Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Departament. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Departament. Pokaż wszystkie posty

sobota, 5 października 2024

Podsumowanie tygodnia 364

Poniedziałek 

Mała podwyżka w pracy.

19.34 - dzwoni telefon. Odbieram. To monter klimatyzacji, który pyta czy może przyjść za pół godziny. Akurat mam gościa, ale nie zamierzam przedłużać czasu do montażu, więc z radością go zapraszam. Facet nieco starszy ode mnie rzeczowo odpowiada na pytania, oraz sam proponuje miejsce gdzie najlepiej umieścić urządzenie. Doradza moc oraz klasę sprzętu. 

Wtorek 

Zimno, wietrznie, mokro. Czas na hulajnogę zakończony. No chyba że będzie jeszcze ciepło. Przez cały dzień chodzi za mną pieczony łosoś, placki ziemniaczane i surówką z marchwi, więc po pracy zabieram się do gotowania. 

Środa

Dostaję maila z firmy montującej klimatyzację. A tam wzór podania do spółdzielni o zgodę nas montaż urządzenia oraz specyfikacja techniczna produktu. 

Wieczorna przejażdżka autem. Sezon na podgrzewanie fotela uważam za otwarty.

Czwartek 

Z samego rana zanoszę podanie do spółdzielni, a potem szybciutko do pracy. Tam ciężki dzień, wracam bardzo zmęczony:

Piątek 

Miły dodatek finansowy do pensji, mniej więcej 80%, ale to nie wszystko - kolejny dodatek będzie za niecałe dwa tygodnie.

Po pracy odpoczywam w domu słuchając Chopina w wykonaniu Rafała Blechacza. Myślę, że sąsiedzi z piętra niżej także :P

sobota, 21 września 2024

Podsumowanie tygodnia 362

Poniedziałek 

Lekki dzień, klienci nie doskwierają zbytnio, współpracowników nie słucham, manager gdzieś tam się kręci ale omija mnie na szczęście więc w miarę ok. Ale i tak po południu odpływam.

Wtorek 

Pierwszy raz. Zaspałem. Nie wiem czemu albo nie słyszałem budzika lub nie zadzwonił, co się nigdy do tej pory nie zdarzyło. Szok. Do otwarcia mojego okienka w Departamencie zostało mniej niż 40 minut a ja dopiero wstaję z łóżka. 

Nie lubię takiego tempa, nie mam czasu na odpowiednie zadbanie o siebie, wszystko muszę robić w popłochu, a część czynności w ogóle sobie odpuszczam. Ostatecznie zdążam do pracy, ale nie czuję się komfortowo.

Środa 

Większość dnia spędzam w dużym mieście. Jest piękna pogoda, na głównym placu miasta dużo ludzi - słysząc po ich rozmowach z różnych części świata. Mnóstwo z nich niespiesznie spaceruje, niektórzy oglądają zabytkowe elewacje kamienic a inni robią zdjęcia.

Czwartek 

Pięknej pogody ciąg dalszy. Czas w pracy szybko mija. Później znowu wyjazd do dużego miasta. Jak zwykle - sauny, pływanie, zakupy i cieszenie się z pogody. Ale wieczorem przychodzi niezapowiedziana burza z bardzo głośnymi grzmotami i piorunami oraz gwałtownym wiatrem. Widok z balkonu:

Piątek 

Poranki i wieczory zimne, dodatkowo mgliste. Trochę zbyt zimno na hulajnogę, więc do pracy jadę autem. Po południu odpoczywam w dużym mieście, częściowo korzystając z miejskich atrakcji kulturalnych a częściowo rozwiązując krzyżówki. 

Będąc w parku obserwuję wiewiórkę, która zbiera orzechy na zimę. Niestety jest dość daleko, stąd tak słaba jakość zdjęć.


Bardzo pracowita, można ją podglądać długie minuty 😃 

sobota, 10 sierpnia 2024

Podsumowanie tygodnia 356

Poniedziałek 

Szykuje się tydzień lepszy niż zwykle, bo tylko czterodniowy. Piątek mam wolny... W pracy monotonia, a wieczorem przyjemny spacer w chłodzie, to zdaje się koniec upałów.

Wtorek 

Jestem z klientów zasłabł - nie pod moim okienkiem, ale trzeba było pomóc więc z ręcznikiem papierowym leciałem tamować krew, bo przewracając się trochę się poharatał. Kolega przybiegł z apteczką a po kilku minutach przyjechało pogotowie. Zabrali gościa do szpitala.

Środa

Fatalnie. Klient będący u mnie uszkodził mi stacje komputerową. I mam wrażenie że zrobił to celowo. Musiałem dzwonić do informatyków, Ci przynieśli mi zastępczy sprzęt, a tamten od razu wzięli do naprawy i wymiany elementów. Oczywiście to na mnie spoczywała odpowiedzialność za sprzęt, więc natychmiast musiałem napisać notatkę służbową.

Czwartek 

Prawdziwy luz w porównaniu do wczorajszego dnia. Po pracy jadę na wieś z zamiarem odpoczynku i rozpoczęcia długiego weekendu.

Piątek

Nic nie muszę, nic nie robię, odpoczywam maksymalnie i korzystam z pięknej pogody :)

sobota, 3 sierpnia 2024

Podsumowanie tygodnia 355

Poniedziałek 

Lekkie ochłodzenie, ale w mieszkaniu wciąż powyżej 26 stopni. Wieczorny spacer w przyjemnym chłodzie, chociaż współtowarzyszka mimo wszystko zalewała się potem (może szliśmy zbyt szybko?).

Wtorek 

Telefon od montera stolarki okiennej. Umawia się na środę (jutro) na 7 rano, zatem szykuję się na armageddon i co się tylko da odsuwam jak najdalej od okien (trochę ciężko w małej kawalerce, ale nie poddaję się). Okna wymieniam bezpłatnie, ponieważ mój blok osiągnął już odpowiedni wiek.

Środa

Monter przychodzi punktualnie (a nawet dwie minuty zbyt wcześnie), ale jest sam - myślałem że będzie ich do najmniej dwóch. Zapowiedział, że wymiana nie potrwa dłużej niż 2.5 godziny - no ciekawe...

Przed szesnastą jestem w domu i okazuje się, że dopiero teraz skończył. Sprzątania mnóstwo.

Czwartek 

W pracy mam mnóstwo szczęścia. Naprawdę, aż samemu trudno mi uwierzyć w bardzo dobry zbieg okoliczności, moi współpracownicy krzywo na mnie patrzą.

Po pracy dalszy ciąg sprzątania, ale większość udaje mi się już ogarnąć i mieszkanie znowu wygląda dobrze. Jeszcze za jakiś czas będzie montowanie klimatyzacji, ale tu już pójdzie łatwiej.

Piątek 

Mnóstwo luzu w pracy, dzień mija dość szybko. Po pracy wyjazd na wieś. Cisza, dużo zieleni i różne zwierzęta - m.in. kot(y):


niedziela, 28 lipca 2024

Podsumowanie tygodnia 354

Poniedziałek 

Szykuje się intensywny tydzień, nowe projekty, nowe zadania, nowe wyzwania. Po pracy dużo wolnego czasu, jedynie upał doskwiera, klimatyzacja by się przydała...

Wtorek

Idę do działu marketingu. Rozmawiam z babeczką udając że patrzę na monitor ale kątem oka widzę jak lustruje mnie od dołu do góry. 

Środa

Robię rozeznanie w sprawie klimatyzacji. Rozważam dwie opcje - klimatyzator przenośny i typowy split. Oglądam testy i czytam opinie.

Czwartek 

Minimalne ochłodzenie, chociaż niezbyt odczuwam to w mieszkaniu. Po pracy jadę do lasu na spacer, ale mnóstwo owadów przeszkadza w relaksowaniu.

Piątek 

Wyjazd do dużego miasta. W sezonie letnim mnóstwo się tu dzieje, choć ja uciekam jeszcze dalej - jadę do hotelu Binkowski, gdzie będę korzystał z basenów i saun, ale wcześniej kolacja nad wodą z zachodem słońca naturalnie :)

wtorek, 23 lipca 2024

Po nieobecności...

Nie było mnie tylko kilka dni, a w Departamencie kolejne problemy. Dział pomocniczy to tylko kilka osób, ale są praktycznie nieodzownym elementem naszej pracy. I nagle wysypał się totalnie - dwie osoby na urlopach, a kolejne dwie rozchorowały się (w każdym razie na zwolnieniach). I nagle główny manager w szoku - ale jak to nie ma nikogo w dziale pomocniczym?! W te pędy polecił załatać dziurę innymi pracownikami z innych działów. A że tamci nie bardzo znają się na tej robocie, wyszedł z tego niezły galimatias. W wolnych chwilach przyglądam się temu o nie mogę nadziwić jak źle to wygląda...

Firma sprzątająca również płata figle. Ich pracownicy raz są, a raz ich nie ma, przy czym wg kontraktu powinni być codziennie. Możliwe że ze względu na sezon urlopowy im też brakuje pracowników, ale skutki widoczne są aż nadto (szczególnie w toaletach). Z tego co wiem manager zamierza rozwiązać z nimi umowę, ale na razie nie jest to ani szybkie ani proste - w każdym razie wymaga czasu.

Mój październikowy urlop na Cyprze lekko się skomplikował. Dlaczego? Ponieważ główny manager zadecydował, że w tym czasie będziemy mieli kolejne szkolenia. Naturalnie obowiązkowe. A że ktoś w tym czasie ma zaplanowany urlop, to nikogo nie interesuje. No nic, do października jeszcze daleko choć nie powiem żebym nie to już nie denerwowało...

Tymczasem po zabiegu coraz lepiej. Waga pokazuje coraz mniej, ale już powoli zaczynam jeść więc zapewne bardziej nie spadnie...

sobota, 20 lipca 2024

Podsumowanie tygodnia 353

Poniedziałek 

Po zabiegu jest średnio. Gdyby nie silne leki przeciwbólowe oraz antybiotyk byłaby masakra. Ale i tak nie idę do pracy, a zamiast tego do kliniki. Po obejrzeniu mnie przez panią doktor od razu dostaję zwolnienie.

Wtorek 

Dużo odpoczywam. Choć coraz bardziej mnie nosi, więc robię lekkie przemeblowanie w domu. I sporo zakupów on-line.

Środa 

Bardzo gorąco, co niestety nie ułatwia gojenia rany. Wentylator nie pomaga zbyt wiele. Nawet po odkręceniu zimnej wody z kranu leci co najmniej letnia.

Popołudnie u koleżanki, która wróciła z urlopu (ta u której podlewałem kwiatki). W podziękowaniu dostaję kilka fajnych rzeczy, m.in. bardzo ładny ręcznik. 

Czwartek 

Wizyta kontrolna. Pani doktor od razu stwierdza że wyglądam o wiele lepiej niż w poniedziałek. Przeprowadza badanie i mówi, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Całkowite zagojenie jeszcze długo potrwa, ale nie ma żadnego zakażenia - a to jest najważniejsza wiadomość. Wychodzę zadowolony. 

Piątek 

W pracy jak zwykle afera goni aferę. Ale szybko mi mija ten dzień i jadę do dużego miasta. Wieczór w restauracji nad zalewem z pięknym widokiem na zachód słońca.


niedziela, 7 lipca 2024

Podsumowanie tygodnia 351

Poniedziałek 

Po burzy która w niedzielę przeszła nad miasteczkiem sporo utrudnień w drodze do pracy z rana. Powalone drzewa, dużo gałęzi mniejszych i większych. Ale po południu znowu piękna pogoda. Wieczorem sprawdzam skrzynkę pocztową a tam niespodzianka - karta z Jordanii wysłana dwa lata temu (chyba, nie mogę rozczytać stempla) od Moniki!

Wtorek 

Znowu po pracy chodzę do mieszkania koleżanki, ponieważ wyjechała nad morze a ktoś musi zajmować się kwiatkami. Ale tym razem jest także młody kot - wydaje się być niczyj, taki "blokowy", a koleżanka wystawia mu pojemniki z wodą i karmą nieopodal wejścia na klatkę schodową.


Naturalnie, dostaję prośbę o zajęcie się tym kotem, zatem sprawdzam czy ma wodę i coś na ząb oprócz podlewania kwiatków, sprawdzenia skrzynki pocztowej i przewietrzenia mieszkania.

Środa 

W pracy dużo roboty, co nie zdarza się często. Po pracy odpoczywam, a wieczorem oglądam zachody słońca z okna swojego pokoju. Trochę zasłania mi blok obok, coś tam widać.

Czwartek 

Mija trzy tygodnie od zabiegu. Wszystko goi się dobrze, leków już nie biorę, a feralne miejsce czuję coraz lepiej.

Piątek 

Spokojny, ciepły ale nie upalny dzień z  dużymi lodami po pracy. Później niezbyt udana wizyta w restauracji (średnia jakość jedzenia, fatalna obsługa) i przejażdżka rowerowa.

sobota, 29 czerwca 2024

Podsumowanie tygodnia 350

Poniedziałek 

Ból. Już w nocy biorę środki przeciwbólowe, co umożliwia w miarę normalny sen. Śniadania nie jem. Na obiad mus z banana, truskawek i mleka. Pyszne. Po pracy padam ze zmęczenia i idę spać. 

Wtorek 

Noc bezsenna, pewnie dlatego że poprzedniego dnia spałem w dzień. W pracy słabo. Po pracy jogurt i zimne mleko. Wieczorem lody i kilka proszków przeciwbólowych. Te już się prawie kończą.

Środa

Lepiej przynajmniej przez pół dnia. Po pracy idę do Lidla po jedzenie - pasztet, jogurty, kasza manna, lody i banany. No i leki kupuję, tak na wszelki wypadek. A w pracy nerwowo. Incydent z na szczęście nie moim udziałem. Tuż po nim natychmiastowe szkolenie z procedur. 

Czwartek 

Z samego rana breafing z głównym managerem. Po pracy wizyta kontrola w klinice, przyjmuje mnie inna pani dr niż poprzednio:

- dobrze to wygląda, był pan u nas w międzyczasie?

- nie, biorę leki przeciwbólowe i jakoś tam się trzymam

- aha, teraz będzie już lepiej, ale niech pan nadal uważa i nic nie zmienia

Świetnie. Ale na plus - przyjęli mnie punktualnie, a w recepcji wciąż sączy sie smooth jazz. Wizyta kontrola trwała 3-4 minuty maksymalnie. 

Piątek 

Ciężki dzień w pracy. Omawianie i analizowanie incydentu ze środy. Nerwowo. Po pracy jadę do dużego miasta na przedstawienie operowe. Mimo moich obaw nie nudzę się, a muzyka jest całkiem przyjemna. 

Tuż przed przedstawieniem

Później spacer po mieście, który pokazuje inne obrazy niż w moim małym miasteczku - ulicznych artystów, ludzi odpoczywających i bawiących się, mnóstwo różnych możliwości i ogólnie - życie. 

Mimo że raz na jakiś czas widzę takie rzeczy wciąż mnie zadziwiają. I poprawiają humor mimo lżejszego niż wcześniej ale jednak bólu...

sobota, 8 czerwca 2024

Podsumowanie tygodnia 347

Poniedziałek

W pracy względny luz. Po pracy szykuję się do wyjazdu, choć także załatwiam jeszcze kilka spraw.

Wtorek 

W pracy kolejny skandal. Nie dotyczy mnie, choć zapewne na całym moim wydziale odbije się czkawką. Po pracy spotkanie i ciąg dalszy przygotowań do wyjazdu - tym razem prasowanie koszulek i spodenek.

Środa 

Trzęsienie ziemi w Departamencie. Sprawa z wczoraj dotarła do głównego menagera, jest oburzony tym bardziej że dokument który powinien trafić do niego drogą oficjalną dotarł dzięki "uprzejmości" jednego z moich "kolegów".

Po pracy dentysta (180 zł) a potem wieczorna wizyta. Przed dziesiątą wieczorem mm w końcu czas dla siebie.

Czwartek 

Obserwuję sobie to bagienko z bezpiecznej pozycji gościa nie odzywającego się w ogóle. Po pracy ostatnie zakupy przed wyjazdem (m.in filtr do opalania i przekąski przed piątkowym lotem, ponieważ nie będę miał dużo czasu na normalny obiad).

Piątek 

Kilka godziny w Departamencie i pędzę do Warszawy na lotnisko :) Zaczynam tygodniowy urlop! W tej chwili (sobota rano) zapewne szykuję się na śniadanie nad Morzem Czarnym :) 

Widok z balkonu:

sobota, 18 maja 2024

Podsumowanie tygodnia 344

Poniedziałek

Poniedziałki są coraz bardziej trudne. Świadomość że znowu zaczyna się kolejny tydzień z klientami jest tak podła, że robi mi się niedobrze. Znajoma mówi, że to objawy depresji i że powinienem do lekarza iść. 

Tymczasem ten dzień jest dla mnie wyjątkowy, bo to dzień urodzin. Dostaję kilka SMS-ów i życzeń telefonicznych. Miło.

Wieczorem idę popływać na basen, oraz wygrzać się na saunach. Jest mało ludzi i całkiem przyjemnie. 

Wtorek 

Z samego rana wiadomość od Uli. Pyta czy już dostałem przesyłkę, ale w skrzynce pocztowej pusto. W pracy kontrola i porządna reprymenda od przełożonego. Ostatnio powiedział że nie będzie ingerował w moje decyzje, ale najwyraźniej zmienił zdanie.

Po południu dostaję avizo z poczty. 

Środa 

Z samego rana odbieram przesyłkę od Uli. Nie bez przeszkód, bo chociaż całkiem miły pan bardzo się starał to nie mógł podłączyć tego urządzenia na którym się trzeba podpisać odbierając przesyłkę. Dwoił się i troił, aż w końcu wydał mi paczkę przez okienko swojej koleżanki. Wcześniej go tam nie widziałem, chyba to ktoś nowy. Ale w tym wieku? 

W Departamencie nie miałem sposobności do zajrzenia, choć kusiło mnie bardzo! Wieczorem otworzyłem, a tam przepiękne kartki (2) ze świetnymi życzeniami - takimi trafionymi w sedno, książka oraz czekolada. Totalne zaskoczenie!



Czwartek 

Protokół z kontroli wtorkowej. Przełożony spuszcza z tonu i stwierdza, że w sumie to miałem prawo podjąć taką decyzję i że ogólnie jest ok. No super. Najpierw zjechał mnie od góry do dołu, a potem bez żadnego przepraszam stwierdził że jest ok. Masakra. 

Dostaję kartkę pocztową z Mazur od Darka i cudArteńki.

Po pracy jeżdżę rowerem po lesie. Piękne ścieżki zachęcają do rekreacji i odpoczynku. 


Piątek 

Niebawem wyjeżdżam na tygodniowe wakacje. Niby urlop wpisany w grafik, ale okazuje się że główny manager kręci nosem i wszystko to wisi na włosku. Po pracy idę na pizzę i lody a potem na miejscowe sauny. 

sobota, 11 maja 2024

Podsumowanie tygodnia 343

Poniedziałek

Budzę się ledwo żywy. W nocy trochę spałem a trochę nie, ale nic nie wskazywałoby na tak słaby poranek. Nie mam siły zwlec się z łóżka, boli każda cześć ciała. Jakoś wstaję i ogarniam się do roboty. Ale mam szczęście, moi klienci umówieni na dzisiaj są kompletnie nie przygotowani i przy okienku z nimi jestem dosłownie kilka minut i wracam na zaplecze. I do toalety, bo dochodzą problemy żołądkowe. Do domu nie mogę, na zwolnienie też nie. Muszę to jakoś przeżyć, koleżanka z innego działu przynosi mi kubek zaparzonej mięty co trochę pomaga. O 16 kładę się już u siebie na łóżku i nie mam siły na jakąkolwiek aktywność.

Wtorek 

Wciąż słabo, ale deko lepiej niż wczoraj. Pierwszy raz w tym tygodniu coś jem. Kanapki (2) z szynką i miksem sałat, ale sam nie wiem czy odczuwam głód czy nie. Stopniowo coraz lepiej, a wieczorem prawie całkiem dobrze.

Środa 

Do pracy jadę hulajnogą. Schodzę z niej na każdym przejściu i przeprowadzam, ale tam gdzie są przejazdy dla rowerzystów przejeżdżam. Na jednym z nich (3 pasy w jednym kierunku) pojazd najbliżej mnie zatrzymuje się, ja wjeżdżam i widzę że zza niego jedzie drugi, który w ogóle nie zwalnia. Zatrzymuję się gwałtownie i zeskakuję z hulajnogi, a pojazd przejeżdża kilka centymetrów od przedniego koła hulajnogi. Gość pojechał dalej, a ja już do chodnika wolałem się przejść.

Czwartek 

W pracy spięcia. Kolega kilka okienek dalej ode mnie robi mi niezbyt przyjemne uwagi - wyraźnie ma jakiś problem. Ignoruję go.

Piątek 

Wolne. Tzn nie do końca, ale tak prawie. Lubię takie piątki. Wcześniej szykuję autko, żeby ładnie się prezentowało. Przed południem jadę do dużego miasta i standard - 2.5 godziny na saunach, potem kolacja na mieście (uwielbiam sezon na szparagi!) i zasłużony odpoczynek!


sobota, 20 kwietnia 2024

Podsumowanie tygodnia 340

Poniedziałek

Dzień wyjątkowy. Zamiast standardowego obsługiwania klientów w Departamencie, zostałem oddelegowany do przyuczania gości, którzy przybyli do nas z innych oddziałów. 

Robię to z przyjemnością, natomiast te stare wygi które pracują tu od wielu lat patrzą na mnie z zazdrością i co najmniej nieżyczliwie. Główny manager wybrał mnie na takie szkolenie, więc korzystam. Praca taka jaką mam dzisiaj jest o wiele mniej męcząca, w dodatku kończę ją wcześniej.

Wtorek 

Wracam do okienka, zazdrość współpracowników wciąż widoczna. Odzywają się do mnie zdawkowo, półsłówkami i niezbyt miło tym bardziej, że znów szczęście mi dopisuje! 

Środa 

W pracy luz. Po pracy dużo roboty, bo mam gościa. Piekę ciasteczka z jabłkami, dobrze że posprzątałem dzień wcześniej. 



Czwartek 

Bardzo fajny dzień, spokój i cisza. Szykuję się na jutro. Ubiór jeszcze bardziej reprezentacyjny, ponieważ mam szkolenie na najwyższym szczeblu.

Piątek 

Ja i jeden człowiek z innego Departamentu stoimy na wprost sporej grupy ludzi. Zaczynam od 8.00 i oddaję pałeczkę przed 13.00. Między nami widać dużą różnicę, pod wieloma względami. Ubiór, styl mówienia i wiele innych. Trochę nadwyrężyłem gardło z powodu dużej ilości mówienia. Po wszystkim jem obiad i jadę do dużego miasta na sauny, oraz na koncert Hanny Banaszak. Czas na odpoczynek! 

sobota, 13 kwietnia 2024

Podsumowanie tygodnia 339

Poniedziałek

Słoneczny poranek, gdyby nie rolety to miałbym bardzo jasno, ale nie powiem - przyjemnie się wstaje. 

Wtorek

Do pracy oczywiście jeżdżę na hulajnodze. Nawet z rana jest ciepło, a gdy po południu wracam do domu przy wszystkich mijanych punktów z lodami spore kolejki. Na termometrze 28 stopni.

Środa 

Squash, a potem wieczorny spacer. Wymęczony jestem porządnie, ale fajnie. Grudnik przekwitł, ale wypuścił nowe kwiaty. 


Czwartek 

Do weekendu już niedaleko. A przyszły tydzień szykuje się wyborny. Tymczasem szczęście mnie nie opuszcza w pracy :)

Piątek 

Po południu jak zwykle jadę do dużego miasta. W planach sauna, potem spacer w parku i tężnia, a kolacja na starym mieście. 

sobota, 23 marca 2024

Podsumowanie tygodnia 336

Poniedziałek

Trzęsienie ziemi w Departamencie. Większość chodzi jak na szpilkach. Sprzęt który informatycy ostatnio ulepszali padł zupełnie.

Wtorek 

Chaos. Oczywiście nikt tego przed klientami nie pokaże, ale spostrzegawczy i tak wszystko zauważą...

Środa 

Ciężki dzień. Jedna klientka wyprowadza mnie z równowagi, jest bezczelna i pyskata. 

Czwartek 

Wolne. Wizyta w Suntago. Odpoczynek, relaks i dogrzewanie w saunach. 

Piątek 

Powrót do domu i dalszy ciąg odpoczynku.

Przy okazji wizyta w muzeum, które okazało się być zupełnie puste (piątkowe popołudnie).

sobota, 16 marca 2024

Podsumowanie tygodnia 335

Poniedziałek

W pracy nie ma mojego kolegi z okienka obok. Zajmuję więc trochę jego biurka, bo jakoś nie mogę się zorganizować na swoim. Kilka dokumentów, jakieś przepisy ale także herbata i jedzenie - o ile nie mam klienta oczywiście.

Wtorek 

Audyt sprzętu. Cały dział IT przybiega do nas i zaczyna się wielkie sprawdzanie. Straszne zamieszanie. I wszystko w czasie pracy...

A w domu zakwitł mi grudnik. Nie wiem co się z nim dzieje, ale skoro chce to nie będę mu bronił :P



Środa 

Mam jednak mnóstwo szczęścia. Moi klienci nie awanturują się, pracuje mi się całkiem w porządku, czego nie można powiedzieć w przypadku moich współpracowników. 

Czwartek 

Moje szczęście bardzo denerwuje innych. Do tego stopnia, że zaczynają kierować do mnie niemiłe uwagi. Zapewne frapuje ich to od dłuższego czasu, że taki młody stażem pracownik ma tyle spokoju, a sprawy klientów załatwia o wiele szybciej i sprawniej niż oni -  którzy mają ponad dwudziestoletnie doświadczenie.

Piątek 

Dzień wolny. Obiad zamówiony do domu, potem wyjazd do dużego miasta i wyjście na długą wizytę w saunarium. Weekend imienionowo-imprezowy :) 

poniedziałek, 5 lutego 2024

Dylematy. Znowu.

Nie bardzo wiem, jak się zachować. Gdy byłem sporo młodszy, myślałem że ludzie w pewnym wieku są w stanie bezproblemowo rozwiązywać większość kłopotów ale także nie mają dylematów w kwestiach relacji oraz oceny. 

Gdy "x" potrzebuje coś ode mnie, uśmiecha się szeroko, nie zawaha się zadzwonić nawet w niedzielę (od współpracowników i tak nie odbieram po pracy), jest w stanie rzucić słaby - ale jednak - komplement. Naturalnie, jeśli ma w tym jakiś cel. Niesamowite, jak szybko, a w zasadzie natychmiast - potrafi wbić szpilę w najczulsze miejsce, donieść do głównego managera na coś, co robię (właśnie zgodnie z zaleceniami szefa), czy po prostu zrównać z ziemią cały mój wysiłek. 

No i taki dwulicowy "x" jak liść na wietrze układa się tak, jak akurat mu wygodnie i jaką ma potrzebę. Jestem coraz bliżej ku temu, aby wygarnąć mu co o tym myślę, że powinien się trochę hamować jeśli wciąż chce korzystać z mojej uprzejmości. 

Do pewnego czasu korzystał z tego, że był managerem mojego działu, więc mógł wykorzystywać swój stołek do różnych rozgrywek. W tej chwili jest inaczej. Myślę, że chyba najlepiej byłoby wprowadzić nowe zasady stopniowo, reagować na pojawiające się nieprawidłowości w jego zachowaniu i zwyczajnie nie dać się wciągnąć w głupie dyskusje. Tylko czy mi się to uda? 

Tymczasem w weekend znów piekę ciasteczka maszynkowe. Polubiłem je :) Przypominają mi czas młodości oraz dorastanie na wsi. Robię od razu podwójną porcję :) 



sobota, 3 lutego 2024

Podsumowanie tygodnia 329

Poniedziałek

Szykuje się cały tydzień w pracy. Trzeba dobrze się nastawić do tego, bo inaczej może być ciężko. Wolnego na razie nie mam, wszystko co zaległe wykorzystałem.

Tymczasem na parkingu jakieś "atrakcje". Mój samochód w garażu na szczęście. 

Wtorek 

Odbieram paczkę ze sklepu Temu. Do tej pory byłem sceptyczny w kwestii zakupów w tym sklepie, ale nie ma tragedii. Zamówiona bielizna jest dobrej jakości, rozmiary też ok. Cena atrakcyjna. Czas przesyłki dwa tygodnie.

Środa 

Niezapowiedziana kontrola. Nowy manager sprawdza wszystko, ale jest luźniej niż ze starym (poprzednim). Na szczęście wszystko wypada dobrze, więc nie ma zmartwień. Na jakiś czas mam względny spokój. 

Czwartek 

Idę na squasha do aquaparku. Mnóstwo ludzi, jakieś nowe twarze. Wszędzie kolejki. Nie, to jest słabe. Następnym razem wybiorę spacer. 

Piątek 

Dobrnąłem do końca tygodnia. I to w miarę bezboleśnie. Najważniejsza rzecz tego dnia - udało mi się potwierdzić noclegi tuż przy samym Suntago, do którego wybieram się w przyszłym miesiącu. Nocleg jest bardzo fajny (już tam byłem), ale teraz zamawiam u nich bezpośrednio (wcześniej przez booking, co daje spore oszczędności ale wymaga większego zaangażowania w samą rezerwację). Faktu nie ułatwia słaba znajomość języka polskiego wśród obsługi, ale jakoś się udaje.

A w przyszłym tygodniu mam zamiar zrobić pączki. Takie małe, serowe. Jeszcze nigdy nie robiłem, tak więc jestem ciekawy jak wyjdą. Miłego weekendu! 

sobota, 20 stycznia 2024

Podsumowanie tygodnia 327

Poniedziałek

Luz luz luz i jeszcze raz luz. Zadziwiająco nic się nie dzieje przy moim okienku, za to przy innych i owszem. Kłótnie, zgrzyty, ciągłe konflikty.

Wtorek 

Fajny dzień, po pracy sporo odpoczywam i choć powinienem ogarnąć kilka spraw u znajomych, nie myślę o tym. Odpoczywam i relaksuję się przy muzyce.

Środa 

Czas w pracy mija szybko i sprawnie. Wszelkie tarcia obserwuję z boku i nie mogę się nadziwić. Ilość egoizmu i fałszywych zdań jest przeogromna.

Czwartek 

Dzień wolny. Idę na trening, potem obiad na mieście i słuchanie muzyki w domu. 

Piątek 

Świetny dzień. W pracy spokój, po pracy same atrakcje. No i zapowiadający się weekend też jak najbardziej na plus :) 

sobota, 6 stycznia 2024

Podsumowanie tygodnia 325

Poniedziałek

Nie sądziłem, że ten tydzień będzie aż tak obfitował w różne wydarzenia. Ten dzień akurat do bani - nie dość że wstałem dopiero w południe (czyli zmarnowałem pół dnia) to jeszcze nie mogłem odeprzeć myśli o nadchodzącym tygodniu w pracy.

Wtorek 

Masakra. Nic mi nie wychodzi, męczę się nie tylko z klientami ale także sam ze sobą. Jestem wkurzony tak, że powinienem brać coś na uspokojenie. I na zmniejszenie ciśnienia.

Środa 

Jakby lepiej niż wczoraj, choć wciąż nerwowo i mnóstwo niepewności. System komputerowy nie działa, a informatyk ma to w du*ie. Nie mam sumienia zgłaszać tego do przełożonego, no ale tak się nie da pracować. Lawiruję.

Czwartek 

Dobra, muszę zmienić coś bo inaczej źle się to skończy. Kilka spraw się wyjaśniło - z korzyścią dla mnie. Nie wiem czy ktoś naprawiał mój komputer, ale działa w porządku. Uff. Ciśnienie powoli zaczęło schodzić. Po pracy idę na squasha, daję z siebie tyle energii że wieczorem padam ze zmęczenia. Godzinna gra jeszcze nigdy mnie tak nie wyczerpała jak teraz. Waliłem w piłkę jak oszalały, czy to już są pierwsze objawy wariactwa?

Piątek 

Czuję się jak nowo narodzony. Zmęczenie z wczorajszgo dnia minęło, w pracy wszystko dobrze się układa, choć raz niepotrzebnie wypalam z zatem do osoby, która żartów nie zna. Dociera to do mnie dopiero po chwili... No trudno. Po pracy oddaję się muzyce. Dzisiaj króluje Simply Red :) 

I najważniejsze - rezerwuję wycieczkę do Bułgarii na czerwiec. Lecę do tego samego hotelu (byłem tam już chyba 5 razy) z tym samym biurem podróży. Sozopol - bo tam się wybieram - oferuje piękne plaże, uroki starego zabytkowego  miasteczka, mnóstwo atrakcji turystycznych (m.in. rezerwat przyrody Ropotamo, Nesebyr - miasto z zabytkami wpisanymi na listę UNESCO), miejscowy folklor oraz niesamowite wrażenia kulinarne. Już nie mogę się doczekać i myślami spaceruję po Wschodnim brzegu Bułgarii :)