwe sposoby przez Gabrysie i przez swoje cudowne ciocie z facebookowej grupy (swoją drogą serdecznie Was zapraszam, jeżeli jeszcze z nami nie jesteście!) Poza tym w trakcie pobytu Ravena u Gabryś, miałam jeszcze jednego zacnego gościa, ale o tym w następnym poście *puszcza oczko*
No dobrze, nie będę Was już dzisiaj zanudzała - nawet Lucyfer ma serce we właściwym miejscu! No i... Nawet on, jak każdy "porządny" uczeń trzeciej klasy liceum ma coś tam do odrobienia, coś tam do nauczenia... Prawdopodobnie i tak skończy robiąc coś zupełnie innego, ale ćśśśś... O tym też nikt nie musi wiedzieć! Gorąco zapraszam Was do obejrzenia zdjęć! (hehehe... gorąco... Czaicie? No bo Piekiełko, nie? Ekhem... No w porządku, nie powinnam brać się za wygłaszanie żartów)
|
U-wiel-biam ją! Mówiłam już? |
|
Co prawda czekam na nowe gumy, ponieważ składając ją razem z Gabi zrobiłyśmy głupotę. Koniec końców gumki są nie równe i jej mobilność jest minimalnie ograniczona. |
|
Słabo widać, ale na główce mojego skarba jest fenomenalna czapka z króliczymi uszami, szyta oczywiście przez Gabrysię. |
|
O, tu widać lepiej! |
|
No proszę, a tu właśnie mamy Miki! Na początku była względem Dużej trochę nieśmiała, bardziej przyzwyczajona jest do Ravena, ale lody zostały przełamane i Malutka zyskała kolejną ciocię! Albo kuzynkę... Albo koleżankę... W sumie jeszcze zastanawiamy się nad więzami w tej naszej gromadce razem z Gabi i Kulką *Mama Yuuki* |
|
Proooszę bardzo! Jest i on! Troszkę nieśmiało, jak nie on. We wspomnianej bluzie i czapce <3 |
|
Kocham go bezgranicznie. Generalnie śmiem twierdzić, że pochowają mnie z moimi lalkami za te sto lat! |
|
Ekhem... No przypadli sobie do gustu, nie ma co ukrywać |
|
Uwielbiam fotografować pary! Nie mogę się doczekać, kiedy z telefonu przerzucę się na aparat! |
|
Jakby to powiedziała Gabi... "COLOURS SISTEEEERS!" Ja jednak obstaję przy colours couple <3 |
|
Miki nie oddala się od Ravena na krok. Jego kolana są najwygodniejsze na świecie. Tak sądzę, bo gdyby mogła to by z nich nie schodziła *rozanielona* |
|
Cóż, w młodym z kolei rodzą się niepokojące instynkty... Raven, hamuj się, to jeszcze nie ten czas! |
|
Fetysz dłoni? Na sto procent <3 |
I na zakończenie Miki i Raven prosto w obiektyw! Wybaczcie, że dziś mogliście czytać jedynie moje gadanie. Obiecuję, że w następnym poście, który mam nadzieję pojawi się wcześniej, będzie więcej Miki, więcej poprzedniego gościa, więcej dyniek! Dzisiaj typowo post poświęcony moim i nie moim żywiczkom, mam nadzieję, że mimo to dobrze się ze mną bawiliście *uśmiecha się z nadzieją w oczach* W najbliższym czasie pojawią się także zaległe posty dotyczące ostatnich kilku meetów, dajcie mi koniecznie znać, czy chcecie je w jednej notce, czy rozdzielone!
Trzymajcie się ciepło! Pamiętajcie - duuużo herbatki karmelowo-waniliowej! Z dodatkiem miodu to już w ogóle niebo! A w miodzie dużo witaminy C, to pomoże Wam wystrzec się przeziębień.
Do napisania, Diabełki! Dziękuję, że poświęciliście nam czas i zainteresowanie <3