Kolorowe krzesło-patyczak - 'przed' i 'po'

17:15

 


To od krzeseł się wszystko zaczęło. Cała moja przygoda z odnawianiem i malowaniem mebli. Ponad 10 (!) lat temu. Pamiętam mgliście zdjęcie, które wpadło mi w oko krótko po tym, kiedy odkryłam Pinterest. Pośród setek zdjęć, które zapisywałam z obłędem w oczach była TA kuchnia. Duży stół, na ścianach biel, na podłodze długie sosnowe deski, a przy stole krzesła z charakterystycznymi oparciami w kształcie szczebelek. Kolorowe! 

To wtedy chyba otworzyły mi się oczy i olśniło mnie, że nie wszystkie meble muszą być w kolorze drewna, białe czy szare. Ba! Nie wszystkie krzesła przy stole muszą być od kompletu! 

Zapamiętałam ten pomysł i jakiś czas później, kiedy już wiedziałam, że takie krzesła są nazywane "patyczakami" a po szwedzku "pinnstol", przemierzałam szerokie wody internetów w poszukiwaniu coraz to nowszych zdjęć inspiracji. Krzeseł o takiej formie widziałam sporo i wtedy wykiełkował mi w głowie pomysł - żeby kiedyś skompletować przy stole same patyczaki - każde w innym kształcie i w innym kolorze.

Nie było łatwo znaleźć w Polsce różne kształty, a szczególnie - różne kolory. Ale dałam sobie czas, bez presji, że muszę je mieć "na już" i powoli zbierałam swoją kolekcję krzeseł, które w większości samodzielnie odnawiałam i malowałam.

Jeśli bywałaś już u mnie na blogu dawniej, może kojarzysz żółtego patyczaka, który wprowadził trochę słońca do mojej malutkiej jadalni w wynajmowanym mieszkaniu? (To rok 2014 - kto by pomyślał?!)

Po 9 latach intensywnego użytkowania wymagał już odświeżenia, dlatego wzięłam go na warsztat podczas pierwszej edycji mojego kursu o malowaniu mebli "Nowe życie starego mebla" - dokładnie rok temu. 

Powiem szczerze - w ogóle nie zamierzałam go wtedy odnawiać, bo wybrałam już inny mebel jako przykład. Ale kiedy zobaczyłam w naszej kursowej grupie ile dziewczyn zamierza odnawiać w kursie właśnie krzesło - często właśnie krzesło-patyczaka, postanowiłam wyjść im naprzeciw i pokazać też ten drugi przykład. 

W kursie znalazły więc się dodatkowe lekcje o samym patyczaku. 

Pokazywałam dokładnie jak go oczyszczam z farby i jak go maluję - w jakiej kolejności i czym się posługuję.
 

Dlaczego w ogóle zabrałam się za malowanie patyczaka? 

Po 9 latach krzesło było troszkę przetarte, głównie na oparciu. Ale muszę przyznać, że malowana powłoka okazała się dużo trwalsza niż nowiutkie krzesła z innego sklepu, z których farba schodziła dosłownie od zadrapania paznokciem...
 

Po drugie - miałam ochotę na zamianę pastelowej żółci na inny odcień i wypróbowanie nowej farby, Dlatego patyczak zyskał nowe (już drugie!) życie w takich ładnych niebieskościach:

 


Jego metamorfozy na przestrzeni lat wyglądały tak:



Moje wnętrza też się zmieniły - przede wszystkim lokalizacja i metraż, ale jest to ten kierunek, który sobie wymarzyłam te ponad 10 lat temu - stół z patyczakami w różnych kolorach i każdy jest inny! (A to jeszcze nie cała kolekcja...)


Metamorfoza mojego patyczaka była inspiracją i zachętą do działania dla moich kursantek. 

Zobacz, jakie krzesła one odnowiły podczas udziału w moich kursach:

 

 

  


  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze