Styczniowe zmiany w salonie idealnie wpisują się w wiosenny klimat, który mamy za oknem. Uwielbiam tę porę roku, kiedy wszystko budzi się do życia, pojawiają się soczyste kolory i świat zaczyna pachnieć pąkami z drzew i kwiatów. Chociaż nasz nowy salon nie jest już taki nowy, to wciąż się nim zachwycam i zachodzę w głowę, jak mogłam tak długo zwlekać ze zmianami :) To wnętrze wygląda jak zaczarowane, a wystarczyło tylko kilka białych półek, trochę kwiatów i książki, duuużo książek! Kolejna porcja czeka na znalezienie im miejsca, ale nad tym jeszcze pracuję. Zresztą biblioteczne rewolucje nie są jedynymi, jakie się dzieją, ale tym podzielę się z Wami wkrótce.
Barwne szaleństwo dopadło również balkon, który w końcu mogłam posprzątać po zimie. Z ostatniego zamówienia z tekpak.pl zostały mi jeszcze papierowe torby, więc wszystkie zbędne doniczki, dekoracje i kamyki wyjechały pięknie zapakowane do garażu. W tym roku stawiam na minimalizm, chcąc cieszyć się każdym wolnym centymetrem terasu. Kawa w porannym słońcu naprawdę smakuje lepiej... Nie mogę się już doczekać, kiedy posadzone w donicy malwy zarosną pięknie na zielono jedno z okien, a ich kolorowe ogromne kwiaty zaczarują to miejsce na nowo.