UFO? Nic z tych rzeczy!
Ufolodzy nie będą zachwyceni, ale pasjonaci historii – jak najbardziej. Archeolodzy z Uniwersytetu Wrocławskiego wyjaśnili, skąd wzięły się tajemnicze kręgi w zbożu pod Oławą.
Autor:
Michał Raińczuk
Data Publikacji:
4 Gru 2017
– Są tacy, którzy mają o to pretensje, ale wolałem od razu uprzedzić, że nie mamy do czynienia z UFO, żeby uciąć wszelkie zbędne komentarze – śmieje się dr Mirosław Furmanek z Instytutu Archeologii UWr.
Mowa o kręgu w zbożu o średnicy 80-90 metrów, który udało się odkryć w tym roku pod Oławą dzięki zdjęciom lotniczym autorstwa Piotra Wronieckiego.
– Robiąc fotografie, obserwujemy tzw. wyróżniki, w tym wyróżniki wegetacyjne, czyli roślinne, oraz wyróżniki glebowe – tłumaczy Mirosław Furmanek. – Zasada jest prosta: jeśli człowiek wykopał coś w ziemi, na przykład fosę czy jamę, albo pod powierzchnią ziemi znajdują się fragmenty kamiennych budowli, jak fundamenty, to te miejsca wyróżniają się na tle reszty otoczenia. Rosnące tam zboża dojrzewają w innym tempie, mają inną wysokość, kolor itp.
To właśnie wspomniane wyróżniki ułożyły się w – jak się okazało – nie tak znowu tajemniczy krąg pod Oławą (patrz zdjęcia). Wrocławscy archeolodzy od razu rozpoznali w nim rodzaj obiektu występującego przeważnie na terenie Czech, Moraw, Słowacji, Węgier i Niemiec.
– Ten bardzo charakterystyczny układ – podwójne rowy połączone klamrami, cztery wejścia, palisady – jest typowy dla wyjątkowo krótkiego okresu i konkretnych społeczności, stąd nasza pewność. Założenie to powstało około 7 tys. lat temu – mówi Mirosław Furmanek.
Nie wiadomo jeszcze, jaką funkcję pełnił oławski rondel, bo taką nazwą określa się podobne, odkryte dotychczas konstrukcje. Pomysłów jednak nie brakuje.
– Archeologia korzysta z nauk przyrodniczych, ale sama jest nauką humanistyczną, dlatego koncepcje wciąż się zmieniają. Można powiedzieć, że jest ich tyle, ilu archeologów – mówi Mirosław Furmanek.
– Poza tym w archeologii, jak w naukach społecznych, zmienia się również podejście do rozumienia przeszłości – dodaje. – Kiedyś bardzo często próbowano przekładać nasz sposób postrzegania świata na dawne społeczności. Jeżeli odkryto coś, co kojarzyło się z fosą, znalezisko od razu kojarzono z funkcjami obronnymi. Dlaczego? Bo fosy broniły dostępu do grodów, zamków, miast – wszystkiego, co miało wewnątrz zamieszkane zabudowania. Tyle że w przypadku założeń spod Oławy zabudowań brak. Nie ma też żadnych śladów, które mogłyby sugerować, że w środku ktoś mieszkał. Przestrzeń w środku, za rowami i palisadami, jest pusta.
Do czego zatem mógł służyć obiekt, którego szczątki wciąż znajdują się pod ziemią? Jedna z hipotez zakłada, że pełnił on funkcje społeczno-symboliczne i odbywały się w nim różnego rodzaju obrzędy religijne, ze składaniem ofiar włącznie. Inni badacze sugerują, że mógł być czymś w rodzaju obserwatorium czy „kalendarza” – ponieważ położenie wejść pokrywało się z wydarzeniami astronomicznymi, związanymi z konkretnymi świętami czy cyklem działań rolniczych. Jeszcze jedno potencjalne zastosowanie to stadion, na którym odbywały się rozgrywki sportowe, integrujące społeczność i rozładowujące ewentualne napięcia.
Być może więcej informacji uda się uzyskać po przeprowadzeniu kolejnych badań, z wykorzystaniem radaru czy magnetometru, które pozwolą uzyskać dodatkowy, dokładniejszy obraz tego, co znajduje się pod ziemią. Wykopalisk na tę chwilę archeolodzy nie planują – z konkretnego powodu.
– Tego rodzaju badania wiążą się z niszczeniem stanowisk, a w archeologii od wielu lat popularność zdobywa inna tendencja: żeby dowiedzieć się jak najwięcej za pomocą badań nieinwazyjnych – mówi Mirosław Furmanek. – Nowoczesna definicja archeologii zakłada, że nasz obowiązek to nie tylko poznawanie przeszłości poprzez prowadzenie wykopalisk. Jesteśmy również odpowiedzialni za ochronę stanowisk.
Odkrycie pod Oławą jest elementem zakrojonego na szeroką skalę projektu, finansowanego przez Narodowe Centrum Nauki, realizowanego w Instytucie Archeologii Uniwersytetu Wrocławskiego od kilku lat. Dotyczy on zmiany kulturowej na Śląsku w neolicie i wczesnej epoce brązu, czyli w kluczowym okresie w dziejach ludzkości – kiedy łowcy i zbieracze zaczęli stawać się rolnikami. Zakres przedsięwzięcia jest ogromny. W jego ramach archeolodzy regularnie robią zdjęcia lotnicze, organizują badania wykopaliskowe i prowadzą zaawansowane analizy, m.in. genetyczne.
– Wychodzimy z założenia, że w dzisiejszej archeologii bardzo istotne są prospekcja, czyli etap poszukiwania, oraz nacisk na metody nieinwazyjne – mówi Mirosław Furmanek. – Dzięki temu podejściu udało nam się odkryć ogromną liczbę nowych typów stanowisk oraz uzyskać nowe informacje na temat stanowisk już nam znanych.