Mam przeogromną ochotę umyć samochód :) odkurzyć wnętrze, bo warstwa kurzu na tapicerce mogłaby śmiało uchodzić za mech... dywaniki już od jakiegoś czasu przywodzą na myśl klepisko w ziemiance... a szyby nawet początkującemu detektywowi dokładnie wskażą czy jestem prawo czy też leworęczna i w jakich kierunkach ostatnio je skrobałam ;D Przy moim samochodzie wiele zajęcia miałby też ornitolog-pasjonat... bowiem chyba każdy z żyjących w Małopolsce i na Śląsku gatunków ptaków pozostawił na nim ślad...
Mam więc przeogromną ochotę umyć samochód. Ochota graniczy już z koniecznością. Przy czym, musicie sobie wyobrazić, że słynna cienka niebieska linia jest przy mojej granicy miedzy ochotą i koniecznością szeroka niczym stara dobra guma do majtek!
Niestety podczas tego weekendu ani ochota ani konieczność mi nie pomogą. Przegrają z kretesem z Czasem, którego będę miała jak na lekarstwo. Oczywiście nie narzekam, ponieważ czeka mnie intensywnie przyjemny czas. Między innymi czeka mnie pałaszowanie sushi, które uwielbiam! Bardzo Mądry Mężczyzna spędzi jutro pół dnia w kuchni gotując, chłodząc, klejąc, układając, zawijając, krojąc... Chętnie bym mu pomogła... ale cierpliwości wystarczy mi jedynie do... jedzenia :) Będę go oczywiście wspierać całą sobą! Poświęcę się też i pozjadam odkrojone końcówki ;D
Miałam również swój udział przy kompletowaniu całego zestawu do sushi. Przypadło mi mianowicie zakupienie sezamu białego i czarnego. Nie wiem czy myśleć sobie, że misja na miarę talentu...? Jaki talent, takie zadanie? Nie... nie myślę :) Sezam kupiłam z najwyższym trudem! Zadanie udało mi się wykonać po przepytaniu trzech pracowników z kolei! Najpierw szukałam intuicyjnie. Intuicja zawiodła. Nie lada to porażka, bowiem Kobietą jestem! Zgarnęłam rozpadające się moje Ego, kilka jego okruchów zamiotłam pod pierwszy z rzędu regał i szukałam dalej. Pierwsza pani zmyliła mnie pewnie odpowiadając, że "na bakaliach" znajdę. Drugą wskazówkę dali mi kolejni pracownicy po niekrótkim acz angażującym i burzliwym dialogu. Dzięki nim znalazłam jasny sezam! :) Połowa sukcesu! Jeszcze tylko czarny i mogę wracać do domu...
Niestety czarny sezam albo został wykupiony i dziś akurat zapasów nie uzupełniono, albo był w jakimś inny logicznym miejscu jak tekstylia lub szampony do włosów... W każdym bądź razie tam, gdzie się go spodziewałam i gdzie samozwańczo szukałam, czarnego sezamu nie było. Głaszcząc własną Dumę, przełykając pigułkę porażki udałam się do kasy. Stojąc w niekrótkiej kolejce postanowiłam zadzwonić jeszcze do Bardzo Mądrego Mężczyzny.
- pi pi pi... - odpowiadał mi telefon, a ja słuchałam jak urzeczona tępo spoglądając w podłogę.
- Taaak? - to On, chyba wystarczająco, jak na jego standardy trzymał mnie w niepewności.
- Kochanie - to ja - mam biały sezam, nie mogę znaleźć czarnego. Jeśli ci zależy, pojadę do kolejnego marketu i poszukam - proponuję usłużnie, ponieważ jestem cudowna i pomocna!
- Nieee... nie musisz... - słyszę, ale wyczuwam ewidentne wahanie...
- Ale mogę, nie ma sprawy... - zapewniam całkiem szczerze, przecież to jego wstępne urodzinowe przyjęcie :)
- Nie... nie trzeba... - znowu On, tym razem troszkę pewniej, chyba wiedział, że po całym dniu i fitnessie jestem skonana.
- Ale poważnie, kochanie, mogę je... -
urwałam nagle.
Stojąca przede mną w kolejce pani spośród gum do żucia i innych batoników przykasowych wygrzebała
jedną jedyną paczkę czarnego sezamu! :) To musi być jakaś cudowna paczka, bo jak inaczej by się tam znalazła??!! I jak inaczej mogła by być dostrzeżona przez Tą Panią??! Ha :)
- Już nic kochanie, już mam! Jadę do domu -
wykrzyknęłam rozradowana ;)
Mamy więc czarny i biały sezam. Mission complete ;D w wolnym tłumaczeniu na japoński
ミッション完全 :)
Weekend zapowiada się smacznie i przyjemnie :)
Życzę Wam takich konstruktywnych długich kolejek
i takich ludzi wokół!
Pięknego weekendu!
Mała Mi