Chcę Wam dziś pokazać Alzację jesienną.
Jesienną, znaczy kolorową, rozmarzoną, powolną ... jesienną, znaczy taką tuż przed zbiorami winogron, skąpaną jeszcze w dość gorącym słońcu ale za to z bardzo zimnymi wieczorami i nocami...
W tej jesiennej Alzacji człowiek spędza weekendy przy małym, kawiarnianym stoliku i chłonie ten klimat popijając espresso lub biega z aparatem od wioski do wioski zatrzymując się po drodze, żeby skubać winogrona prosto z krzaków.
A niedługą będą pieczone kasztany :) Zapraszam.
Poniżej zdecydowanie moje ulubione zdjęcie, setki butelek, jeszcze bez etykiet, czekają na paletach przed drzwiami winnicy :)
Tak wygląda okno wystawowe sklepiku sprzedającego domowe przetwory. Właścicielka sklepiku zapewne mieszka tuż nad nim i każdego dnia dostarcza nowe słoiki wprost z własnej kuchni... magicznie czyż nie?
A teraz ciiiiiii... bo tu się śpiiiiiiiii
Pozdrawiam
Syl