Ha, takie coś właściwie mi wyszło. Ćwiczyłam sobie kształt wisiora (długi i szczupły...) i zapragnęłam mieć kwiatka - wyszło dziwadło kwiatkopodobne, no ale dopiero się wire-wrappingu uczę :-)
Skąd nazwa? A stąd, że ten ognisty agat niezaprzeczalnie kojarzy mi się z wulkanem i lawą. Użyłam miedzi, żeby wydobyć czerń kamienia i koralików.
Miałam się zabrać za biżuterię ślubną, ale chciałam jeszcze chwilę poćwiczyć. Pokazuję skończony wisior mojemu Już-Prawie-Mężowi a On na to (nieco skonsternowany): "to ma być ten ślubny?" :D Eh, a czy na ślubny wygląda?! Aż tak pokręcona nie jestem, żeby "wulkaniczny" agat w miedzi zestawić z białą suknią ślubną :-)
poniedziałek, 10 sierpnia 2009
WISIOR WEZUWIUSZ
Etykiety:
agat,
bez oksydy,
czerń,
czerwień,
etno,
kwiatek,
miedziany,
pomarańcz,
szkło Jablonex,
wire-wrapping,
wisior
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
jaki przyjemny wisior! i fantastyczny kamień :)
OdpowiedzUsuńagat jest piękny, a oplot go ładnie eksponuje :o)
OdpowiedzUsuńJaki piękny!!!!
OdpowiedzUsuńzakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia ... te kolory ... forma ........mrrrrrrrrrr
OdpowiedzUsuń