Przed kilkoma dniami zobaczyłam pod ostatnim postem komentarz od jednej z czytelniczek mojego blogu. Jestem jej szczerze wdzięczna, że dosłownie pogoniła mnie do roboty. Ta jej anonimowa uwaga, iż tak długo milczę, nie piszę o przeczytanych książkach, nie pokazuję obrazków z Wilna po prostu wybudziła mnie z letargu letniego, przy którym tak łatwo przekładamy różne prace na potem. Widocznie ta nadal trwająca letnia pogoda zmusza zapomnieć, że to już wrzesień zbliża się ku końcowi. A więc do pisania!
Trochę się działo w okresie sierpniowo wrześniowym. Krótko o wydarzeniach, które na długo pozostaną w pamięci. Relacje z wydarzeń będę układać chronologicznie.
Na początku sierpnia z mężem i córką, która odwiedziła nas, wyskoczyliśmy na kilka dni do Tallina. Jest to stolica Estonii, jednej z byłych republik radzieckich. Miasto, które nie da się nie polubić. Bardzo zadbane, czyste i przyjazne turystom, z wspaniale zachowanymi średniowiecznymi murami obronnymi i basztami. Nie można się nasycić widokami jaskrawych dachówek, czy też korowodem wież z dolnego miasta.
Niezapomniane wrażenia z odwiedzin w Muzeum Morskim. Polecamy wszystkim, kto planuje podróż do Tallina, będziecie na pewno zauroczeni tym niesamowitym miastem i jego zabytkami.
Następnie z mężem i parą przyjaciół polecieliśmy do Turcji, aby zregenerować siły fizyczne, zażywając kąpieli morskich w ciepłej wodzie, poddając się masażom i degustując rarytasy kuchni regionalnej. Nie mogliśmy nie zawitać do Aquarium w Antalii, którego atutem jest największy na świecie tunel o długości 131m, gdzie w akwariach i nad głowami zwiedzających pływają różne stwory morskie.
Tak w ciekawych wydarzeniach i upłynął nam sierpień. W wielu krajach 1 września rozpoczyna się rok szkolny. Ponieważ zażywam swobody będąc emerytką, to w takim dniu nie muszę iść do szkoły i prowadzić pierwszej lekcji powitalnej swoim uczniom. Moi byli uczniowie, którzy składali maturę akurat 40 lat temu, postanowili, że 1 września, ci którzy będą mogli, stawią się na tą pierwszą lekcję. Byłam poinformowana, że z rana zabierają mnie na piknik nad rzekę, gdzie przy kawce, herbacie będziemy oddawać się nostalgicznym wspomnieniom. Byłam do głębi serca wzruszona taką ich decyzją. Świetnie spędziliśmy czas, było mnóstwo serdecznych pogadanek. Moje "dziatki "wspominały różne ciekawe wydarzenia, o których kiedyś nie miałam pojęcia. Cieszyło mnie to ,że po upływie tylu lat chcą ze sobą obcować, dążą się spotykać. Z łezką w oku wspominam ten razem spędzony czas. Bardzo lubię tą moją "11B".
No i jeszcze jedno z takich nietypowych wydarzeń wrześniowych. W ubiegłym roku mąż dostał bon prezentowy na lot balonem. Pogoda jak najbardziej zachęcała, aby skorzystać z tej okazji, więc mąż udał się do punktu odlotu jako pasażer, a ja zaś jako kibic. Moim zdaniem to akurat ja miałam większego pietra. Po godzinie lotu, kiedy zatelefonował, że już wylądowali , odetchnęłam.
Przejrzałam ostatnie posty i przekonałam się, że bardzo długo nie pisałam o książkach. A czytało się co nie co. Zacznę swoje relacje od tych pozycji, które najbardziej mnie zafascynowały, i które chce się polecać wszystkim.
Valerie Perrin "Zapomniane niedziele". Tak byłam zafascynowana jej poprzednimi powieściami, że nie zdziwił mnie fakt, iż książka od pierwszych stron skradła moje serce. Autorka pisała powieść dla wszystkich, o prawdziwej przyjaźni i miłości między pokoleniami. Lekkie humorystyczne nutki sprawiają, że łatwo się czyta, ale długo potem rozmyślamy nad losem bohaterów, często w wyobraźni stawiając siebie na ich miejsce. Polecam serdecznie, i polecam wszystkim, nie patrząc na wiek lub płeć.
Wojciech Chmielarz "Zbędni". I znowu nie jestem zawiedziona nową książką tego autora.Bardzo dobry kryminał, z ciekawymi postaciami bohaterów, których łączą niby zupełnie odosobnione wątki powieści. Nie zauważyłam częstej tendencji, kiedy każda kolejna książka jest trochę słabsza od poprzedniej. Polecam bardzo.
Fredrik Backman " Zwycięzcy" Jest trzecią książką z trylogii o dwóch rywalizujących między sobą miasteczkach Björnstad i Hed. Jak i każda książka tego autora jest o zdradzie i przyjaźni, o zaufaniu i zadawanych ranach, o stosunkach między dziećmi i rodzicami. Byłam prawdziwie zauroczona każdą z przeczytanych jego powieści. Polecam młodym czytelnikom przede wszystkim.
John Ironmorgen" Wieloryb i koniec świata" Książka, która po przeczytaniu długo tkwi w głowie czytelnika. Tak było ze mną. Książka, która przywraca ludziom wiarę w bezinteresowna pomoc otaczajacego ciebie społeczeństwa. Bardzo ciekawa i wciagająca czytelnika fabuła. Były makler giełdowy z Londynu, który jest przekonany , że przyczynił się poprzez swój opracowany program do spowodowania globalnego krachu finansowego ocknął się nagi na plaży w wioseczce St Piron w Kornwalii. Miejscowa społeczność ratuje tajemniczego przybysza, który potem... Nie będę odbierać przyjemności czytania tym, kto sięgnie po książkę, którą gorąco polecam.
Edith Warton " Ethan Frome" . Dla tych, kto lubi romantyczne powieści w których akcja rozgrywa się w mrocznej atmosferze, wśród szarych mieszkańców ponurej miejscowości. Beznadziejny los głównego bohatera skazuje go na wieczne cierpienia. I mimo wszystko książka wciąguje ijest godna uwagi. Polecam.
Katarzyna Zyskowska" Upalne lato Marianny", "Upalne lato Kaliny". Nie wiem naprawdę , czy chcę czytać trzecią część tej trylogii "Upalne lato Gabrieli", ale raczej nie. Po przeczytaniu tych książek nie mogłam uwierzyć, że to ta sama autorka , która napisała :"Nocami krzyczą sarny ". Dziwne uczucie, jakiś niedosyt pozostał, raczej literatura nie dla mnie.
Na dzisiaj tyle. Robótki oczywiście ciągle mi towarzyszą, ale ponieważ uzbierało się wszystkiego niemało, więc będzie materiał na osobny post. Uwierzcie mi, że planuję go wkrótce opublikować.
Wszystkim tu zaglądającym życzę ciepłego, rozkosznego "babiego "lata, różnych ciekawych wydarzeń i miłego towarzystwa.