Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ATC. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ATC. Pokaż wszystkie posty
Szaleństwo przedwyjazdowe
mnie dziś dopadło. I komplet miałam: powyciągane torby, ciuchy porozwalane wszędzie i kibelek zaliczony co godzinkę:) Niby tylko parę dni ale z młodym trzeba się liczyć przy pakowaniu bardzo, a już z pogodą zmienną najbardziej. No nie lubię wyjeżdżać! Może jak młody podrośnie, to polubię? Chociaż - źle to napisałam - bo przecież sama, samiusieńka baaaardzo lubię wyjeżdżać. Może gdyby młody mógł zjadać wszystko to, co przeciętne prawie trzylatki jedzą - byłoby troszkę łatwiej? A tak trzeba się wszędzie z własnym żarciem taszczyć i brać pod lupę całe otoczenie, w którym młody spędzi czas. I to jest nieziemsko dołujące i przytłaczające. Pewnie dlatego znienawidziłam wszelakie spontaniczne wyjazdy gdziekolwiek, a i te zaplanowane dużo wcześniej wcale do przyjemnych nie należą.
Ach, znowu smęcę, a przecież wiosna w rozkwicie i nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej:)Ponieważ do szanownej adresatki już dotarła przesyłka, pokażę Wam moje pierwsze w życiu ATC. Przyjemnie mi się je robiło, jeszcze przyjemniej pakowało i mam nadzieję, że Tores też odczuła przyjemność, gdy już je zobaczyła. Oto one, maleństwa sztuk dwie:
I małe zbliżenie na kawowe [z prawdziwych ziarenek] środki kwiatuszków:
Nie są może zbyt wymyślne ale myślę, że przywodzą na myśl pachnącą kawkę, której to jestem wieeeeeelkim smakoszem o każdej porze dnia i nocy:) Zapakowałam je ozdobnie, w papierowy schowek w kolorze czekolady, razem z odrobiną cynamonu, żeby pachniało.
Całość zamyka się na kawowy guziolek.
Bardzo mi się fajnie to wszystko robiło, w kolejce czeka kolejne ATC.
A u Rachel piękne oryginalne candy, sami zobaczcie: