piątek, 9 maja 2014

Kołyska

Emanacja oczywista - początek; alfa, droga, podróż, wszechświat… Idea początku, która sprawiła powstanie tej formy. Skrzyniasty wóz na koślawych biegunach. Monotonny, usypiający rytm zamknięty w tych koślawościach.


Sympatia- uczucie pozytywnej akceptacji nieuchronnej oczywistości. Kolejność następujących po sobie rzeczy: od kołyski po…


No i ten fakt, że była biała; w olejnej, gęstej bieli, której melancholijne pozostałości skrywają się jeszcze  w zakamarkach starego, sosnowego drewna.


Czas zmienił estetykę formy, wygumował konteksty i oboczności. Pozostawił jednakże ideę początku. Nie chciał też pewnie zabrać, wpisanego w tę formę, uczucia sympatii.  







sobota, 19 kwietnia 2014

Komoda

Komoda jest raczej w kiepskim stanie - zaniedbana; z tym wieloletnim, ciężko przysiadłym, w niemal każdym zakamarku, kurzem. Otoczona szczelnym kokonem zjełczałego tłuszczu. Najpewniej odpychająca w swoim starczym imagu. Zdecydowanie nieprzystająca do aktualnej rzeczywistości. No i te toczące ją czerwie! Zapewne legiony małych, ohydnych larw zamieniających drzewną strukturę w labirynt pustych korytarzy przyprószonych białawą marnością przetrawionej materii.



Pewnie ktoś ją lubił- starannie odkurzał, w każdy sobotni wieczór, miękką szmatką z bawełnianej tkaniny. Wymieniał, w przededniach świąt Bożego Narodzenia, arkusze gazet z dna każdej ze trzech szuflad. Być może, na jej orzechowym blacie, ustawił sobie ołtarzyk: gipsową figurkę Matki Boskiej i dwa, srebrzyście połyskujące lichtarzyki, po jej błękitnych bokach.


I najpewniej dlatego, trzęsącą się już ze starości ręką, posrebrzył metalowe okucia tych trzech szuflad. Jej szuflad. Aby było ładniej. Świątecznej.



Komoda ma raczej szczęście - wzmocniona syntetyczną żywicą, w najświeższym makijażu z pierwszorzędnej politury, trafi zapewne na muzealne salony. W najgorszym razie odpocznie w muzealnym magazynie. 


Kazimierz Konsek