Nie, nie ja. Potomek. Te strony do albumu zrobiłam specjalnie dla niego. Przymierzałam się do tych zdjęć już ponad rok i dopiero wczoraj kliknęło. Prosto, krótko i na temat;) Podsumowałam osiągnięcia podniebne Potomka, podliczyłam to i owo, wydrukowałam, wycięłam, wszystko przykleiłam wg prostego schematu, żeby nie przytłoczyć zdjęć i gotowe.
Potomek uwielbia latanie, na całe szczęście nie cierpi na chorobę lokomocyjną tak jak ja, i nawet 10-godzinny lot nie był mu straszny. A opis lądowania w jego wykonaniu, przy zachodzącym nad Nowym Jorkiem słońcu, docenili chyba wszyscy pasażerowie, którzy przysłuchiwali się jego obrazowej nawigacji;)
niedziela, 26 kwietnia 2009
sobota, 25 kwietnia 2009
Krok po kroczku
Wygląda na to, że faceci muszą się wyprowadzić. Scrapuję tylko wtedy, kiedy ich nie ma, a nie ma ich, kiedy szaleją na zewnątrz. Z tego wniosek, że jeśli albumy z wakacji mają kiedykolwiek powstać, to Potomek z Ochroniarzem muszą iść na pieszą wycieczkę, najlepiej na drugi koniec Polski;)
Dzisiaj musiały mi wystarczyć 2 godziny na zrobienie poniższej strony i posprzątanie całego towarzyszącego bałagnu. Może to i dobrze, że tylko 2, bo ileż można przekładać setki zdjęć, zanim się zdecyduję na to jedno, względnie kilka, które zostaną zaszczycone zaproszeniem do albumu wakacyjnego. Przedłużenie procesu produkcyjnego powoduje również selekcja papierów i dodatków, która trwa wieczność, bo przecież zdjęcie takie szczególne i nie można tak z byle czym, toż to byłby straszny mezalians! Dlatego dzisiaj było krótko, zwięźle i na temat, czyli biało- niebiesko z odrobiną zieleni. Jeśli sztukę ograniczania dodatków i technik opanuję do perfekcji, przestanę celebrować wspomnienia, zanim przykleję je na karty albumu, to jest duża szansa, że tenże album, a raczej jego tomy, powstaną zanim Potomek wyprowadzi się z domu;)
Dzisiaj musiały mi wystarczyć 2 godziny na zrobienie poniższej strony i posprzątanie całego towarzyszącego bałagnu. Może to i dobrze, że tylko 2, bo ileż można przekładać setki zdjęć, zanim się zdecyduję na to jedno, względnie kilka, które zostaną zaszczycone zaproszeniem do albumu wakacyjnego. Przedłużenie procesu produkcyjnego powoduje również selekcja papierów i dodatków, która trwa wieczność, bo przecież zdjęcie takie szczególne i nie można tak z byle czym, toż to byłby straszny mezalians! Dlatego dzisiaj było krótko, zwięźle i na temat, czyli biało- niebiesko z odrobiną zieleni. Jeśli sztukę ograniczania dodatków i technik opanuję do perfekcji, przestanę celebrować wspomnienia, zanim przykleję je na karty albumu, to jest duża szansa, że tenże album, a raczej jego tomy, powstaną zanim Potomek wyprowadzi się z domu;)
czwartek, 23 kwietnia 2009
O Storczyku, co się nie poddawał
W zeszłym roku, chyba we wrześniu, dostałam pięknego, kwitnącego storczyka. Kwitł jak szalony, jakby nie miał nic innego do roboty, tak jakoś do połowy grudnia, kiedy to wyjechaliśmy na święta i storczyk się na nas obraził. Po naszym powrocie zaczął zrzucać kwiaty i na tym skończyło się jego piękno. Zostały suche badyle, a i korzenie zrobiły się jakieś takie nieatrakcyjne. I tak sobie stała ta martwa natura na parapecie, aż w lutym zauważyłam, że czubek jednego badyla zazielenił się, drugiego też, bo storczyk miał dwa odnóża. Niestety Potomek uznał to za skazę i przyciął roślinę według szkoły 'co nowe-won'. "No i po sprawie"-pomyślałam. A tu niespodzianka objawiła się w marcu. Dzielny storczyk wypuścił nowe pędy w zupełnie innych miejscach i rośnie sobie do dzisiaj:) Potomek przeszedł przyspieszony kurs z botaniki i hodowli roślin, co skutecznie ostudziło jego zapędy ogrodnicze:)
Storczyk pod koniec marca:
Storczyk wczoraj:
Storczyk pod koniec marca:
Storczyk wczoraj:
środa, 22 kwietnia 2009
Trojaczki
Ostatnio w mojej 'pracowni' scrapbooking został chwilowo wyparty przez decoupage i powstał zestaw, który roboczo nazwałam 'trojaczki'. Ale na tym nie koniec, bo wczoraj poproszono mnie o komplet nr 4. To już kolejne skrzynki i zegary z tej serii, ale przypadły do gustu nie tylko mnie, no i przyjemnie się je tworzy. Choć muszę przyznać, że z tęsknotą przerzucam zdjęcia czekające na albumy i chyba dzisiejszej już prawie nocy nie oprę się pokusie:) Bo zdjęć nie ubywa, a wręcz mnożą się w zastraszającym tempie, jako że Potomek ma zacięcie fotograficzne i wyprodukował juz cały folder całkiem niezłych ujęć:)
poniedziałek, 20 kwietnia 2009
sobota, 18 kwietnia 2009
"Nemyslis-zaplatis"
"Nemyslis-zaplatis", to hasło przewodnie dosyć drastycznej, ale dającej wiele do myślenia, kampanii przestrzegającej przed bezmyślną jazdą samochodem.
PS: Ostrzegam, że sceny z filmów mogą wstrząsnąć, ale o to chodzi, bo głupota ludzka nie zna granic.
PS: Ostrzegam, że sceny z filmów mogą wstrząsnąć, ale o to chodzi, bo głupota ludzka nie zna granic.
czwartek, 16 kwietnia 2009
Pamiątka Bierzmowania
Po długaśnym dniu, szybki wpis. Kartka, którą robiło się niespodziewanie łatwo, chociaż temat przez wielu uważany za trudny. Tym bardziej cieszę się z tego, co mi wyszło, bo i zamawiająca zadowolona, a i mnie się podobało:) Na bardziej elokwentny wpis dzisiaj mnie już nie stać;)
Muszę przyznać, że zdjęcia kiepsko wyszły;/
Muszę przyznać, że zdjęcia kiepsko wyszły;/
wtorek, 14 kwietnia 2009
Lena na wolności
Bohaterką dzisiejszego odcinka jest Lena.
Krótki wstęp: na święta pojechaliśmy do dziadków Potomka, w sumie ok. 2 godziny jazdy samochodem, ale Lenie spodobało się tak średnio. Większość drogi użalała się nad swoim losem, dając wszystkim do zrozumienia, że w koszyku to sobie sami możemy jeździć i w ogóle 'poproszę o nr telefonu do TOZ-u i ja wam tu zaraz pokażę' (to tak w wolnym tłumaczeniu;) W końcu dotarliśmy jednak na miejsce, z niewielkim opóźnieniem spowodowanym objazdem po wypadku z udziałem 3 samochodów. I tak zaczęły się leniwe dni, podczas których kotka, od kilku miesięcy blokowa- wysokopienna, miała okazję zaznać wolności podziwiając ogród.
Kilka fotek z sesji:
Po tej krótkiej sesji zdjęciowej miałam okazję zauważyć, że Lena jest z tych 'niepozujących' i sporo się namęczę, zanim uda mi się zrobić jakieś słodkie, kocie zdjęcia do rodzinnego albumu:)
PS1: Modelka na zdjęciach wygląda wyjątkowo kiepsko, ponieważ nadal dochodzi do siebie po zabiegu sterylizacji i powtórnym szyciu na skutek niewielkich komplikacji. Na sterylizację kotki zdecydowaliśmy się po naradzie rodzinnej, ponieważ uważamy, że na świecie cierpi wystarczająco dużo osobników z niekontrolowanej populacji zwierząt niczyich. Drugim argumentem była wyjątkowa męcząca osobowość kotki w rui;) Kto miał to wie i zrozumie.
PS2: Wszystkich zaglądających tutaj wiosennie pozdrawiam:) Nie wiem jak u was, ale u nas od rana świeci słońce i jest cudownie:)
Krótki wstęp: na święta pojechaliśmy do dziadków Potomka, w sumie ok. 2 godziny jazdy samochodem, ale Lenie spodobało się tak średnio. Większość drogi użalała się nad swoim losem, dając wszystkim do zrozumienia, że w koszyku to sobie sami możemy jeździć i w ogóle 'poproszę o nr telefonu do TOZ-u i ja wam tu zaraz pokażę' (to tak w wolnym tłumaczeniu;) W końcu dotarliśmy jednak na miejsce, z niewielkim opóźnieniem spowodowanym objazdem po wypadku z udziałem 3 samochodów. I tak zaczęły się leniwe dni, podczas których kotka, od kilku miesięcy blokowa- wysokopienna, miała okazję zaznać wolności podziwiając ogród.
Kilka fotek z sesji:
Po tej krótkiej sesji zdjęciowej miałam okazję zauważyć, że Lena jest z tych 'niepozujących' i sporo się namęczę, zanim uda mi się zrobić jakieś słodkie, kocie zdjęcia do rodzinnego albumu:)
PS1: Modelka na zdjęciach wygląda wyjątkowo kiepsko, ponieważ nadal dochodzi do siebie po zabiegu sterylizacji i powtórnym szyciu na skutek niewielkich komplikacji. Na sterylizację kotki zdecydowaliśmy się po naradzie rodzinnej, ponieważ uważamy, że na świecie cierpi wystarczająco dużo osobników z niekontrolowanej populacji zwierząt niczyich. Drugim argumentem była wyjątkowa męcząca osobowość kotki w rui;) Kto miał to wie i zrozumie.
PS2: Wszystkich zaglądających tutaj wiosennie pozdrawiam:) Nie wiem jak u was, ale u nas od rana świeci słońce i jest cudownie:)
wtorek, 7 kwietnia 2009
Coś niebieskiego
Pierwsza porcja weekendowego 'sztukowania':) Coś niebieskiego, z różami i w kropki. Czyli tak, jak widać. Wykonane techniką decoupage, postarzone, poprzecierane i pokropkowane. Wykończone satynowym lakierem, który pięknie popękał, bo nałożyłam go na jeszcze wilgotny motyw.
Przysiadłam na chwilę, by złapać oddech i już mnie nie ma:)
Przysiadłam na chwilę, by złapać oddech i już mnie nie ma:)
niedziela, 5 kwietnia 2009
Wiosenny spacer
To był bardzo pracowity weekend, ale na efekty w postaci zdjęć trzeba będzie poczekać:)
Za to wrzucę kilka migawek z dzisiejszego spaceru, podczas którego udało mi się zrobić tak cudowne zdjęcia Potomka, że ręce same rwą się do albumu. Niestety zamiast ciąć, kleić, szyć, itp. będę sobie teraz klikać, aż napiszę coś, na co zainteresowani czekają z niecierpliwością, a objawię im to we wtorek;)
A na zdjęciach Potomek delektujący się pierwszą porcją lodów z naszej ulubionej cukierni, która oferuje delicje domowej roboty, smakujące jak nazwa wskazuje i w kolorach właściwych tym smakom.Ostatnie zdjęcie z serii, to Uśmiech Pozowany-taki sobie Potomek wymyślił i raczy mnie tym od pewnego czasu, tzn. od momentu kiedy łaskawie zaczął pozować do zdjęć. Wcześniej ćwiczyłam polowanie na Potomka, aby cokolwiek normalnego pojawiło się w albumie.
I jeszcze Potomek Sfrustrowany po tym, jak koło rowera ugrzęzło w żwirze. Szkoda, że nie mogę dołączyć efektów dźwiękowych, bo cała scena zasługiwała na Oskara:)
Za to wrzucę kilka migawek z dzisiejszego spaceru, podczas którego udało mi się zrobić tak cudowne zdjęcia Potomka, że ręce same rwą się do albumu. Niestety zamiast ciąć, kleić, szyć, itp. będę sobie teraz klikać, aż napiszę coś, na co zainteresowani czekają z niecierpliwością, a objawię im to we wtorek;)
A na zdjęciach Potomek delektujący się pierwszą porcją lodów z naszej ulubionej cukierni, która oferuje delicje domowej roboty, smakujące jak nazwa wskazuje i w kolorach właściwych tym smakom.Ostatnie zdjęcie z serii, to Uśmiech Pozowany-taki sobie Potomek wymyślił i raczy mnie tym od pewnego czasu, tzn. od momentu kiedy łaskawie zaczął pozować do zdjęć. Wcześniej ćwiczyłam polowanie na Potomka, aby cokolwiek normalnego pojawiło się w albumie.
I jeszcze Potomek Sfrustrowany po tym, jak koło rowera ugrzęzło w żwirze. Szkoda, że nie mogę dołączyć efektów dźwiękowych, bo cała scena zasługiwała na Oskara:)
piątek, 3 kwietnia 2009
I jeszcze kilka
Te papiery z kolekcji Chasing Butterflies, Daisy D's to też był bardzo udany zakup. Już kiedyś wspominałam, że będzie z nich album, ale jak tak dalej pójdzie to raczej albumik, bo zostaną tylko skrawki:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)